13

7K 757 100
                                    

Hailey wpadła do siebie do pokoju i próbowała zamknąć za sobą drzwi, jednak Harper pchnął tak mocno, że poleciała do przodu i upadł jak długa.

- Kurwa - wymamrotała i raptownie została poderwana do góry.

- Zdaje się, że dzisiaj nie będę robił nic, tylko cię przepraszał - mruknął brunet, trzymając w objęciach dziewczynę.

- Puszczaj mnie! Źle wychodzę na znajomości z tobą.

- Puszczę, jak mnie wysłuchasz.

- A niby co chcesz mi powiedzieć? Że jestem twoją dziewczyną? - Prychnęła. - To już wie cała cholerna szkoła. Boże, dlaczego jesteś takim uparty osłem?

- Że niby ja jestem upartym osłem? To ty jesteś kurewsko niemożliwa i uparta. Chcę ci coś wyjaśnić, ale księżniczka ma to w dupie - warknął.

- A żebyś wiedział! Jestem u siebie, więc idź i sprawdź, czy nie ma cię u siebie w domu. Tam - wskazała ręką - są drzwi.

- Jezu, ależ ty jesteś kurewsko uparta - Harper wyszedł z pokoju dziewczyny trzaskając drzwiami.

Hailey jęknęła. Chciała odpocząć do Harpera, ale tego kretyna wiecznie było pełno. Nie, to nie tak. Chciała od niego uciec, bo przy nim przestawała myśleć, gdyż jej szare komórki przestawała pracować. Od jego zapachu kręciło jej się w głowie. A jego głos przyprawiał ją o gęsią skórę. Jej ciało reagowało wbrew rozumowi i to był powód, dlaczego nie chciała z nim rozmawiać. Jej najlepszą obroną zawsze był atak. Ale coś między nimi działo się, była jakaś cholerna chemia. Harper podobał się jej, ale zwyczajnie bała się do tego przyznać. Nawet sama przed sobą by tego nie zrobiła. Ale teraz? Teraz wszystko diabli wzięło. Ten uparty, seksowy i wkurwiający chłopak wepchał się w jej życie z buciorami.

- Będziesz siedzieć grzecznie i słuchać tego co mam co do powiedzenia - Do pokoju ponownie wparował brunet i pociągnął zaskoczoną Hailey w stronę łóżka. Pchnął ją by usiadła.

- Jaskiniowiec.

- Przekonasz się jaki. Więcej cię przepraszać nie będę.

- Doprawdy? Kiedy do ciebie dotrze, że nie jestem twoją dziewczyną! Harper możesz mieć każdą, a czepiłeś się właśnie mnie.

Harper przechadzał się po pokoju. Był zdenerwowany. Cholera wiedział, co chciał powiedzieć, ale jeszcze nigdy nie starał się o dziewczynę. To one zawsze przychodziły do niego. Nie musiał nigdy nic robić, wystarczył jego uśmiech i sześciopak. Ale Hailey była inna, zawsze to wiedział, tylko nie mógł zrozumieć ,dlaczego nie dostrzegł jej urody wcześniej. No i pierwszy raz tak bardzo mu zależało na dziewczynie. Chciał mieć Hailey.

- Lubisz mnie? - Pytając przekrzywił głowę. Musiał to wiedzieć.

- A co to ma do rzeczy?

- Proste pytanie. Tak czy nie?

- Cholera - Hailey zakryła dłońmi twarz, gdyż poczuła, że się zarumieniła, po czym wymamrotała - lubię. Zadowolony?

- Cholernie, bo ja ciebie też i zdaje się, że nawet bardziej niż powinienem.

- Hę? A co to niby ma znaczyć? - Zmierzyła dziwnym spojrzeniem bruneta.

- Podobasz mi się i nie przerywaj mi - powiedział widząc, jak dziewczyna chciała coś powiedzieć. - Zawszę ci widziałem, ale bardzie jako sąsiadkę, koleżankę, którą uwielbiałem wkurzać, a ty zawsze odpowiadałaś mi tym samym. Jednak dopiero w ten weekend, kiedy zobaczyłem cię na kolacji... Kurwa, od razu mi stanął i poczułem się dziwnie. No bo, to byłaś ty, Hailey, którą znam od dwunastu lat. Jednak, kiedy przyszedłem cię przeprosić za ten filmik, nie dałem rady wyjść. Coś mnie do ciebie ciągnęło i nie powiem, później wyglądałaś kurewsko gorąco w mojej koszuli. Chciałem cię całować, tulić i wypieprzyć.

- O tak, wypieprzyłeś swoją rękę w nocy, kiedy poszedłeś sobie zwalić w łazience.

- Kurwa! Czy ty coś usłyszałaś z tego, co ci przed chwilą powiedziałem?

- Że niby ci się podobam i staje ci na mój widok? Nie wiem, mam się z tego cieszyć? Tobie chyba staje na widok każdej.

- Ja pierdolę, jesteś niemożliwa.

- Harper, a czego ty się spodziewałeś? Całujesz mnie, nocujesz u mnie i mówisz wszystkim, że jesteśmy razem. To wszystko jest w chuj wystrzelone w kosmos. A cztery dni temu, byłam tylko twoją sąsiadką. Sam to przyznałeś.

- Byłaś, ale już nie jesteś. Chcę, żebyśmy byli razem. Rozumiesz? Chcę, żebyś była moją dziewczyną.

- Ale dlaczego ja? - Chciała się z nim podroczyć, gdyż pragnęła usłyszeć jego wyznanie jeszcze raz.

- Podobasz mi się, do cholery. Czy to tak ciężko zrozumieć? Nigdy nie bawiłem się w to całe gówno z chodzeniem. Ale dla ciebie jestem gotów, to zrobić.

- Och.

- Hailey, daj mi szansę. - Opadł na poduszki obok dziewczyny.- Kurwa, brzmię jak cipa.

- Wcale nie - zaprzeczyła czerwonowłosa. - Jesteś taki uroczy - zachichotała.

- Nie jestem, do cholery, uroczy - warknął.

- No może nie, ale masz urocze pewne części ciała. - Cholera, chciała cofnąć te słowa. Ale było już za późno.

- Och, tak? - Harper szybko przetoczył się i zawisł nad dziewczyną. - A niby, które?

- Czy ja wiem - udawała, że myśli.

- Hell...

- Masz takie miękkie usta - wyznała lekko schrypniętym głosem, po czym uniosła dłoń i przejechała kciukiem po dolnej wardze bruneta, który szybko pochwyć jej palec i zaczął lekko ssać.

- Jesteś pyszna - zamruczał. - Ale nie odpowiedziałaś mi na moje wcześniejsze pytanie.

- Jakie?

- Zostaniesz moją dziewczyną?

Pragnę cięHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin