29

5.3K 633 88
                                    

Harper odwiózł Hailey do jej domu. Nick otworzył im drzwi, a Greta na widok nieprzytomnej dziewczyny zbladła. Gosposia pomogło brunetowi ułożyć Hailey, po czym oboje obejrzeli jej ciało dokładnie i okazało się, że ma niewielkiego guza na głowie, co mogło być skutkiem uderzenia przez Andrew. Przynajmniej tak myślał Harper. Chciał zostać ze swoją dziewczyną, aż ta się obudzi, ale Greta tym razem stanowczo się sprzeciwiła. A telefon do jego matki przesądził sprawę. Bardzo lubił Gretę, więc dla świętego spokoju wyszedł z domu Hailey, ale zapowiedział, że wieczorem wróci.

Późnym popołudniem Philipa Monroe siedział w swoim czarny, skórzanym fotelu w gabinecie u siebie w domu i udawała wstrząśniętego wysłuchując tyrady swojego wspólnika. W tej sytuacji mógł zrobić tylko jedno. 

- Tak, masz rację, Marco. 

- Czyli zgadzamy się, że Andrew nie ma wstępu do tej firmy? 

- Oczywiście. Nie pozwolę, żeby zrobił krzywdę mojej córce. - Suce, która w rzeczywistości nią nie była, pomyślał. Jednak zachował te słowa dla siebie.

- W takim razie, dobrze, że mój syn ją znalazł.

- Nie. Znamy się od wielu lat i nie będę ukrywał, że nie przepadam za twoim synem. Ma zły wpływ na moja córkę. Zrobiło się krnąbrna i pyskata.

- A nie sądzisz, że taka była, tylko teraz ma odwagę ci się przestawić? Ona ma osiemnaście lat, za dwa miesiące idzie na studia.

- Tak czy siak, nie chcę, żeby ta dwójka dalej się spotykała - Philip naciskał.

- No to masz problem - Marco wstał i posłała wspólnikowi chłodne spojrzenie. - Gówno mnie obchodzi, czego chcesz. Ale jeżeli mój syn chce być z Hailey, to mają moje błogosławieństwo.

- Oni do siebie nie pasują. Ona zniszczy twojego syna.

- Chodzi ci o Leę? - Marco nie mógł uwierzyć, że kumpel jeszcze nosił w sobie tyle żalu. -  Hailey nie jest swoją matką. Człowieku, minęło osiemnaście lat, a ty dalej wierzysz w te brednie. 

- Mam swoje powody.

- Powody? Zrób cholerny test DNA i wszystkiego się dowiesz, a nie pieprzysz głupoty i unieszczęśliwiasz wszystkich dookoła.

- Zamknij się!

- O nie. Skoro jesteśmy przy tym, usłyszysz ode mnie to, co chciałem ci powiedzieć dawno temu.

- Pierdolę twoje gadanie - Monroe wstał wściekły ze swojego fotela.

- Winisz córkę za błędny jej matki. O ile, kurwa, były jakieś.

- Były!

-  Nie przerywaj mi, do cholery! Masz świetną córkę, sam chciałbym mieć taką. A ty co? Krzywdzisz ją na każdym kroku, przypominając, że jest śmieciem. Kurwa. Ona jest twoim dzieckiem, jedynym jakie posiadasz. 

- Ona nie jest moją córką! - Wykrzyczał Philip, a jego wrzask przykuwał uwagę schodzącej po schodach Hailey. Stanęła przy drewnianych drzwiach i nadstawiła uszu. - Ta szmata puściła się z jakimś sukinsynem. Hailey nie może być moim dzieckiem.

Słowa ojca zszokowały Hailey. Przełknęła ciężko ślinę i słuchała dalej. Miała nadzieję, że coś źle usłyszała.

- Skąd niby tak pewność, co? - Dociekał Marco.  Nie zrobiłeś testów, więc nie wiesz - dokończył już łagodnie, widząc ból w oczach wspólnika.

- Nie musiałem. Ja wiem, że ona nie jest moja.

- Jezu. Dlaczego tak się upierasz przy tym?

- Bo nie mogę mieć dzieci. 

- Co? O czym ty mówisz?

- Jestem bezpłodny. Żeniąc się z Leą, zataiłem ten fakt. A kiedy po ośmiu miesiącach małżeństwa powiedziała, że jest w ciąży, wiedział, że się puściła. Kochałem ją, kurewsko ją kochałem, a ona próbowała mi wmówić, że dziecko jest moje. Nigdy jej nie uwierzyłem. Nie chciałem mieć z nią nic wspólnego. Wysłałem ja do diabła. A ona w końcu popełniła samobójstwo.

Hailey na te słowa musiała przytrzymać się ściany. To niemożliwe. Niemożliwe. Jej mama, ona nigdy... Ojciec musiał kłamać. Ona ją kochała. Obiecała Hailey, że będzie przy niej zawsze. Widziała cierpienie mamy, która bardzo kochała ojca, a ten wiecznie ją odtrącał. Boże, to był jakiś koszmar. Andrew, jej ojciec, matka. Poczuła pod powiekami łzy i już miała odejść, ale słowa znowu popłynęły.

- Dlatego mścisz się na Hailey? Dlatego za wszelką cenę poniżasz ją? 

- Nie, próbuję pokazać jej, gdzie jest jej miejsce. Nienawidzę jej. Rozumiesz?Jej widok przypomina mi o kobiecie, którą kochałem, i która mnie zdradziła. Każdego cholernego dnia widzę ją przed oczyma w postaci ten małej suki.

- Jezu, to tylko dziecko.

- Nie! Jest taka sama jak jej matka. Zobaczysz, że złamie twojemu synowi serce. A wtedy nie usłyszycie ode mnie słowa pocieszenia.

- Jesteś sukinsynem. - Marco ruszył do drzwi, ale zatrzymał się z ręką na klamce. - Kiedyś pożałujesz wszystkiego, co powiedziałeś i zrobiłeś. A od teraz, nie chcę mieć z tobą nic wspólnego. Tylko interesy.

Hailey czmychnęła. Popędziła schodami do siebie do pokoju i zamknęła drzwi na klucz, po czym rzuciła się na łóżko, a z oczu pociekły łzy. Nie wierzył w to co mówił jej ojciec o mamie. Ale to by wyjaśniało jego niechęć wobec niej. Raptem wszystko stało się jasne i nabrało kształtów. A im dłużej myślała, tym łzy spływały coraz szybciej. Do tego jeszcze Andrew. Nie pamiętała, co się wtedy stało. Ostania rzeczy w jej głowie, to jak spadły na nią segregatory z wysokiej półki.


**************************************

Tadam. Już wiecie, dlaczego jej ojciec tak jej nie lubi. Jak wam się podoba?

Pragnę cięWhere stories live. Discover now