Zakończenie.

15.2K 957 96
                                    

ZAKOŃCZENIE:

Stałam oparta o blat, z kubkiem kawy w dłoniach, obserwując fale rozbijające się o brzeg kilkanaście metrów dalej. Tak, wróciłam do Barcelony. Wróciliśmy. Specjalnie wstałam chwilę wcześniej, żeby móc w spokoju pomyśleć o tym wszystkim, co się wydarzyło.

Miałam na sobie jego koszulę, znacznie na mnie za dużą. I w zasadzie nic poza tym. Przyjechaliśmy tutaj kilka dni temu i od tej pory bardzo rzadko zapuszczaliśmy się gdzieś poza okolice tego domku. Obydwoje… chcieliśmy wrócić do miejsca, gdzie tak naprawdę coś się w nas zmieniło. Gdzie zdaliśmy sobie sprawę ze swoich uczuć. Na samą myśl o tym, co wydarzyło się w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, uśmiechnęłam się delikatnie.

Może zacznę od moich przyjaciół. U nich także wiele się zmieniło. A opowiadając o nich, znajdę odpowiednie słowa na to, aby móc opowiedzieć własną historię. Moją i Harry’ego.

Niall wyjechał do Irlandii, tak, jak planował. W ostatniej chwili, wtedy, na lotnisku, zmieniłam zdanie. Nie mogłam wyjechać. Wiedziałam, że jeśli to zrobię, to już nie będzie odwrotu. Nigdy nie naprawię tego, co było między mną a Harrym. Dlatego wróciłam. Horan nie miał mi tego za złe. A wręcz sam położył mi jedną dłoń na łopatkach, delikatnie pchając do wyjścia.Zrozumiał, że moje życie… i moje szczęście są tam, w Londynie. Sam po wylądowaniu natychmiast się z nami skontaktował i przez cały pobyt w rodzinnych stronach bardzo często dzwonił i pisał. Dwa tygodnie temu wrócił. Twierdzi, że mimo ogromnej tęsknoty za domem, nie mógł się obyć bez swoich londyńskich przyjaciół. Przywitaliśmy go na swój sposób – wielką imprezą, po której żadne z nas niewiele pamiętało. Ze mną na czele, jak zwykle.

Patricia… Mówiąc szczerze, nasze kontakty ostatnimi czasy lekko osłabły. Nie mogła pogodzić się z faktem, że tyle przed nią zataiłam. Próbowałam ratować naszą przyjaźń, ale nie byłam w stanie robić tego za dwie osoby. Trzy tygodnie temu przeprowadziła się do Manchesteru. Przeniesienie było związane z jej studiami – mogła liczyć tam na bardzo intratną praktykę w wytwórni płytowej. Dzwoniła od czasu do czasu i wiedziałam tylko tyle, że spotyka się z jednym z techników. Jak widać, nie wszystkie przyjaźnie są w stanie przetrwać pewne próby.

Z Perrie i Malikiem wydarzenia potoczyły się o wiele pomyślniej. Z obydwojgiem pozostawałam w serdecznych kontaktach, chociaż nie dało się ukryć, że większym sentymentem darzę tę drobną, uroczą blondynkę. Zaynowi również byłam wdzięczna. Gdyby nie on, zapewne nigdy nie spotkalibyśmy się na tym lotnisku. Obecnie para była w trakcie przygotowań do ślubu. Ja i Harry zostaliśmy poproszeni o przyjęcie roli świadków, na co natychmiast się zgodziliśmy. Cieszyłam się ich szczęściem i skrycie marzyłam o podobnej ceremonii ze mną w roli głównej. Nie wspominałam jednak o tym Stylesowi. On i tak przez ostatnie dwa miesiące zmienił się nie do poznania. Oczywiście, nadal bywał wredny, sarkastyczny i bardzo stanowczy, ale… te cechy, które w nich nienawidziłam, praktycznie odeszły w zapomnienie. Praktycznie. W rzeczywistości ciągle się docieraliśmy, z lepszymi i gorszymi skutkami.

Co do tego drugiego powiem tylko, że seks na zgodę jest najlepszą rzeczą, jaka może się człowiekowi przytrafić.

Liam i Danielle rzeczywiście przeprowadzili się na stałe do Londynu. Mój przyjaciel znalazł pracę zgodną z jego zainteresowaniami – pracuje przy produkcji samochodów pewnej znanej marki, ale wkrótce ma awansować ze względu na świetne wyniki. Danielle prowadzi zajęcia taneczne i od czasu do czasu współpracuje z grupami artystycznymi przy ich projektach. Ojciec Liama przebywa w specjalnym ośrodku opieki, gdzie jest objęty specjalistycznym leczeniem. Bardzo często widuję się z moim Leeyumem – tak jak mu obiecałam, chcę się nim nacieszyć po tak długiej rozłące. Wiem, że Harry bywa o to zazdrosny, ale akurat w tej kwestii będzie musiał dać za wygraną. Poza tym, mimo wcześniejszych uraz i męskiej rozmowy, którą przeprowadził z nim mój przyjaciel – skończyła się tym, że obydwaj wrócili urżnięci w trupa i z pokaźnym limem pod okiem. Musiałam to przeżyć – cieszyłam się nawet, że doszło do tego prędzej, niż później.

A co z Louisem? On jak zwykle ma się świetnie i tak już chyba zostanie. Jeszcze przez miesiąc mieszkałam z nim, ale po tym czasie wkroczył do akcji mój… chłopak. Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi. Ciągle. Pewnego dnia po prostu wszedł do mojej sypialni, wyciągnął walizki i stwierdził, że mam się pakować. Kiedy spojrzałam na niego jak na kompletnego kretyna, w drzwiach pojawił się Tomlinson i powiedział tylko:

- Harry kilka dni temu ze mną gadał. Chciałby, żebyś się do niego wprowadziła, a ja nie mogę mieć przecież nic przeciwko.

I w taki oto oryginalny sposób Styles poprosił mnie o to, abyśmy wspólnie zamieszkali. Na początku ostro się wykłócałam, ale uwierzcie, że ostatecznie wyszło nam to tylko na dobre.

Louis nadal spotykał się z Nathalie i chyba czekała nas kolejna mała przeprowadzka. Kilka razy rozmawiałam o tym z Harrym i widziałam, że przygotowuje się psychicznie do poważnej rozmowy z moim przyjacielem. Pokazałam Tomlinsona od jak najlepszej strony, więc nie obawiałam się kolejnej bójki. Poza tym obydwoje ze Stylesem mieliśmy wobec Boo Beara dług wdzięczności. Wątpiłam więc, aby mój loczek robił większe problemy. Przynajmniej tym razem.

Z rozmyślań wyrwał mnie dotyk ciepłych dłoni na mojej talii. Uśmiechnęłam się jeszcze szerzej i odchyliłam głowę, opierając ją na ramieniu Harry’ego. On w odpowiedzi pochylił swój, delikatnie całując mnie w szyję. Zachichotałam, kiedy jego drobne loczki połaskotały policzek.

- Nienawidzę, kiedy się budzę, a ciebie nigdzie nie ma – wymruczał tym swoim seksownie zaspanym głosem.

- Chciało mi się pić – odparłam po prostu. – Co będziemy dzisiaj robić?

W odpowiedzi poczułam, jak przekręca mnie przodem do siebie i niemal od razu sadza na kuchennym blacie. Jego dłonie były wszędzie, niepostrzeżenie wślizgnąwszy się pod koszulę. Całował mnie długo i zmysłowo, przesuwając językiem po wargach i podniebieniu. Jakiś czas później odchylił głowę, oblizując powoli usta. Uwielbiałam, kiedy to robił.

- Myślę, że właśnie to – stwierdził z sugestywnie uniesioną brwią.

Powstrzymałam pragnienie rzucenia się na niego właśnie w tym momencie i ostentacyjnie przewróciłam oczami.

- Znowu? – westchnęłam, specjalnie przeciągając samogłoskę.

Zobaczyłam, jak jego oczy ciemnieją, a chwilę później piszczałam, zarzucona na ramię chłopaka jak worek kartofli. Śmiałam się i krzyczałam na przemian, bombardując plecy Stylesa milionem drobnych ciosów. Mimo to był niewzruszony. Puścił mnie dopiero w sypialni, kiedy leżałam bezbronna na łóżku, przygwożdżona do materaca jego rozgrzanym ciałem.

- Okej, poddaję się – wyszeptałam, z ustami tuż przy wargach Harry’ego – Może zawrzemy małą umowę, co? Dzisiaj zostajemy w domku, jutro robimy to, co ja chcę?

Nie bierzmy pod uwagę faktu, że była to jedna z rzeczy, których naprawdę chciałam.

- Żadnych więcej umów, Sophie – warknął z udawaną złością, zanim mnie pocałował.

Można powiedzieć, że ta pierwsza wcale nie wyszła nam obojgu na złe. A wręcz przeciwnie. Teraz obydwoje wiedzieliśmy, że z nikim innym nie chcemy wchodzić w żadne układy.

Po raz pierwszy od wyjazdu z Wolverhampton wiedziałam, że naprawdę jestem szczęśliwa. I mam obok siebie wszystko, czego potrzebuję. W oczach Harry’ego widziałam, że czuje to samo i nie chciałam już niczego więcej.

Znaleźliśmy szczęśliwe wyjście z gry, która pozornie wydawała się z góry skazana na porażkę.

KONIEC. 

lost | h.s.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz