ROZDZIAŁ JEDENASTY

921 138 402
                                    


Louis zamrugał kilkakrotnie. Pokręcił głową i zmarszczył brwi. Harry właśnie powiedział, że chce opowiedzieć mu swoją historię. Po latach smutku, płaczu i cierpienia. Po latach niewiedzy i codziennej tęsknoty. Po tych wszystkich latach...

Jego serce zabiło mocno. Z trudem podniósł ręce i dotknął zaciśniętych pięści chłopaka, który westchnął, gdy ich dłonie się spotkały.

Szczęka Harry'ego zadrżała, kiedy spojrzał w dół. Nie mógł powstrzymać westchnienia, kiedy zobaczył swoje duże dłonie, które przykrywają te smuklejsze, delikatniejsze. Skóra Louisa była gładka i blada, podczas gdy ta Harry'ego nosiła na sobie ślady tuszu. Tuszu, który przypominał mu o wszystkim co go spotkało.

Każdy tatuaż to zupełnie inna, a zarazem dokładnie ta sama historia. Historia, która za chwilę ujrzy światło dzienne. W pełni, bez kłamstw i zatajania. Historia, która sprawiła, że siedzi tutaj w tym miejscu. Dokładnie na przeciwko swojego byłego najlepszego przyjaciela i ciągle jednej jedynej, prawdziwej miłości swojego życia.

Przełknął ślinę i ostrożnie przekręcił rękę, splatając ich palce. W jego oczach zalśniły łzy. Czuł, jak Louis uśmiecha się nieznacznie i zaczyna palcami zataczać kółka na zewnętrznej jej stronie. Louis zawsze go wspierał. A Harry nigdy tego nie doceniał.

- Historia zaczęła się długo przed końcem roku. - Zaczął swoim drżącym głosem, w końcu znajdując w sobie odwagę. - Tylko ja nie wiedziałem o tym.

Westchnął i zamknął oczy, żeby lepiej się skupić. Oczami wyobraźni widział obrazy, które przeplatały się po jego głowie. Kolorowe kadry. Szare uczucia.

- Moja mama dostała propozycję pracy... Nie, nie dla siebie. - Zaśmiał się gorzko. - Dla mnie. Chociaż źle to ująłem. Poznała faceta, który absolutnie nią zawładnął. Zawsze była łasa na pieniądze i każdy o tym wiedział, a ty chyba najlepiej... - Zaczął i spojrzał na Louisa, który ze smutkiem pokiwał głową. - Miała z nim romans. Ukrywali się świetnie, dopóki w pewnym momencie mój ojczym, całkowicie przypadkowo ich nie nakrył. Wściekł się, chciał wyjaśnień, ale moja matka jedynie prychnęła i powiedziała, że chce rozwodu. Bez wyjaśnienia, bez głupiego przepraszam, jest mi przykro. Powiedziała tylko, że zabiera nas ze sobą i wprowadza się do tego kolesia.

Harry poczuł, jak Louis ściska jego rękę. Był wdzięczny, że mógł poczuć całkowite wsparcie z jego strony. Powinien powiedzieć to szybko i bezboleśnie. Zerwać jak plaster.

- To było dwa dni przed zakończeniem roku, kiedy po prostu spakowała nasze walizki i czekała, aż wrócimy ze szkoły. Pamiętam, jak przekroczyłem próg domu i od razu zostałem skierowany do załadowanego samochodu. Gemma już w nim siedziała i wyglądała na podekscytowaną, więc nie zadawałem zbyt wielu pytań. Usiadłem z tyłu i czekałem, aż mama ruszy. Zanim jednak to zrobiła, otworzyła drzwi od mojej strony i wyciągnęła rękę. "Oddaj telefon. " Powiedziała, a ja odmówiłem. Pociągnęła mnie za włosy i zaczęła na mnie krzyczeć. W końcu siłą zabrała mój telefon i roztrzaskała go o bruk. Powiedziała tylko, że teraz nie doniesiemy na nią do ojczyma....

- Naprawdę nie wiem, co działo się dalej. Wszystko pamiętam jak przez mgłę. Moje krzyki, błagania, płacz przez całą drogę na lotnisko. Już wcale nie wyglądało to na rodzinną wycieczkę. Czułem się, jakbym był porywany przez własną matkę.

- Kolejne co pamiętam to to, jak wyszedłem z samolotu i znalazłem się w Nowym Jorku. Gemma skakała obok mnie jak opętana i pokazywała każdą pojedynczą rzecz, którą mijaliśmy. Tam czekał na nas facet mojej matki, który patrzył na nas ozięble. Kobieta jednak rzuciła się na niego i zaczęła trajkotać o tym, jak bardzo cieszy się, że w końcu mogą być razem.

MARCEL (L.S) ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz