10

7.7K 790 132
                                    

Wcześnie rano, Harper wymknął się z pokoju Hailey i wyszedł tą samą drogą, którą wszedł, przez okno. Musiał ogarnąć się przed wyjściem do szkoły i skupić się na swoim planie zdobycia zielonookiej. Kiedy on brał prysznic, Hailey obudziła się i z bólem serce popatrzyła na puste miejsce obok niej. Rozejrzała się, ale nie dostrzegła żadnej karki, nic. Była kretynką, iż uznała, że ona coś dla niego znaczy. Przez ten weekend jeszcze bardziej polubiła bruneta, a to nie było dobre dla jej serca. Nie, kiedy chłopak zaczął jej się podobać. W życiu nie przypuszczałaby, że padnie właśnie na Stones'a. Pokręciła głową na swój idiotyzm i zabrała się do szykowania do szkoły. Ubierała się różnie. Nie nosiła cukierkowego badziewia, ale też nie chodziła niczym niegrzeczna dziewczynka. Wolała nie wyróżniać się i wtopić się w tło, co szło jej bardzo skutecznie. Zapewne dlatego była niezauważana. W szkole rzeczy jasna rozmawiała z kilkoma osobami. Powiedzmy, że miała koleżankę, ale to były raczej sporadyczne rozmowy. Była samowystarczalna. Poza tym odgrodziła się od innych i być może również przez to uważali ją snobkę. 

Wyciągnęła sprane niebieskie jeansy z lekki przetarciami na kolanach oraz zwykły czarny podkoszulek z nieco większym wycięciem z przodu. Do tego wzięła turkusowy komplet bielizny i ruszyła do łazienki. Po dwudziestu minutach była gotowa, wciągnęła na nogi jeszcze swoje szare conversy i związała swoje długie włosy w koński ogoń, po czym zeszła na śniadanie. Raptem przypomniała sobie coś.

- Nick! - Wpadła do kuchni z uśmiechem na ustach.

- Co tam? - Posłałam dziewczynie rozbawione spojrzenie, gdyż wiedział, gdzie od niego chciała.

- Powiedz, że pojadę sama. 

- Oczywiście. Tutaj - wyciągnął coś z kieszeni - są twoje kluczyki od auta.

- Aaa! - Hailey zapiszczała niczym mała dziewczynka i rzuciła się na mężczyznę. - Kocham cię.

- Jakoś ja się takiego wyznania nie doczekałam - powiedziała z przekąsem Greta.

- Oj, ciebie też kocham - ucałowała gosposię w policzek i zasiadła do jedzenia.

Po skończonym posiłku poderwała plecak z podłogi i w podskokach ruszyła do garażu. Była podekscytowana niczym dziecko na Boże Narodzenie. Nie spodziewała się od ojca żadnego super auta, ale kiedy jej oczom ukazało się porsche, prawie zadławiła się własnym językiem.

- Widzę, że zaniemówiłaś - zaśmiał się Nick.

- A ty byś nie zaniemówił? To jest pieprzone Porsche 911 Carrera i do tego cabrio. Słodki Jezu. Dlaczego? - Spytała podejrzliwie.

- Przyznam szczerze, że sam byłem skonsternowany, zachowaniem twoje ojca i jego zakupu. Nie wiem, czy powinnaś się bać, ale wydaje mi się, że on ma jakiś ukryty plan.

- Powiedz mi coś, czego nie wiem - mruknęła dziewczyna. - Za tydzień kończę osiemnastkę, a to raczej nie jest prezent urodzinowy. 

- Nie - zaprzeczył Nick.

- Przyznam szczerze, że się boje do niego wsiąść. To tak, jakbym miała podpisać pakt z diabłem. A to nic dobre. Mój ojciec jest niczym pomiot szatana.

- Wsiadaj, maleństwo i ciesz się. Przez tydzień masz wolne, więc zaszalej i ...

- I? - Hailey nie spojrzała na mężczyznę, który uśmiechnął się pod nosem.

- Następnym razem, jak Harper będzie spał u ciebie, niech wyjdzie drzwiami frontowymi.

- Cholera. Wiedziałeś?

- Dziwne byłoby, gdybym nie wiedział. Widziałem go, jak wniósł cię śpiącą do twojego pokoju.

- Dzięki, Nick. Teraz muszę kochać cię dwa razy mocniej - Hailey ucałowała go w policzek i wskoczyła do swojego nowego samochodu. 

Rozbawiony Nick patrzył za oddalającym się pojazdem, po czym wrócił do kuchni. Greta stała i patrzyła na mężczyznę, posyłając mu uśmiech, nalała mu kolejną filiżankę kawy.

- Mam tylko nadzieję, że jej ojciec nie dowie się, że syn Stones'ów tutaj przychodzi. Hailey i tak ma przez niego piekło - mruknęła cicho kobieta.

- Jeszcze tylko rok i wyniesie się stąd. Być może my także - oznajmił śmiało Nick.

- Taa. Nie podoba mi się, że kupił jej taki samochód. On coś kombinuje.

- Hailey podejrzewa go o to samo. Nazwała go pomiotem szatana - Oboje zaśmiali się na takie porównanie.

Kiedy Hailey wjechała na szkolny parkin, był prawie zapełniony. Odnalazła wolne miejsce w najdalszym jego zakątku. Rozejrzała się i stwierdziła, że nie odstaje od nich. Prawie same wypasione bryki, ale jakiej były marki, wszystko zależało od  ich statusu społecznego. Wysiadła i z plecakiem przewieszonym przez ramię, ruszyła do budynku. Raptem przed jej nogami zaparkowała czarna corvette. Wiedziała do kogo należało auto, ale zignorowała jego właściciela i obeszła auto. Harper szybko wysiadł ze swojego cacka i przerzucił plecak na ramię. Rozejrzał się i dostrzegł całkiem sporo uczniów. O tak, to będzie dobre miejsce na rozegranie tej partyjki.

- Monroe, stój! - Ryknął, czym zwrócił uwagę wszystkich obecnych. Idealnie.

- Chcesz czegoś Stones? - Obróciła się do niego przodem.

- Chyba czegoś nie dokończyliśmy - powiedział głośniej, żeby inni mogli usłyszeć i stanął tuż przed nią.

- Tak? A niby czego?

- Tego - mruknął i porwał ją w objęcia. Opuścił usta na jej wargi i pocałował zachłannie.

Zszokowani uczniowie East Bakersfield High School patrzyli z szeroko otwartymi oczami na Harpera Stones'a całującego Hailey Monroe. W mgnieniu oka rozniosła się plotka o tej dwójce, aż dotarła ona do uszu Paige, która wczoraj wystawił brunet. Wściekła wypadła na parking i rzuciła się do tej dwójki.

- Co jest, kurwa?! - Wrzasnęła na całe gardło.

- Nic, co ciebie dotyczy - powiedział ostrym tonem Harper i owinął opiekuńczo rękę wokół tali zielonookiej, co nie uszło uwadze Paige.

- Wystawiłeś mnie - pokazała palcem Hailey - dla niej? Tego kujona? 

- Ty i ja, nie byliśmy ze sobą, więc przestań robić sceny. - Hailey próbowała wyswobodzić się z jego uścisku, więc zacisnął mocniej palce i wyszeptał do niej- Nie próbuj uciekać.

- Wolisz to... to nic niewarte coś?

- Zamknij się i wypierdalaj - podniósł głos - a moją dziewczynę zostaw w spokoju!


Pragnę cięजहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें