Honey, please call to me!!!!

1K 44 41
                                    

POV Louis
Zbliżyłem się do loczka gdy nagle ...
- Ho ho co tam nasze gołąbeczki - to był Zayn - przepraszam że wam przeszkadzam ale muszę porozmawiać z Louisem.
- Ale nie widzisz że rozmawiam właśnie z Ha...
- Idź Lou, później porozmawiamy.
- No dobrze skoro chcesz to porozmawiamy później. Do zobaczenia chłopaki.
Czekałem chwile jak odejdą widziałem że Hazz nie był zadowolony z tego powodu że zostaje sam na sam z Zee.
- To że był idioto zakład to nie znaczy że masz zrywać z moją siostrą idioto!
- Ale...
- Żadnego ale masz do niej wrócić i to już!
- Nie. Zayn ja kocham kogoś innego.
- Która to?
- A raczej który?
- Ha wiedziałem i powtarzałem to mojej siostrze że mi na pedała kurwiu wyglądasz.
- Bo od krótkiego czas jestem homoseksualistą a nie pedałem.
- Odważny. Uwaga bo się zacznę bać.
- Radził bym ci.
- Biedny Louis'ek.
Poczułem tylko pięść na moim nosie i powoli cieknącą krew do ust.
- Nadal jesteś taki odważny Tomlinson?
- Tak nadal.

POV Harry
- Niall nie mogę tak siedzieć przed tą szkołą coś długo go nie ma. Idę tam.
- I co obronisz Lou? Harry chyba tylko w śnie. - Niall delikatnie się zaśmiał.
A mi wcale do śmiechu nie jest. Boje się o niego. W końcu będę go widzieć tylko dwa tygodnie później prawdopodobnie wcale. Wyprowadzam się dlatego że mama dostała lepszą prace. A najbardziej mnie boli że zostawiam tu Niall'a. Znam go od urodzenia chociaż jest rok starszy.
- Słyszysz to? - podniosłem się.
- Nic nie słyszę.
Znowu usłyszałem głośny jęk.
- Niall musimy tam iść.
- Ja tam nie idę.
- Pomyśl że właśnie twojego przyszłego chłopaka biją. I co nie uratował byś Liam'a?
- Ale to nie Liam.
- Ale jego przyjaciel idioto! Nie to nie sam tam idę.
- A ten gdzie tak spieprza? - Zapytał się Niall gdy zobaczył uciekającego Zee z miejsca bójki.
Pobiegłem za szkole i zobaczyłem tam leżącego prawie całego zakrwawionego Louis'a.
- Lou? Lou? Lou słonko odezwij się proszę. Niall dzwoń po kartkę.
- No bardzo chciałbym ale nie mam telefonu.
- Kurwa serio to idź poproś kogoś o to.
- Ok. Ok. Spoko już pędzę.
Trzymałem Louisa za rękę. Mówiłem do niego że jeśli coś mi się stanie zabije osobiście Malik'a.
- Skarbie proszę odezwij się. Louis. Proszę. Gdzież jesteś Horan. Kurwa mać.
Nagle zauważyłem blondyna z nauczycielką od niemieckiego która biegła w naszą stronę.
Moim zdaniem za późno to wszystko się wydarzyło. Nauczycielka zapytała kto to zrobił a ja odpowiedziałem że
- Nie wiem proszę pani.
Nie powiedziałem tego żeby chronić Mulata ale po to by chronić Lou.
- Jesteś pewien Harry? A ty Niall?
- Oby dwoje jesteśmy pewni. - odezwał się Ni a ja pokiwałem tylko głową.
Nauczycielka wybiegła pokazać drogę karetce.
Wynosili nosze i inne potrzebne rzeczy.
- Mogę jechać z nim ?
- Nie przykro mi.
- Ale ja z nim muszę być.
- Przykro mi nie możesz z nami jechać.
Karetka zabrała właśnie moje szczęcie, a ja nie mogłem przy nim być. Odkąd Lou powiedział mi wszystko i mnie przytulił zaufałem mu. Zaufałem komuś kto wydawał się być zwykłym idiotą i który zmienia dziewczyny jak rękawiczki.
- Jedziesz do niego? - zapytał Ni.
- Nie.
- Dlaczego??
- Bo nie mogę. Nie chce.
- To nie możesz czy nie chcesz.
- Nie chce.
- Dlaczego ?
- Niall kurwa mogliśmy tam być mogliśmy coś zrobić, a sobie potupaliśmy na ławeczki i tam czekaliśmy. A jeśli on będzie miał do mnie żal? Jeśli on stracił pamięć i mnie nie będzie pamiętam?
Przed oczami miałem najgorsze myśli.

Odwiozłem przyjaciela do domu i sam pojechałem do swojego.
- Harry poczekaj tu chwile musimy porozmawiać.
- Tak mamo?
- Dzwoniła twoja nauczycielka z podziękowaniami że byłeś przy swoim koledze gdy miał wypadek.
- To super. - odpowiedziałem z brakiem entuzjazmu w głosie.
- Fajny jest?
- Bardzo.
- Jedziesz do niego ?
- Nie.
- Zawiozę cię tam.
- Nie mamo dzięki.
- No dobrze skoro nie chcesz.
Chciałbym być z Louis'em ale nie jest mi to dane.
Po krótkim namyśle stwierdziłem że może on by chciał żebym tam był.
-Mamo zawieziesz mnie do niego?
- Pewnie słonko.
Na początku pojechaliśmy do sklepu kupić Louis'owi parę potrzebnych rzeczy .

Gdy byliśmy na miejscu bałem się trochę. Wysiadając z samochodu mama zatrzymała mnie.
- Zadzwoń to po ciebie przyjadę.
- Dobrze kocham cię.
- Ja ciebie też synku.
Podszedłem do recepcji i zapytałem się gdzie leży Louis.
- A jest pan z rodziny?
- Jestem jego chłopakiem.
- No dobrze uznajmy że panu wierzę. Drugie piętro, sala 33.
- Dziękuję.

Wiechałem na piętro. Szukając sali 33 trochę się pogubiłem. W końcu znalazłem salę. Przed nią czy nawet w niej spodziewałem się ojczyma Lou czy nawet sióstr. Wiedziałem że gdzieś w szpitalu jest Liam bo leżała na krzesełka jego kurtka. Stałem i patrzyłem się na Louis' gdy nagle ktoś złapał mnie za ramie.
- Harry nie martw się lekarze powiedzieli że któregoś dnia dnia się wybudzi. - Usłyszałem głos Liam'a
- Jak to ... - zacząłem ciężej oddychać - ... nie możliwe. Powiedz proszę że to nie prawda i po prostu śpi.
- Przykro mi Hazz.
To nie jest prawda. To wszystko mi się śni. A tak naprawdę Lou jest w domu cały i zdrowy.
- Mogę zostać z nim sam?
- Pewnie- odpowiedział chłopak.
Poczekałem jak Li wyjdzie i zacząłem płakać. Nie wytrzymałem. Czy naprawdę mam takiego pecha że jak myśle że ktoś mnie kocha i jak kocham go to jemu coś się staje.
- Louis? Proszę nie rób mi tego.

Cool way / Larry Stylinson Where stories live. Discover now