" Znów będzie mój"

16.7K 1.5K 671
                                    

Niesprawdzony ❤️(trochę nudny 😂😂)

Jak cudownie jest obudzić się we własnym łóżku. Zerkam na zegarek i błyskawicznie siadam. Cholera. Przespałam pół dnia. W sumie...Nie opłaca mi się już wstawać. Kładę się z powrotem z telefonem w ręce. Może Elijah jest aktywny.

Darcy: Jesteś?

Elijah: Zawsze :) Jak leci?

Darcy: W końcu się wyspałam! Jupi Siano może i było ciekawe, ale niewygodne.

Elijah: Gdybyś mnie zaprosiła, mogłabyś spać na mnie :P

Darcy: Zapamiętam to! Żebyś potem nie żałował tych słów, kochaniutki

Elijah : Przynajmniej mógłbym cię trochę poobmacywać.

Darcy: Łapy precz, koleżko!

Elijah : Nie! W ogóle będę w San Francisco czwartego sierpnia. Spotkamy się?

Darcy: No jasne!

- Darcy! - woła tata. - Zerknij na bliźniaków. Ja jadę z dziadkiem na tor!

- Dobra!

Elijah: Już się nie mogę doczekać :D Muszę lecieć, mam trening. Pa :)

Odkładam telefon i jednak schodzę z łóżka. Muszę się zająć bliźniakami, bo bez zostawienie ich bez opieki, ma tragiczne skutki. Ostatnim razem rodzice musieli wymieniać telewizor, bo debile powiesili na nim tarcze do strzałek. Telewizor spadł ze ściany i nie dało się już nic z niego uratować. Oni mają już po dwanaście lat, a nadal zachowują się jak czteroletni gówniarze.

- W dwuszeregu zbiórka! - krzyczę, a oni podnoszą na mnie wzrok znad laptopa. - Kolejno odlicz.

- Jeden - śmieje się Dorian.

- Dwa - dopowiada Dwayne.

- Komplet - prycham. - Nie zmalujecie niczego, jak pójdę teraz do kuchni po coś do jedzenia?

- Słowo, że nie ruszymy się z miejsca - wymieniają się porozumiewawczymi spojrzeniami, co jest dla mnie znakiem, że nie mogę im ufać. Siadam na fotelu i włączam telewizor. Trudno. Będę głodna, ale z czystym sumieniem.

*****

Cody

- Ty jesteś Cody Hunter ? - zwraca się do mnie facet, niewiele ode mnie starszy. Przytakuję. - Świetnie. Ja jestem Drake Collins, współwłaściciel toru.

- Okej - mruczę pod nosem.

- Chodź za mną. - prowadzi mnie do wierzy widokowej, ale zamiast na punkt obserwacyjny, wchodzimy do dość sporego biura, gdzie czeka na mnie jeszcze dwóch facetów. Wszyscy są do siebie tak cholernie podobni. Pewnie rodzinny biznes.

- Dzień dobry - mówię.

- Siemanko - odpowiada najstarszy. - Jestem Will i mam nadzieję, że odpicujesz nasze cudeńka.

- Tato - wzdycha mężczyzna za biurkiem. - Najpierw przejrzyjmy jego CV.

- Po chuj? - facet obchodzi mnie dookoła. Czuję się dziwne w towarzystwie tego gościa. - Palisz papierosy?

- Nie..

- Doskonale. Nie wpuściłbym cię do mojego autka, gdybyś jarał! Ten dziadowski zapach potem zostaje w samochodzie na dłuższy czas.

- Cody - mówi mężczyzna za biurkiem. - Podobno twój szef w Oakland, cię chwali.

- Podobno - odpowiadam zmieszany. Nienawidzę być w centrum zainteresowania.

- Nasze samochody, które już nie nadają się na wyścigi musimy sprzedać, ale żeby dostać dobrą cenę, trzeba je zreperować.

- Mclaren F1 ma błyszczeć! Ja nim będę jeszcze jeździć. - wtrąca starszy mężczyzna.

- Dasz radę, Cody?

- Żaden problem. To moja specjalność.

- A uprawiasz seks w pracy? - pyta bez ceregieli William. Co kurwa?

- Nie

- Bez jaj - spogląda na mnie rozczarowany. - U nas nie ma takiego zakazu. Nikt cię z pracy za seks nie wyrzuci. Prawda Drake?

- Tak, tak dziadku. Ze szkoły mnie też nie wyrzucili.

- Nie przypominaj. Najadłem się przez ciebie wstydu.

- Trzeba było nie odbierać telefonu od dyra. - mężczyzna za biurkiem wraca spojrzeniem do mnie.

- Masz tą pracę. Zaczynasz od jutra, a dziesięć patyków za robociznę masz jak w banku.

- Ja mu dołożę jeszcze pięć, jak mój laruś będzie w nienagannym stanie. - spogląda na swojego syna. -Blake! Na masce tego samochodu uprawiałem z twoją matką seks. No i z tobą. Byłeś w brzuchu, niewdzięczniku.

- Lepiej chodź stąd stary - zwraca się do mnie Drake. - Zaraz zaczną na siebie najeżdżać. - ze śmiechem mija mnie i opuszcza biuro. Wychodzę za nim, zadowolony z nowej pracy. Zajebista atmosfera to po pierwsze i zarobki większe niż się początkowo spodziewałem. Czeka mnie sporo pracy, ale to sama przyjemność.

- Oni zawsze są tacy? - zagaduję.

- Hah! Moja cała rodzina taka jest. - śmieje się. - Jak pobędziesz trochę w ich towarzystwie, to tobie też się to udzieli. Mamy jedną zasadę. Seks najważniejszy, praca może poczekać. I wszyscy się tego trzymają. Muszę odebrać dzieciaki z wakacyjnych zajęć. Do zobaczenia. - znika mi z oczu, a ja wychodzę z terenu toru wyścigowego i kieruję się w stronę centrum, gdzie mieszka Gillian. W jej mieszkaniu pojawiam się dwadzieścia minut później.

- I jak? - pyta rudowłosa i opiera się o blat w kuchni.

- Dostałem tą pracę - uśmiecham się.

- To cudownie! Musimy to oblać! Mam chyba gdzieś butelkę koniaku.

- Najpierw lecę na siłkę. Do zobaczenia, później- całuję ją w policzek i zabieram butelkę wody. Ze swojego tymczasowego pokoju zabieram torbę z ubraniami do ćwiczeń i wychodzę z domu. Mimo wszystko nie mogę stracić formy.

*****

Gillian

Dlaczego Cody zawsze mi się wymyka,gdy chcę się do niego zbliżyć? Niech nie myśli, że pozwolę mu tu mieszkać za darmo. Nie chodzi tutaj nawet o pieniądze. Ja chcę od niego czegoś więcej, a mianowicie miłości. Podoba mi się od dawna, ale ona jak zwykle zachowuje się przy mnie po przyjacielsku. Mam tego dość! Uwiodę go. Jest taki słodki. Raz go miałam w swoim łóżku, ale od tamtej pory nawet mnie nie dotknął. Udaje pieprzonego prawiczka przed wszystkimi, tak jakby się wstydził, że przespał się właśnie ze mną. Nie rozumiem jego toku myślenia, ale znów będzie mój. Nikt mi go nie odbierze.

-----
Hej misie ❤️
Miłego poniedziałku 😘
Buziole ❤️

Słodko gorzkaWhere stories live. Discover now