Rozdział 50

16K 586 13
                                    

Josslin

Shade jeszcze spał, ja siedziałam w kuchni popijałam kawę i rozmyślam nad ostatnimi wydarzeniami. Gdy wczoraj dowiedział się o kolejnych SMS od nieznajomego był zdenerwowany, ledwo udało mi się go uspokoić. Rozważał nawet zrezygnowanie z dzisiejszej imprezy, ale po długich namowach postanowił pójść. Nie chcę żeby ciągle mnie pilnował. Trochę się boje jego wyjścia, zdaję sobie sprawę, że będzie tam dużo dziewczyn z uczelni i nie tylko, ale ufam mu. Mogłabym z nim iść, ale nie mam ochoty, nie lubię imprez.
Przygotowywała nam coś do jedzenia, gdy to kuchni wszedł Shade, wyglądał bosko, miał na sobie tylko spodnie, jego broda była pokryta kilkudniowym zarostem. Włosy były roztrzepane po śnie. Co taki przystojny mężczyzna widział we mnie.
- Kochanie dlaczego nie było cię obok, gdy się obudziłem ?-
-Nie mogłam spać, usiądź a ja skończę przygotowywać jedzenie. Jak chcesz to zrób sobie kawę-
Gdy jedliśmy ktoś nam przerwał pukając do drzwi. Nikogo się dzisiaj nie spodziewałam.
Shade poszedł otworzyć, wrócił po chwil, zaraz na nim szedł Drew. Pewnie był zaskoczony widząc Shade'a tutaj, w końcu jeszcze nie wie, że zatrzymał się u mnie. Podszedł do mnie żeby się przywitać, widziałam po minie Shade'a, że nie podoba mu się to, jego pięści były ściśnięte.
-Wpadłem cię odwiedzić, nie wiedziałem że masz już gościa-
Nie widziałam co powiedzieć, czy mam udawać, z Shade przyszedł rano czy powiedzieć prawdę.
-Jak będziesz odwiedzał Joss to ciągle będziesz mnie spotykał Messina, bo tak się składa, że mieszkam tu- na twarzy Drew pojawiło się zdziwienie. Widziałam, że chciałby zadać mi kilka pytań, ale na szczęście się powstrzymał.
Zaproponowałam żeby Drew zjadł z nami. Atmosfera była trochę sztywna, Drew i Shade wymieniali się ciągle groźnymi spojrzeniami. Na szczęście obeszło się bez rękoczynów.

*******

Shade

Byłem już gotowy do wyjścia.
-Jesteś pewna, że nie chcesz iść ze mną ? -
-Tak, idź Sam. Niedawno pisała do mnie Em, wpadnie wieczorem, może obejrzymy jakiś film-
-Jak wolisz, nie będę Cię namawiał. Wolałbym zostać z Tobą- sam się nie poznawałem, wcześniej uwielbiałem spędzać czas z kumplami.
-Baw się dobrze-
-Postaram się, nie wiem o której wrócę. Wcześniej do Ciebie zadzwonię-
-Poczekaj chwile, dam Ci zapasowy klucz-wyciągnęła go z szuflady i podała mi.
Podszedłem do niej i pocałowałem ją. Będzie mi tego brakowało.
Wyszedłem z bloku i udałem się w stronę samochodu. Wsiadając do niego coś przykuło moją uwagę, była to dość duża rysa, na pewno nie było jej tam wcześniej. Od razu miałem złe przeczucia, chciałem wracać do Joss.

Co jeśli to ten prześladowca..

Droga do domu Josha zajęła mi dwadzieścia minut, w środku było już kilkadziesiąt osób, zauważyłem Reeda, który tradycyjnie siedział z jakąś laską na kolanach, już chyba zapomniał o tej brunetce z Fly.
-Redwalion dobrze, że jesteś stary. W kuchni są piwa, częstuj się- mówił Josh.
-Jednak dałem radę przyjść-
-Czyżby jakieś kłopoty w raju ? Gdzie Joss ? -
-Coś jej wypadło-
Szedłem do kuchni po piwo. Był tam już Mick i Corey i pełno innych osób.
-Znów się spotykamy- powiedział za mną jakiś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem przed sobą długonogą czarnowłosą kobietę. Miała na sobie krótkie szorty i czerwony top. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd ją znam. Pewnie zaliczyłem ją po pijaku.
-Poznaliśmy się jakiś czas temu w klubie-
Już wiem skąd ją znam. To ją prawie zaliczyłem w klubie na oczach Joss.
-Co ty tu robisz? -
-Jestem tu z koleżankami- położyła swoją dłoń na moim torsie i zaczęła nią jeździć w górę i w dół.
-Muszę już iść-
-Ohh napewno? Możemy spędzić ten czas razem, będzie bardzo miło-oblizała swoje usta i wyprostowała się tak, że jej piersi były bardziej widoczne, mój wzrok od razu spoczął na nich.
Starałem się to ignorować, ale byłem tylko facetem.
-Nie ma szans- odzyskałem w końcu zdrowy rozsądek i podszedłem do kumpli.

****

Josslin

Siedziałam z Em w salonie i objadałyśmy się lodami czekoladowymi, które ze sobą przyniosła. Opowiedziałam jej wszystko o tajemniczych listach i dziwnych wiadomościach. Nie mogła w to uwierzyć. Wspomniałam również, że na jakiś czas Shade zatrzymał się u mnie.
-A gdzie on właściwie teraz jest ? - chciała wiedzieć Em.
-Na imprezie u Josha, ale nie mówmy i o mnie, opowiadaj co u ciebie ? Jak tam u Matta ? -
-Świetnie się między nami układa, poznałam nawet jego rodziców, okazali się bardzo mili. A wczoraj Matt zaprosił mnie na tygodniowy wypad do Miami, tak się cieszę, koniecznie musimy iść wcześniej na zakupy, muszę kupić nowe bikini-
-Ty szczęściaro-

********

Shade

Byłem już po kilku drinkach, ale jak na razie trzymałem się nieźle. Rozmawiałem z chłopakami, Reed już gdzieś zniknął, biedak trochę przesadził z alkoholem. Wcześniej wpadłem na Sam, zaskoczyło mnie do, że przeszła koło mnie nawet się nie odzywając, może w końcu zmądżała.

Tak mi się przynajmniej wydawało.

-Chodź Shade, zatańczymy razem-szepnęła do mnie Beth.
-Ja nie tańczę-zaczynało mnie to już denerwować, musiałem co chwilę spławiać jakąś kobietę. Spojrzała na mnie krzywo i odeszła.
Po chwili podeszła do mnie Rose, nie przepadałem za nią. Poprosiła mnie żebym pomógł jej przy samochodzie bo nie mogła go odpalić. Poszedłem za nią i szybko się tym zająłem.
-Dziękuję Shade, chcesz żebym Ci się odwdzięczyła? -
Kolejna...
-Nie, możesz jechać-
-Ohh ale na pewno? -
-Tak, spadaj już - wróciłem do naszego miejsca, ale chłopaków już nie było, widocznie kogoś wyrwali. Napijłem się mojego drinka, który leżał na stole.
Siedziałem tak chwilę, poczułem się zmęczony, kręciło mi się w głowie. Ledwo wstałem i poszedłem na górę do łazienki, przemyć twarz zimną wodą, ale nic to nie dało, kilka razy się zachwiałem, wszystko stało się zamazane. Po chwili poczułem, że osówam się na podłogę, nie miałem siły otworzyć oczu.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang