Rozdział 30 (cześć 1)

22K 753 27
                                    

Shade

Cholerny poniedziałek, mam ochotę zostać jeszcze w łóżku, ale muszę już wstać bo za godzinę mam egzamin.
Z szafy wyciągnąłem szare jeansy i czarną koszulkę, poszedłem pod prysznic.
Po prysznicu udałem się do kuchni, aby coś zjeść. Zastałem  tam Reed'a, on chyba też nie ma ochoty na tak wczesne wstawanie.
-Cześć bracie, co robisz na śniadanie? -powiedziałem do niego, mam nadzieję, że nie będzie chciał żebym ja coś przygotował.
-Wypije tylko kawę i zrobię jajecznice-
-To dobrze-
-Mam nadzieję, że nie zamieszkałeś że mną tylko dlatego żebym był twoim kucharzem-żartował Reed.
-No co ty stary, niedługo ja coś przygotuję, a tak w ogóle to jak spotkanie z Amber?-
-Było świetnie, nie miałem ochoty się z nią rozstawać. Tylko na koniec powiedziała, że nie chce w najbliższym czasie się z nikim wiązać, więc przyprowadziłem na noc dawną znajomą-
-Na pewno niedługo ci ulegnie, przecież wiesz jak rozmawia się z kobietami-
-Nie wiem, musiałbyś ja zobaczyć jak poważna była gdy to mówiła-powiedził Reed przygotowując jajecznice.
**
Po zjedzonym śniadaniu poszliśmy do samochodu, włączyłem radio i ruszyliśmy.
Na parkingu jak zwykle stał Cory, Matt, Johnny i Mick.
Poszlismy do nich i zapalilismy jeszcze fajkę przed zajęciami.
Gdy rozmawiałem z Johnny'm o wczorajszym meczu podeszły do nas Samantha i Beth. Obje miały na sobie krótkie sukienki, które pokazywały ich opalona nogi, zaczęły nam gratulować udanego meczu i przytulały każdego po kolei, Sam podeszła i mnie objęła, moje ręce instynktownie zjechały na jej pośladki.
Przybliżyła się do mnie i wyszeptała uwodzicielskim głosem.
-Gratuluje Shade, może masz ochotę przyjść wieczorem do mnie, będę sama nikt nam nie będzie przeszkadzał. Tak bardzo cię pragnę Shade, nikt nie sprawia mi takiej przyjemności jak ty, ciągle sama się dotykam myśląc o tobie-
Kilka tygodni temu bym się nie zastanawiał, pewnie nawet odpuścił bym zajęcie i zaciągnął ją do hotelu, ale teraz od razu zobaczyłem w mojej głowie Josslin.
-Sorry, ale nie mogę, znajdź sobie dzisiaj innego-
Pusciłem ją i poszedłem w stronę gabinetu Retrier.
Czas napisać egzamin.
**
Josslin

Szłam przez kampus, gdy nagle zobaczyłam grupę śmiejąch się osób. Wśród nich był Shade, ale byłam w takim miejscu, że na pewno mnie nie widział. Po chwili podeszły do nich dwie dziewczyny, rozpoznałm w nich Samanthe i Beth. Obie często się koło nich kręciły. Nagle dziewczyny zaczęły podchodzić do chłopaków i ich przytulać, Samantha podeszła właśnie do Shade i przytuliła go.
Z tej odległości mogłam zobaczyć, że złapał ją za tylek. Poczułam, że ogarnia mnie jakieś nieznane uczucie, nigdy czegoś  takiego nie czułam.
Zaczełam jeszcze intensywniej zastanawiać się dlaczego chciał spotkać się ze mną.
Z moich rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący telefon, nie miałam wpisanego takiego numeru, ale rozpoznałam, że kierunkowy był z Denver, postanowiłam zignorować to połączenie i poszłam na zajęcia, dzisiaj pierwszy mam francuski.
Mam tylko nadzieję, że nie dzwonili z miejsca o którym myślę. I tak już jest mi smutno bo jutro rocznica śmierci mamy, a teraz sprawa z Shade'm.
Wcześniej dostałam jeszcze wiadomość od Drew.

DREW:Może odwiedzę cię dzisiaj w pracy? słyszałem, że macie tam świetna kawę.

JA:Jasne wpadaj, pracuje dzisiaj do 21. Jak będziesz miał szczęście to nawet sama ci ją przygotuję.

Od razu trochę poprawił mi się humor.
**
Shade

Właśnie wyszedłem z sali, udało mi się zaliczyć egzamin, a to wszystko dzięki Joss. Muszę jej jpodziękować, może odwiedzę ja później w pracy.
Teraz czas na trening.
Na trybunach było jak zwykle pełno lasek.
Przyzwyczaiłem się już do tego.
Do sali wszedł Mottis
-Panowie jeszcze raz gratuluję wczorajszego wyniku, a teraz ruszajcie dupska i dwadzieścia okrążeń-krzynkął.
Poźniej mieliśmy ćwiczenia z piłką w parach, ja byłem z Reed'em. Na koniec poszliśmy trochę poćwiczyć na siłowni.
**
Po treningu szedłem do szatni, gdy podeszła do mnie Sam.
-Shade może zmieniłeś zdanie, ja jestem dalej bardzo chętna-
-Nie mam dzisiaj czasu-wyminalęm ją i poszedłem się przebrać.
Ale ona jest nachalna..
**

Josslin

Byłam już od kilku godzin w pracy, jeszcze godzina i i do domu, muszę się później spakować bo o 12 mam samolot. Na zmianie ze mną był Johnny i Amber. Lubię z nimi pracować.
Ruch był dzisiaj dość spory, a niedługo powinien wpaść Drew.
Byłam trochę zdenerwowana bo numer z Denver próbował dzwonić do mnie jeszcze trzy razy. Ale ja nie zamierzam odbierać, niech sobie dzwonią ile chcą.
-Joss obsłużysz nowego gościa? -zapytał Johnny, był on wysokim blondynem o niebieskich oczach, był też bardzo miły.
-Tak, już idę-
Po kilku minutach pojawił się w końcu Drew.
-Hej piękna, jestem tak jak obiecałem, to dawaj to co macie najlepsze, tylko nie żałuj bo jeść mi się chce-mówił ciągle się uśmiechając.
Podszedł i mnie przytulił. Pokazałam mu na wolny stolik przy oknie żeby poszedł i go zajął, a ja poszłam po coś dla niego. Postanowiłam, że dam mu cztery kawałki sternika i cappuccino. Krojąc ciasto miałam wrażenie że Drew nerwowo zerka w stronę John'ego, ciekawe o co chodzi. Może zapytam go za jakiś czas.
Zaniosłam mu jego ciasto za co od razu podziękował i zabrał się za jedzenie.
-Hej Josslin może wyjdziemy jutro na kręgle? -
-Nie mogę Drew, jutro wyjeżdżam i wracam dopiero w środę-
Od razu posmutniałam, ale po chwili się uśmiechnęłam, nie chciałam żeby się martwił.
-Ohh to coś poważnego? -
-Po prostu muszę odwiedzić jedno miejsce-
Gdy Drew już poszedł zabraliśmy się za sprzątanie, do zamknięcia zostało jeszcze dwadzieścia minut.
Nagle ktoś wszedł, spojrzałam tam żeby zobaczyć kto to.
I wtedy go zobaczyłam. To Shade, teraz szedł w moją stronę. Widziałam że w ręce trzyma bukiet tulipanów. Ciekawe dla kogo, może jedzie później do Samanthy albo dla kogoś innego.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz