❤ Siedemnasty Rozdział ❤️

1.1K 74 6
                                    

Rankiem mama obudziła mnie dwadzieścia po siódmej, więc zeszłam na dół na śniadanie i myślałam o dzisiejszych kręglach. Nie chcę mi się iść, ale pójdę dla Martinusa, a tamci niech się miziają ile wlezie.

- Okey, dzięki za śniadanie, idę do szkoły. Papa. - pożegnałam się z mamą. - A i pamiętaj że idę dzisiaj po lekcjach na kręgle.

- Dobrze papa. - odpowiedziała kobieta, po czym wyszłam.

- Cześć, znowu wy pod moim domem? - odezwałam się.

- To już nawet do szkoły nie można iść? - Marcus zrobił się dla mnie strasznie chamski.

- Dobra już weź się ogarnij Marcus. - powiedział do brata i przywitał się ze mną buziakiem w policzek.

Marcus się tylko temu przypatrywał, a po jakimś czasie zrobił się cały czerwony.

- Neska to idziesz z nami na te kręgle? - zapytał Martinus.

- Tak, pójdę bo ty idziesz - chłopak zrobił minę pedofila.

- No to pięknie się zapowiada. - burknął Marcus.

Nie wiedziałam o co mu chodzi, to że on może sobie chodzić i miziać się ze Sky to jest dobrze, ale jak ja chcę iść z przyjacielem to już nie mogę?

Lekcje szybko minęły. Ja już chce normalnie piątek, żeby mieć wolne.

Razem z bliźniakami, Dianą, Davidem i Sky, ruszyliśmy w stronę kręgielni to była w pół do siedemnastej, ale oczywiście nasze parki się miziały całą drogę i zamiast tam być za jakieś dwadzieścia minut, byliśmy prawie o osiemnastej. Tylko ja i Martinus jesteśmy normalni z całej tej grupy.

- A no właśnie, to co chciałeś mi wczoraj powiedzieć o Marcusie to co to było? - przerwałam ciszę i zwróciłam się do Martinusa.

- Ym.. już nie ważne. Nie chciałaś się dowiedzieć to już ci nie powiem. - oznajmił.

- Ale ty jesteś! - strzeliłam chwilowego focha.

Gdy zaszliśmy już na kręgielnie i założyliśmy specjalne buty, okazało się że nie ma butów dla Marcusa, bo Martinus wziął ostatnią parę tego numeru i musiał grać w skarpetach. Zauważyłam tylko to jak za wszelką cenę stara się rozśmieszyć Sky. Pamiętam te czasy kiedy poszłam z nim do sklepu.. tak to było niecały tydzień temu. Fajnie było, ale się skończyło, a ja muszę żyć dalej.

- Idę po jakieś picie i jedzenie. Coś specjalnego? - spytał Marcus.

- Ja chcę tylko Sprite. - odezwała się Sky.

- My chcemy 2 puszki coli z Dianą. - powiedział David.

- Ja chcę mrożoną kawę jak mają. - oznajmił Martinus.

- Ja to samo co Tinus. - zamówiłam.

- Ja to samo co Tinus. - przedrzeźnił mnie Marcus, co mnie zdenerwowało ale nie dawałam tego po sobie poznać.

Zaczęliśmy grę. Rywalizowało 6 osób.

- To o co zakład że wygram? - zapytał pewnie Martinus.

- Nie bądź tego taki pewnien, bo to ja wygram - zażartowałam.

- Jak wygram musisz mi kupić McDonald's. - skomentował.

- No to jak ja wygram musisz mi powiedzieć o co chodziło z Marcusem. - szepnęłam do niego.

- Niech ci będzie. I tak się nie dowiesz, bo ja wygram. - uśmiechnął się łobuzersko.

- A co jeśli któreś z nas wygra. - wtrąciła się Diana.

- Pomyślimy.

Graliśmy długo. Jedyne co mnie denerwowało to, to że Sky robiła z siebie taką księżniczkę. Udawała, że nie umie grać w kręgle, żeby Marcus jej pomagał. Jak ona mnie wkurza!

Śmieszne było to, że Martinus chciał rzucić kulą. Rzucił za mocno że kula poleciała do góry i pozostawiła wgniecenie w torze. Tinus się strasznie zaczerwienił że wstydu, a ja po prostu nie mogłam opanować śmiechu.

- Na spokojnie. Nikt nie zauważył. - pocieszyłam przytulając chłopaka. - A no i zobacz dzięki temu już mnie nie wyprzedzasz. Jestem pierwsza, a za 2 rundy już koniec gry.

- No to mnie pocieszyłaś. - zakrył twarz rękoma.

Gra się skończyła a ja byłam na drugim miejscu, na pierwszym był David, na trzecim Marcus, na czwartym Diana, na piątym Sky i na końcu Martinus. Śmiałam się z niego, bo i tak się cieszył ze wszystkiego.

Martinus został ze mną pod moim domem, aby ze mną pogadać.

- No to mów o co chodzi z tym Marcusem? To aż taka wielka tajemnica? - zaczęłam.

- Tak bo chodzi o...

O co może chodzić? 😂 Następny rozdział jutro po szkole ❤ tak wiem jestem zła i okrutna 👌 kocham 😱❤

✓ Make You Believe In Love | M&MWhere stories live. Discover now