❤ Siódmy Rozdział ❤

1.3K 78 5
                                    

Kiedy Marcus wyszedł z pokoju szybko do niego podbiegłam (chociaż to śmiesznie wyglądało teraz że względu na nogę) i zaczęłam się o wszytko, dosłownie wszystko wypytywać.

- Zwolnij trochę, bo nie nadążam na wszystko odpowiedzieć. - powiedział śmiejąc się.

- Jak to ci cię stało? - zainteresowałam się.

- No to zacznijmy od tego, że po odprowadzeniu ciebie, poszedłem na WF. Nagle zaczął do mnie gadać David, że nie powinienem tak za tobą latać. Odpowiedziałem, że po prostu się zmartwiłem, a on na to, że chyba już na ten temat rozmawialiśmy i nic z tego nie wyniosłem, wtedy rękę złożył w pięść i uderzył mnie w twarz, to mu oddałem i w końcu przeszliśmy na podłogę. - opowiedział.

Przytuliłam go, na pocieszenie. Chłopak odwzajemnił uścisk. Troszkę szkoda mi się go zrobiło, bo za każdym uśmiechem Marcus syczał z bólu. Odkleiłam sie od niego, uśmiechnęłam i poszłam do Davida.

- Co ci odwala już?! - nerwowo zapytałam. - Rozmawialiśmy przecież o tym i myślałam, że coś ci wreszcie zaświtało w głowie.

- Nic mi nie odwala, wiem że rozmawialiśmy, ale po prostu wkurzył mnie. - spojrzał zdenerwowany.

- Czym niby? Że się o mnie martwi? To ty mogłeś przyjść do pokoju pielęgniarki, ale tego nie zrobiłeś. Jesteś moim przyjacielem, ale nie wiem czy się co do ciebie nie myliłam. Więcej się do mnie nie odzywaj, nie dzwoń i po prostu o mnie zapomnij, rozumiesz?

- Ale Neska, stój! - krzyknął, ale nie zareagowałam na to tylko po prostu sobie poszłam, mając łzy w oczach. Nie jestem typem dziewczyny, która jest twarda w takich sprawach. Myślałam, że jest trochę bardziej poważny, jednak myliłam się co do niego.

Lekcje sie skończyły, wyszłam ze szkoły z myślą, aby ten dzień jak najszybciej się skończył.

- Neska! Zaczekaj. - Zawołał Martinus. A no tak mieliśmy razem pogadać po szkole. - Słuchaj, chodzi o tą imprezę, co ma się odbyć w sobotę u nas w domu. Z Marcusem jest nas tylko dwóch i nie poradzimy sobie przyrządzić imprezę dla prawie całej szkoły.

- No mogłabym ci przecież pomóc, to nic takiego. Tylko jest jeden problem. - zaśmiałam się. - nie wiem gdzie mieszkacie.

- Jak to nie wiesz? Byłaś u nas. - odpowiedział.

- No tak, ale mam słabą orientację w terenie.

Podał mi adres swojego domu bez żadnego problemu.

Poszłam do domu, odrobiłam lekcje, gdy nagle zawibrował mi telefon. Dzwonił Marcus.

- Cześć. Jak ci się nudzi to przyjdź pod boisko szkolne. Będziemy grać w kosza, lub w nożną. - Nie zdążyłam nawet nic powiedzieć, bo chłopak się rozłączył.

Pójdę, bo zresztą nie mam nic ciekawszego do roboty. Zadzwoniłam po Dianę, która się okazała być już na miejscu. Wydaje mi się to mega podejrzane.

- Cześć stara! - zawołała przyjaciółka.

- O cześć! Co ty tutaj tak wcześnie robisz? - podpytałam.

- Ym... No wiesz, Martinus do mnie godzinę temu zadzwonił że będą na boisku szkolnym, no to powiedziałam że mogę przyjść. - odparła Diana.

- Wiedziałem, że przyjdziesz. - zwrócił się do mnie Marcus.

- Aż taka przewidywalna jestem? - zaśmiałam się.

- Chodź. - wziął mnie za rękę i przyprowadził na środek boiska. - Ze mną w drużynie jest Vanessa, Michael iii... Zack

- Ale ja mam jeszcze problemy z tą kostką. - odpowiedziałam.

- To my zagramy w trójkę.

- No to ze mną Poul, Freddie iii... oczywiście Diana. - rzekł Martinus.

Siedziałam sobie na ławce, a Marcus zamiast grać, cały czas się na mnie patrzył.

- Graj, a nie się patrzysz cały czas na mnie! - krzyknęłam.

- Mam podzielną uw... - nie zdążył powiedzieć, bo piłka walnęła go w głowę, a on przewrócił się na ziemię.
Podbiegłam do niego, śmiejąc się, by mu jakoś pomóc. Wyciągnęłam do niego rękę, a on to wykorzystał i pociągnął mnie w swoją stronę, tak że upadłam na niego i leżałam z nim twarzą w twarz...

Mam nadzieję, że nie będziecie mogli wytrzymać z ciekawości co tam się stało 😂😂 pozdrawiam i kocham 😘😘

✓ Make You Believe In Love | M&MWhere stories live. Discover now