Don't leave me, Louis

962 34 42
                                    

*Dzień pierwszy Śpiączki*
Siedząc przy Lou po prostu zasnąłem. Nikt mnie nie obudził z personelu. Obudził mnie mój telefon.
- Harry mam po ciebie przyjechać? Jest już późno.
- Nie mamo. - Powiedziałem zaspany.
- Jak się czuje...
- Ma na imię Louis. Nie wiem jest w śpiączce.
- Przykro mi skarbie. Pewnie bardzo go lubisz.
- Tak. Bardzo go lubię.
- Muszę kończyć Harry bo Gemm przyjechała na kolacje. Zadzwoń jeszcze.
- Dobrze mamo zadzwonię.
Gdy skończyłem rozmowę weszła pielęgniarka żeby założyć diwy woreczek z kroplówką.
- Czy długo będzie w śpiączce?
- Nie wiem kochaniutki.
W tedy poznałem pielęgniarkę że to ta sama kobieta którą widziałem w autobusie.
- Mów cały czas do niego to pomaga w leczeni. - Powiedziała kobieta z autobusu.
- Dobrze tak będę robił. Dziękuję.
- Nie ma za co słonko. Pójdę przynieść ci fotel żebyś mógł się przespać.
- Nie trzeba. Dam radę na tym taborecie.
- Ja ja ci jednak przyniosę.
Zgodziłem się.
Gdy tylko pielęgniarka przyniosła mi fotel podziękowałem i odrazu na nim usiadłem, ale długo na nim nie wytrzymałem. Nie czułem jego ciepła a ja tego potrzebowałem. Więc usiadłem z powrotem na taborecie.
- Lou jak ja bardzo bym chciał do ciebie się przytulić... i cię przeprosić. Powinienem tam być i ci pomóc a nie czekać jak ten palant przed szkołom. Mam do siebie żal i czuje że ty masz do mnie. Wiesz powiem ci coś... zawsze chciałem poznać i zaufać komuś takiemu jak tobie. Obiecałeś że będziesz próbował żebym ci zaufał i po tym jak powiedziałeś mi ża ja ci się podobam poczułem ulgę. Wiesz dlaczego dlatego że od ponad dwóch lat mi się podobałeś. Dowiedziałem się od Liam'a że zerwałeś z siostrą Zayn'a dla... dla... dla mnie. Jeśli to jest prawda to powinienem się cieszyć ale się nie cieszę bo przeze mnie wylądowałeś tu.
Zacząłem płakać. Chciałem żeby już się obudził.
Nadeszła godzinna 22:00 stwierdziłem że przesunę fotel tak aby zasnąć trzymając Louis'a za rękę. To było bardzo dla mnie ważne.

*Dzień drugi*
Obudziłem się i zobaczyłem przy szybie znajomą sylwetkę. To był Zayn. Wyszedłem z sali i złapałem Mulata za koszulkę.
- Coś ty mu idioto zrobił. Teraz jest w śpiączce. Nie daruje ci tego.
- Spokojnie Harry przyszedłem ci podziękować.
- Mi? Za co?
- Za to że nie wsypałeś mnie.
- Teraz tego żałuje.
- Przepraszam.
- Nie mnie powinieneś przepraszać.
- Trochę mnie poniosło.
- Trochę? Tylko trochę? Na maksa cię poniosło moim zdaniem jesteś idiotą. Może trzeba było go tak pobić żeby umarł na miejscu? Ty powinieneś leżeć na jego miejscu nie on. Słyszysz nie on tam powinien leżeć. Nie on.
- Przepraszam.
- Wyjdź. Nie chce cię tu widzieć.
- Nie zrobiłem tego ...
- Wyjdź. Nie słyszysz.
- Umyślnie. Nie chciałem.
- Nadal jesteś taki twardy Malik. Wyjdź!
- Już idę.
- Nie przychodź do niego więcej.
Usiadłem z powrotem na fotelu. Cały czas zastanawiam się dlaczego niema tu rodziny Louis'a. Wiem że nie dawno byli tutaj w tym szpitalu, ale jego ojczym go kocha traktuje jak syna dlaczego go tu nie ma. Może mu powiedział że jest gejem? Nie , nie sądzę. Biorę telefon do ręki i patrzę że mam pięć nie odebranych połączeń od Gemm. Zsobaczyłem również SMS-y od niej :
« Harry. Wróć już do domu. Mama się martwi że się wykończysz w tym szpitalu»
« Harry przyjadę po ciebie. »
« Odbierz proszę»
Nie odpisałem jej. Nie chcę wracać do domu. Chce tu zostać.
- Dzień dobry Harry. - zobaczyłem jaką dziewczynę. Nie znam jej.
- Jestem Lottie. Jestem siostrom Lou.
- Miło mi cię poznać Lottie.
- Lou bardzo dużo mi o tobie opowiadał.
- To bardzo miłe z jego strony. - Kurczaczki chyba zrobiłem się cały czerwony.
- Ma nawet twoje zdjęcie na komputerze jako tapetę.
- Co? Na serio?
- Bardzo ładnie wyglądasz jak się rumienisz. Lou o tym też mówił.
- Miło mi.
- Może pójdź do domu się wyspać?
- Nie. Sapałem już. Nie trzeba.
- Pójdę po kawę przynieść ci coś?
- Tak. Jakbyś mogła przynieść mi wodę. Oddam ci później.
- Nie trzeba Hazz. Dziękuje że jesteś z Lou.
- Nie ma za co.
Ona na serio jest miła chociaż nie wygląda.
Oho mama dzwoni.
- Tak mamo?
- Przyjedziesz do domu?
- Tak przyjadę będę się zmieniał z Lottie.
- Kto to?
- Siostra Lou.
- Dobrze. Za godzinę będę.
Rozłączyła się.
- Proszę to dla ciebie woda.
- Dzięki. Mam pytanie. Będziemy mogli się wymieniać bycia tutaj przy Lou?
- Pewnie nie ma problemu. Długo płakałeś? Masz strasznie czerwone oczy.
- Nie wiem czy długo ale ze zmęczenia od płakania zasnąłem na taborecie. Eh... teraz wydaje się to śmieszne.
- Lou bardzo cię kocha. Powiedział to tylko mi nikomu innemu.
- A gdzie jest wasz ojciec.
-

Cool way / Larry Stylinson Where stories live. Discover now