❤ #9 2sezon ❤

1K 73 3
                                    

Jest wtorek! Halloween! 31 października! Urodziny Diany! Dzień wolny od szkoły! Tak, nasza szkoła ma dzień wolny 31 października. Nauczycielom po prostu nie chce się wtedy pracować, przyznać się!

Diana
Będę pod twoim domem o 17:00

Neska
Okey.

Wyjęłam ze szufladki ładną torebkę prezentową i spakowałam w nią wisiorek dla Diany.

- Za co ja się przebiorę? - spytałam sama siebie.

- Może za czarnego kota? Może by tak za czarownice? A może po prostu wyciąć 2 dziury w prześcieradle i udawać ducha? Dobry pomysł.. zasłaniało by to moją grubą sylwetkę.

Postanowiłam, że przebiorę się za takiego jakby "mima". Pomalowałam twarz całą na biało, podkreśliłam oczy i narysowałam pojedyńcze łezki na moich policzkach. Ubrałam bluzkę w paski poziomo i spodnie z szelkami. Wyglądałam perfekcyjnie.

Zapukał ktoś do drzwi, więc zeszłam na dół i otworzyłam. Tak jak się spodziewałam.. była to Diana, przebrana za przepiękną wampirzycę. Podarowałam jej prezent, który natychmiast otworzyła.

- Jeju, jaki śliczny!! Dziękuję. - odezwała się.

- Nie ma za co! - powiedziałam. - A teraz, idziemy tam gdzie ty chcesz na te twoje urodzinki?

- Pewnie! Podążaj za mną! - zakryła się swoją czarną peleryną.

Poszłyśmy pod dom chłopaków i zadzwoniłyśmy drzwonkiem. Otworzył nam Martinus, a przynajmniej tak zakładam bo miał całą pomalowaną twarz. Nie mogłam dostrzec w nim żadnej rysy jego prawdziwej twarzy.

- Za kogo się przebrałeś? - spytałam.

- Taka pani mnie i Marcusa ucharakteryzowała. - odpowiedział Tinus.

- Dokładnie. - usłyszałam głos Marcusa, który schodził ze schodów.

Nie mogłam od niego oderwać wzroku.

- Podoba się? - rzucił Mac.

- T-tak - byłam pod wrażeniem.

- To możemy iść.. - powiedział Marcus.

Wyszliśmy z ich domu prosto do tego domu strachów. Stanęliśmy przed wejściem.

- Boję się. - burknełam pod nosem.

- Nie ma się czego bać. Przy mnie nic ci nie grozi.. - mruknął Marcus.

- No to pięknie.. tym bardziej się boję - zaśmiałam się.

Weszliśmy do środka, a na początek zdjęliśmy kurtki. Diana poszła załatwić nam wejście. Dostaliśmy regulamin + zasady.

- Co jeśli się złamie jakąś zasadę? - zapytał się Marcus.

- W przypadku zepsucia czegoś, odkupujesz. - odpowiedziała dziewczyna w długim kucyku z lekkim uśmiechem na twarzy.

Zasady były takie:
~ Zniszczysz coś - odkupujesz
~ Nie możesz nikogo walnąć, bo będziesz miał policję na karku
~ Gdy chcesz wyjść to krzyczysz "koniec"
~ Na wszystkie pokoje mamy 30 min
~ Jest 5 pokoi.

Gdy szykowaliśmy się do wejścia, zauważyłam że ta laska z recepcji, cały czas patrzy się na Marcusa. Jak mnie to wkurza! Dobra, on nie jest moim chłopakiem i nie powinnam okazywać żadnych emocji, ale nie wytrzymam.

Dosłownie przed wejściem zaczęłam odczuwać mega dreszcze. Blondyn to zobaczył i złączył szczelnie nasze dłonie, przyciągając mnie bliżej.

- Mówiłem ci już coś. - szepnął mi do ucha, a mi przeszły dreszcze po ciele.

Weszliśmy do środka. W pierwszym pokoju było mega jasno. Światła były normalnie pozapalane. Pokój przedstawiał starodawny salon w dużych domach. Widziałam drzwi zamknięte na kłódkę. Musieliśmy znaleźć kluczyk i otworzyć jak najszybciej. Marcus podszedł do lustra się przejrzeć, a zza lustra wyleciał mały miedziany kluczyk. Przyłożyłam go do kłódki i okazało się, że pasował. Bałam się otworzyć drzwi, więc poprosiłam o to Mac'a, nadal trzymając go za rękę.

W drugim pokoju była zupełna ciemność.. na dodatek była laska z długimi włosami i białą szatą, przypominająca tą dziewczynkę ze studni. Tinus znalazł kluczyk pod poduszką (pokój był nowoczesny, sypialnia). Prześliszmy do pokoju numer 3 w zaledwie 6 minut. Dobry czas jak na naszą ekipę. W tym pokoju, były wszędzie obrazy. Od krajobrazów, po jakieś potwory. Tym razem Diana znalazła kluczyk przekręcając jeden z najbardziej wysuniętych obrazów. Za nim na śrubce wisiał srebrny kluczyk. W tym trzecim pokoju chodziła mała laleczka Chucky. Wzięła Marcusa za nogę i tarzała po podłodze, a że ja trzymałam się go, to ja razem z nim.

Otworzyliśmy pokój numer 4, a w nim od razu dostrzegłam okropny zapach surowego mięsa. Tam straszył facet, przebrany za rzeźnika, cały we krwi i poszarpanym białym kitrze. Przeszukałam wszystkie szuflady, a klucz był w lodówce pod słoikiem z czerwoną wydzieliną. Szybko przeszliśmy do pokoju numer 5. Ostatniego pokoju. W ostatnim było najgorzej. Był to pokój małego dziecka. Wszędzie porozwalane zabawki, łóżeczko z baldachimem i naklejki księżniczek. Nikogo nie było w tym pokoju, więc mieliśmy czas na przeszukanie tego pokoju, a że porządku tak nie było, to jest mega trudne.

- Chodź ktoś ze mną otworzyć szafę. - poprosiłam, a na pomoc przybył Tinus.

Niespodziewanie z szafy wyskoczył klaun. Jakiego ja zawału tam przeżyłam to jakaś porażka. Leżałam na podłodze i się śmiałam sama z siebie. Mac dopiero po jakimś czasie znalazł kluczyk w tej szafie.

- Wyszliśmy cali!! - krzyknęłam przed wyjściem.
Nagle gdy już wychodziliśmy znowu ten Klaun mnie wystraszył, a tym razem podskoczyłam w ramiona Marcusa.

Nasze usta były tak blisko siebie, że czułam jego oddech na sobie. Jego oczy zaczęły się robić coraz większe, serce mu przyspieszało, a to w zaledwie 2 sekundy.

Stało się! Ponownie zbliżył nasze usta. Znów te cholerne motylki, ale tym razem takie bardziej przyjemniejsze.

- Teraz chyba nie będziemy udawać że nic się nie stało? - oderwał się ode mnie i przytulił w pasie.

✓ Make You Believe In Love | M&MWhere stories live. Discover now