Disnayland

1K 18 2
                                    

Pov Louis
Pojechaliśmy na tydzień do mojego rodzeństwa które przeprowadziło się do innego domu. Po prostu nie chcieli mieszkać w tamtym starym, za dużo przykrych wspomnień.
Razem z Harry'm zajęliśmy pokój gościnny.

                                *
Rano do naszego pokoju wparowała Ernest i Doris.
Zaczęli skakać po łóżku.
- Lou wstawaj! Wstawaj!
Zamruczałem cicho ma znak że się obudziłem.
- Louis!!! - krzyknął Ernest
- Co? - odpowiedziałem zachrypiałem głosem, z lekkim wkurzeniem.
Doris przytuliła się i szepnęła mi do ucha.
- Zabierzesz nas do Disneylendu?
- Nie ma takiej opcji!
- Ale... Louis! Prosimy!
Zaczęli skakać po łóżku a Harry nadal spał.
- Prosimy!
- Nie! Przestańcie! Skoro Lottie nie chce was zabrać do ja tym bardziej! Nie i jeszcze raz nie!
- Harry nas zabierze!
- O nie on napewno się nie zgodzi.
Zeszli z łóżka i przeszli na jego prawą stronę.
- Harry. -Zaczęli szeptać.
-Tak?- Odpowiedział jeszcze z zamkniętymi oczami i zasypanym głosem.
- Pojedziemy do Disneylendu?
- Kiedy?
- Jutro albo Dzisiaj?
- Ok. A co na to wasz brat.
- Nie chce.
- Czekajcie ja to załatwi.
Odwrócił się do mnie pocałował w policzek i zaczął szeptać do ucha.
- Louis?
- Tak?
- Pojedziemy? Proszę! Tatusiu? Będziesz miał przez miesiąc czego sobie tylko zapragniesz.
- Wszystko powiadasz?
- Wszystko!
- To co dzieciaki? Rezerwuje bilety i lecimy?
- Możemy zatrzymać się u mojej mamy. - dodał Harry.
- Dzięki, dzięki, dzięki!
Rzucili się na nas i zaczęli skakać




Jeszcze jeden rozdział i koniec tej paskudnej książki. Może zacznę pisać jakieś tłumaczenie ale jeszcze nie wiem.
Wiem że miała być druga część ale nie czuje się dobrze w pisaniu książki.
Bardzo przepraszam z góry mama nadzieje że mi wybaczycie.

Cool way / Larry Stylinson Where stories live. Discover now