14

7.1K 730 74
                                    

Niebieskie tęczówki skanowały zielone z taką intensywnością, jakby chciały wypalić na nich znamię. Harperowe znamię przynależności. Hailey zrobiło się gorąco i poczuła w środku dziwne uczucie, jakby do lotu poderwało się całe stado motyli, które zaczęły ją łaskotać. Nie mogła oderwać oczu od jego twarzy. Tak jakby rzucił na nią urok, a ona był cholernie podatna na to. Nigdy nie marzyła, żeby mieć Harpera za chłopaka. Ale teraz niczego nie pragnęła bardziej. Jego zapach był jedyny i taki idealnie od niego pasujący i nawet woń papierosów była taka inna. Nie wiedziała w czym tkwił jego sekret.

- Kotek - mruknął brunet, a jego ciepły oddech owiał policzek dziewczyny.

- Naprawdę chcesz, żebym została twoją dziewczyną? - Chciała się upewnić. Była jednocześnie przerażona i podekscytowana.

- Tak. Czy to, że zrobiłem przed tobą z siebie mięczaka i cipę, nic ci nie mówi?

- Mówi - szepnęła Hailey. 

- Nie torturuj mnie - jęknął błagalnie.

Hailey przesunęła palcem wzdłuż szczęki Harpera, musnęła jego usta, po czym zatopiła dłoń w jego ciemnych kosmykach i przyciągnęła jego twarz do swoje. Kiedy jego usta były tak blisko jej, Harperowi serce tłukło się o żebra i czekał na jej odpowiedz jak na wyrok. 

- Zostanę - mruknęła wprost w jego usta, a Harper poczuł jak jej ciepłe i miękkie wargi musnęły jego.

- Od teraz należysz do mnie - warknął i pokazał jej jak bardzo była jego. Tylko jego.

Świat Harpera skulił się do rozmiarów dziewczyny. Czuł pod sobą jej miękkość. Jej kwiatowy zapach wyrył się w nim już na zawsze. Jęknął, kiedy Hailey pogłębiła pocałunek, który rozpalił w nim ogień, jakiego jeszcze nigdy nie doświadczył. Wiedział, że umarł i poszedł do nieba. Ale jeżeli coś pójdzie nie tak, będzie niczym demon żądający zemsty.  

Telefon czerwonowłosej przerwał ten intymny kontakt. Hailey mruknęła niezadowolona i przerywając pocałunek wyciągnęła telefon z kieszeni jeansów. Jęknęła na widok dzwoniącego, a Harper zmarszczy brwi. Pokazała mu wyświetlacz, na co odsunął się od dziewczyny, dając jej trochę swobody, ale splótł ich dłonie razem.

- Tak tato? 

- Ponoć nie byłaś dzisiaj w szkole. Można wiedzieć dlaczego? - Chłodny głos po drugiej stronie zadał jej pytanie.

- Źle się czułam.

- Aha. Mam nadzieję, że ci przejdzie szybko Hailey. - Te słowo zdziwiły dziewczynę. - Jak podoba ci się auta?

- Jest fajne, ale myślałam, że kupisz mi coś mniej... ostentacyjnego - mruknęła niemrawo.

- Moja córka będzie jeździć tym co najlepsze i tym co pasuje do takiej uroczej osoby.

Hailey miała wrażenie, że się przesłyszała. Teraz już była na sto procent pewna, że ojciec coś kombinował, tylko nie wiedziała jeszcze co.

- W sobotę w firmie będzie syn mojego znajomego. - Dziewczynie zapaliła się czerwona lampka. 

- Tak? A co ja mam z tym wspólnego? - Zapytała ostrożnie.

- Pokażesz mu co gdzie jest, bo od poniedziałku zaczyna u nas pracować. 

- Ale w poniedziałek sam może zwiedzi firmę.

- W sobotę zrobisz to, co ci mówię.

Harper przez cały czas przysłuchiwał się rozmowie swoje dziewczyny. Podobało mu się, że mógł nazwać Hailey swoją dziewczyną, ale nie podobało mu się, że coś komuś miała pokazywać. Wiedział, że będą musieli ukrywać się przez jakiś czas przed jej ojcem, gdyż on na pewno nie był wymarzonym chłopakiem dla swej córeczki. W sumie miał to w gdzieś, jednak dla jej bezpieczeństwa był skłonny siedzieć cicho - tylko przez pewnie czas. Za dwa tygodnie miał odbyć się bal maturalny oznaczający koniec szkoły średniej. A on wcześniej nikogo nie zaprosił. Zresztą nie miał zamiaru na niego iść. Ale teraz miał dziewczynę i... Kurwa. A jak Hailey już kogoś zaprosiła? Musiał ją zapytać i da w zęby temu komuś, kto się na to zgodził.

- Jak ja go nie cierpię - usłyszał pochmurny głos, który wyrwał go z rozmyślań.

- Twój ojciec to kutas.

- Taa, niestety masz rację. Chce, żebym w sobotę pokazała jakiemuś kolesiowi firmę - Harper zmarszczył brwi.

- Dlaczego w sobotę? I co to za fagas?

- Nie wiem, syn jego znajomego - wzruszyła ramionami. - Mam chodzić w soboty i zapoznawać się z firmą. On chyba myśli, że ja tam będę pracować - jęknęła. - W sierpniu idę na studia, ale do tego czasu, będę miała zajętą zapewne każdą sobotę.

- To się dobrze składa - brunet zrobił szelmowski uśmiech. - Mój ojciec jest wspólnikiem twojego, a to oznacza, że również mogę przychodzić w soboty zaznajamiać się z firmą. - Hailey zaśmiała się. Plan Harpera był idealny i ojciec nie mógł nic zrobić.

-  Poza tym nie podoba mi się, że jakiś koleś będzie tylko sam na sam z tobą. Więc znalazłem wyjście.

- Wiesz, że jesteś przebiegły?

- To moje drugie imię, kotek. Gdybym taki nie był, nie byłabyś moją dziewczyną. - Mrugnął i wciągnął ją na siebie, aż poczuł jak jej piersi rozkosznie przywarły do jego klaty.

- Co teraz będzie? - Mruknęła pytanie.

- Ale z czym?

- Mój ojciec dostanie szału, jak się o nas dowie - zachichotała wyobrażając sobie minę ojca, mimo iż się jego bała, w tej sprawie postanowiła postawić na swoim.

- Dlatego póki co, nie musi o nas wiedzieć. Ale to tylko tymczasowe - ucałował czubek jej głowy.

- Nie chce się kryć przed nim. Nie chcę udawać, że nie mam chłopaka. - Kreśliła palcem wzorki na jego ramieniu.

- Ale on jest niebezpieczny. 

- Wiem. Ale miło mieć kogoś, komu na tobie zależy.

- Jesteś naprawdę inna i jesteś moja.

Pragnę cięWhere stories live. Discover now