" Miłej podróży"

18.1K 1.6K 260
                                    

- Twój brat to baran - kwituję i kładę się z powrotem na łóżko.

- Sukinsyn - dopowiada i przybliża mnie bliżej swojego ciała. - Ale nie rozmawiajmy o nim, bo nie chcę sobie psuć humoru. - składa pojedynczy pocałunek na mojej głowie.

- Ciekawe dlaczego jesteś w tak dobrym nastroju - droczę się.

- Bo wczoraj odwiedziła mnie śliczna szatynka. Właściwie skąd masz mój adres?

- Znalazłam go przypadkiem w biurze mojego taty - spoglądam na niego, aby sprawdzić jego reakcję.

- Czekaj - odwzajemnia moje spojrzenie. - Twój tata to Blake Collins?

- Bingo! - śmieję się. - Gdybym wiedziała, że tam pracujesz to częściej bym przychodziła go odwiedzić.

- Dopiero teraz dostrzegam podobieństwo - stwierdza z zaskoczeniem. - Rozmawiałem kiedyś z twoim tatą o...

- Mnie - kończę i się uśmiecham. - Widział nas razem.

- Kiedy?

- Byliśmy na lodach. Lubi cię.

- Tak? - radość w jego głosie jest namacalna.

- Bardzo.

- To dobrze. Twój dziadek mnie kocha. - zawisa nade mną z figlarnym uśmieszkiem. Ooł. Ja dobrze znam takie uśmiechy!

- Tak? Ciekawe za co? - chwytam jego ramiona i nogami oplatam go w pasie.

- Bardzo dobrze zająłem się jego larusiem. - składa pocałunek na mojej szyi, co powoduje potężną falę przyjemnych dreszczy.

- On ten samochód kocha bardziej niż tatę. - kwituję. Cody nie odpowiada tylko złącza nasze usta. Nasze języki łączą się w wspólny taniec i na jakiś czas zapominamy o otaczającej nas rzeczywistości. Jesteśmy teraz tylko my. Nikt więcej!

*****

Po wspólnym prysznicu, ubieram się w białe rurki i pudrową bluzę z kapturem. Za godzinę mam pociąg do San Francisco, więc muszę już wyjść na stację.

- Odwiozę cię - mówi Cody.

- Naprawdę? - pytam z uśmiechem.

- Za kogo mnie masz, Darcy? - wzdycha. - To mój obowiązek bezpiecznie odstawić cię na stację. Jak coś by ci się stało to pewnie twój tata pozbawiłby mnie jaj! A tego bym nie chciał.

- Ta groźba działa na każdego faceta - stwierdzam. - Aż tak kochacie swoje...

- Tak! - przerwa mi ze śmiechem. - Chodźmy. - opuszczamy jego pokój i w salonie natykamy się na Jaydena.

- Idziesz już, ślicznotko?

- Daj spokój, Jay! - mówi Cody. - Odpuść sobie ten jeden raz.- nie lubię tego frajera. Myśli, że jest królem wszechświata, a tak naprawdę mrówka ma od niego więcej mózgu!

- Nie - spogląda na mnie znacząco. - Będziesz moja, aniołeczku.

- Ta pewność siebie cię zgubi - stwierdzam. - Jesteś płytki, jeśli myślisz, że wszystko ci się należy.

- Będziesz moja! - nie odpowiadam tylko zmuszam Cody'ego, abyśmy wyszli z mieszkania. Jego brat to ostatni kretyn. Jeśli będzie czegoś próbował to z miłą chęcią załatwię go tak jak Elijaha. Albo i gorzej.

- Przepraszam za niego - wzdycha szatyn.

- Daj spokój. Nie twoja wina.

- To mój brat - stwierdza. - Nie chcę, żeby to co jest między nami...nie wiem jak to nazwać, ale mniejsza z tym. W każdym razie nie chcę, żeby to się skończyło właśnie przez niego. On zawsze wszystko mi niszczy - staję na palcach i złączam nasze usta, aby go uciszyć.

- Jeśli myślisz, że Jayden coś wskóra to się grubo mylisz. Nienawidzę takiego typu faceta, więc proszę nie bój się, że coś zniszczy.

- Siemka - mija nas suseł. - Jak dzionek ?

- Wspaniale - uśmiecham się.

- Wiadomka! Poranny seks działa cuda. Człowiek jest wtedy taki wyluzowany! Cody - ściska go po przyjacielsku. - W końcu dojebałeś braciszkowi! - przybijają sobie piątki. - Kłaniam się nisko i spadam! - macha do mnie i znika na schodach. Wychodzimy na zewnątrz.

- Spoko jest - stwierdzam.

- Suseł i Michael to serio zajebiści goście, ale mój brat to jakiś dramat. - otwiera przede mną drzwi samochodu, a potem zajmuje miejsce kierowcy i włącza się do ruchu. Przyjemną ciszę przerywa dźwięk przychodzącej wiadomości. Wyjmuję z torby telefon i spoglądam na wyświetlacz.

Numer nieznany: ODPIERDOL SIĘ OD LIAMA, DESPERATKO! On ciebie nie chce, więc nie pisz do niego, aby zwrócić na siebie uwagę! SPIERDALAJ OD NAS! Pewnie twoja podróż do Oakland ma na celu nas szpiegować ty mała podstępna dziwko. Liam nie należy do ciebie! Pogódź się z tym! Bethany.

- Co kurwa? - mówię pod nosem. Jakie kurwa esemesy. Dla pewności wchodzę na konwersację z Liamem, ale ostatnia wiadomość jest sprzed miesiąca.

- Stało się coś?

- Jak to rozgryzę to ci powiem - kwituję. - Mój były przyjaciel robi sobie ze mnie pieprzone jaja!

- Co tym razem?

- Wmówił swojej dziewczynie, że jestem w nim szaleńczo zakochana.

- A jesteś? - pyta dziwnie spięty. Podnoszę wzrok znad telefonu i spoglądam na niego.

- Nie - odpowiadam spokojnie. - To był tylko przyjaciel. Nikt więcej. Dlaczego pytasz?

- Bo gdybyś go kochała to nasza relacja nie miałaby większego sensu.

- Co masz na myśli?

- Nie wdaję z w związki typu, przyjaciele z korzyściami. To nie moja bajka. - kolejny raz mi imponuje. Nie miałam pojęcia, że tacy faceci jeszcze istnieją. Kurwa. Chcę go! Razy dwa!

- W takim razie jak określisz naszą relację? - pytam zaciekawiona. Cody zatrzymuje samochód na czerwonym świetle i spogląda prosto w moje oczy.

- Możesz mnie wyśmiać...

- Tak się nie stanie - przerywam. - Wal prosto z mostu.

- Myślałem nad tym, gdy spałaś. Przyglądałem się tobie przez dwie godziny.

- Ooo uroczo - na moje policzki wpływa rumieniec. Rzadko kiedy się rumienię i jestem mile zaskoczona, że Cody potrafi tego dokonać.

- Uroczo to ty spałaś.- światło zmienia się na zielone, więc włącza się do ruchu. - Chciałbym spróbować być z tobą w związku. Takim poważnym. Myślę, że warto spróbować, mimo że znamy się krótko.

- Chcę - uśmiecham się. - Spróbujmy. - całe jego ciało się rozluźnia, a na ustach błąka się radosny uśmieszek.

- Mam nadzieję, że tego nie spieprzymy.

- Pewnie coś pójdzie nie tak - stwierdzam. - Jak w każdym związku, ale damy radę. - zatrzymuje się przed stacją.

- Odprowadzę cię na peron. - wysiada z samochodu i okrąża samochód. Mój CHŁOPAK jest taki gorący. Otwiera mi drzwi, a potem splata nasze dłonie. Pierwszy raz od dawna mam poczucie bezpieczeństwa i szczęścia. Przyjeżdżając tutaj nie miałam pojęcia, że wrócę do San Francisco w innym statucie związku. Z singielki na w związku. Będę miała o czym rozmawiać jutro z Tallulah.

- Miłej podróży - składa buziaka na moim policzku w chwili pojawienia się pociągu. - Napisz do mnie jak dojedziesz na miejsce.

- Okej. Do zobaczenia w niedalekiej przyszłości - wsiadam do pociągu z uśmiechem. Nie czuję żalu, że wyjeżdżam, bo ta rozłąka to w pewnym sensie test dla nas. Jeśli uda nam się stworzyć związek na odległość to znaczy, że jesteśmy sobie pisani.

-----
Hej misie ❤️
Dziękuję za cierpliwość 😘😘
Rozdziały będą pojawiać się w weekendy (sobota najczęściej).
Mam bardzo zawalony tydzień, do domu wracam prawie codziennie o 18:30,więc chęci do pisania wtedy już nie mam.
Buziole ❤️

Słodko gorzkaWhere stories live. Discover now