" Piłka"

14.7K 1.6K 264
                                    

Niesprawdzony ❤️

Dzisiejszy dzień to porażka. Od wczoraj nie mam żadnych wiadomości od mojego chłopaka, którego chyba już nie powinnam tak nazywać. Wiedziałam, że związek na odległość nie miał prawa się udać. Jak jakaś chora psychicznie spoglądam na wyświetlacz komórki co kilka sekund.

- Weź wyluzuj stara - wzdycha Tallulah. - Jak się z tobą nie skontaktuje to zlinczujesz go jak Elijaha przy najbliższej okazji. Jejks! Ty otaczasz się wokół samych pojebanych ule!

- Ule? - spoglądam na nią jakby spadła z księżyca i mocno uderzyła się w głowę.

- Ule - wzrusza ramionami. - Na nasze tłumaczenie to chuj albo kuta

- Dobra - wtrącam. - Masz rację. Faceci to Ule! - prycham. - Jeju, jak to brzmi.

- Nie powiedz tego słowa na hawajach gdzieś przypadkiem. - ostrzega. - Bo dostaniesz niezły wpierdol.

- Spoko - wzdycham i znów spoglądam na telefon. Nadal nic.

- Weź zadzwoń jeszcze raz. - sugeruje, a ja bez zastanowienia wybieram numer Codyego, ale od razu włącza się automatyczna sekretarka. Nie mam zamiaru nawet się nagrywać, bo pewnie nie odpisze.

- Dość tego - mówię dobitnie. - Koniec tego, mam dość. Lecę na trening. Zadzwonię wieczorem.

- Jasne, mordko. Miłej siatki. Za chiny nie wiem, o co w tej grze chodzi, ale fajnie wygląda z trybun. - śmieję się z jej miny, a potem idę w kierunku części sportowej.

- Mam zamiar cię obalić! - zaczepia mnie Lydia. Jak zwykle reaguję przewróceniem oczami. Nie dam się jej sprowokować.

- To powodzenia - odpowiadam spokojnie i obie wchodzimy do szatni.

- Darcy - mówi Lucy. - Trenerka chce z tobą rozmawiać.

- Ok - kwituję i szybko przebieram się w swój strój. Jakoś nie mam ochoty na włączenie się do rozmowy o gorących modelach, biorących udział w plażowym konkursie w sobotę. Po prostu nie mam na to głowy, bo ciągle myślę o moim ex.

Wychodzimy z szatni prosto na salę, gdzie natykam się na trenerkę.

- Chciała mnie Pani widzieć. - mówię.

- Tak, tak. - przywołuje do siebie Lydię.

- Mam z nią rywalizować?- pytam od razu ze znudzeniem.

- Lydia uważa, że lepiej zajmie się drużyną.

- Akurat. Jedyne z czym sobie poradzi to reanimacją swojego złamanego paznokcia.

- Nie bądź niemiła - fuka rudowłosa. - Każdy ma prawo z tobą rywalizować.

- Ok. - wzruszam ramionami. - Idę robić rozgrzewkę. - odbiegam. Tak naprawdę w dupie mam Gillian, Lydię i stanowisko kapitana. Ten dzień jest kurwa do bani. Robię dziesięć okrążeń, mimo że wystarczyłyby trzy.

- Dobra moje panie - zwraca się trenerka. - Zawody już w tą środę, więc musicie dać z siebie wszystko. Jeśli przegracie cała wina spadnie na waszą kapitankę, która ma was dzisiaj w dupie.

- Nie prawda - bronię się. - Mój dzień jest po prostu do bani.

- Chłopak się nie odzywa? - zamieram. Co kurwa? Ona uśmiecha się z triumfem, a ja momentalnie czuję, że właśnie naprawdę straciłam Codyego. Ja pierdole. Wszystko się zjebało wciągu jednego dnia.

- Wszystko w porządku - przywołuję uśmiech. - Wgramy te zawody.

- Jeśli nie, to Lydia zajmuje twoje miejsce.

- NO NIE! - oburza się Lucy. - Chyba Pani ma coś nie tak z głową!

- Nie tym tonem!

- To Pani chyba źle się podtarła, bo śmierdzi tu niezłym podstępem - stwierdza Rosie. - Lydia jest rezerwową, która nigdy nie wchodzi na boisko, bo boi się piłki!

- CISZA! - krzyczy rudowłosa. - Podlegacie mi, a ja będę robić to, co uważam za słuszne.

- Jeśli Lydia zostanie kapitanką, ja odchodzę z drużyny! - oburza się Melissa. Uśmiecham się. Od razu poprawiły mi humor. Jednak moje stanowisko nie było tylko decyzją poprzedniego trenera, ale także moich koleżanek.

- MY TEŻ! - odpowiada reszta. Gillian wygląda jakby zjadła coś nieświeżego, ale nie komentuje.

- Grać! - mówi i rzuca w moją stronę piłkę. Dzielimy się na pół i zaczynamy rozgrywkę. - Darcy, stoisz jak kołek!

- Pani chyba jeszcze kołka nie widziała - mówię pod nosem i odbieram mocno podkręconą piłkę. Nie udaje mi się jednak podać jej do innej zawodniczki, przez co tracimy punkt.

- Jak będziesz tak grać, to przegramy!

- Nie jestem kurwa idealna! - oburzam się. - Nie wszystko musi mi się udawać. - wracamy do gry i nadrabiamy stracony punkt, ale to jednak nie zadowala rudowłosej.

- DARCY! Grasz jak łamaga! - zaciskam szczękę i staję na czerwonej linii i podrzucam piłkę do góry. Uderzam w nią z całej siły otwartą dłonią prosto w stronę trenerki, która nie zdążyła się uchylić przed atakiem.

- Przepraszam! - mówię dość głośno. - Zeszła mi. - udaję niewiniątko. Prosiła się o to od początku roku.

- TY MAŁA WREDNA KRETYNKO!

- Przeprosiłam - uśmiecham się. - A teraz wracamy do treningu- z satysfakcją spoglądam na jej czerwony policzek. Ma za swoje suka. A co do Codyego, to mam go od dzisiaj w dupie. Spierdalaj kurwa!

------
Hej misie ❤️
Taki mały bonusik na wieczór 😘
Buziole ❤️

Słodko gorzkaWhere stories live. Discover now