Rozdział 41

20.8K 687 31
                                    

Josslin

Płakałam przez cały czas, aż w końcu zasnęłam, obudził mnie jakiś hałas, zorientowałam się, że ktoś dobija się do drzwi, zastanawiałam się kto to może być. Poszłam żeby to sprawdzić, wcześniej zatrzymałam się przy lustrze, wyglądałam tragicznie, moje włosy stały w każdą stronę, oczy były opuchnięte od płaczu. Ale zignorowałam to i poszłam otworzyć.
Za drzwiami stał Shade
-Josslin tak się przestraszyłem twojej wiadomości, przepraszam że dopiero teraz, ale nie słyszałem telefonu, czy coś się stało? -
Po chwili wziął mnie w swoje ramiona, od razu poczułam się lepiej. Naszła mnie ochota żeby mu o wszystkim powiedzieć. Może to mi pomoże.
-Chodź ze mną do salonu, chcę Ci o czymś opowiedzieć-
Po chwili siedziałam już na kanapie, Shade był obok.
-Zacznę od początku, tylko proszę nie przerywaj mi-
-Postaram się skarbie-
-Więc moje dzieciństwo nie było łatwe, mieszkałam w Denver z mamą i tatą-
-Mój tata lubił sięgać po alkohol, z początku było to raz w tygodniu, a później coraz częściej, nawet codziennie, gdy był pod wpływem często się awanturował, bił mamę i mnie-
Widziałam, że Shade zaciska pięści.
-Awantury w domu były prawie codziennie, nie mogłam chodzić w krótkich ubraniach bo wiecznie miałam posiniaczone ręce i nogi-
Po moich policzkach zaczęły spływać łzy.
-Jak nie chcesz to nie musisz mi mówić co było dalej-
-Wiem, ale chcę, daj mi tylko chwilę-
-Czepiał się nas o wszystko, nie można było z nim porozmawiać, wiecznie był pijany i agresywny-
-Pamiętasz jak zapytałeś mnie dlaczego moja mama nie żyje-
Nie mogłam złapać oddechu, miałam wrażenie, że pomieszczenie się zmniejsza.
-To on ją zabił, miałam wtedy dwanaście lat, jak wróciłam do domu mama już nie żyła, nie mogłam jej pomóc-
-Zabrał mi ją, od tego czasu mieszkałam z babcią-
-On siedzi teraz w więzieniu, nienawidzę go, dowiedziałam się od babci, że jest chory, ma raka i chciałby się ze mną zobaczyć, nie wiem co mam z tym zrobić-
Shade wciągnął mnie na swoje kolana, siedziałam na nim okrakiem. Czułam, że był bardzo spięty, mam nadzieję, że nie będzie na mnie inaczej patrzył przez to czego się dowiedział.
-Spokojnie Joss, nie płacz już. Dziękuję, że się tym że mną podzieliłaś-
Nie potrafiłam przestać płakać.
-Przez lata miałam koszmary, chodziłam nawet na terapię, bardzo mi ona pomogła. Jednak czasami znowu mam te sny-
-Nie wiem jaką decyzję mam podjąć, boję się, że jak się z nim nie spotkam to w przyszłości będę tego żałować-
-Nie wiem co mam ci na to poradzić, wiedz tylko że zawsze możesz na mnie liczyć-
-Dziękuję Shade-
Przytuliłam się do niego, czułam się przy nim bezpiecznie, jego dłonie jeździły po moich plecach.
Chciałam zmienić temat
-To kiedy będziemy wyjeżdżać nad jezioro? -
-Myslałem, że nie będziesz chciała tam jechać po tym wszystkim, więc jak nie chcesz tego robić to wystarczy jedno twoje słowo-
-Chce tam być, to pomoże mi się trochę oderwać od tego wszystkiego. Więc kiedy? -
-W czwartek po południu, pojedziemy sami moim samochodem, a reszta przyjedzie z Reedem-
-Mam nadzieję, że będę miała sama pokój? -
Shade zaczął się dziwnie uśmiechać, to podejrzane.
-Oczywiscie-
Przypomniało mi się, że muszę poinformować Em i Drew o tym wypadzie. Nie chcę robić z tego tajemnicy.
Byłam już zmęczona najchętniej poszłabym do łóżka.
-Wybacz Shade, ale jestem już zmęczona i chcę iść do łóżka, jak masz ochotę to możesz zostać i spać tutaj-
-Z przyjemnością-
Przygotowałam mu kołdrę i poduszkę i z szafy wyciągnęłam biały ręcznik.
-Tu masz ręcznik jakbyś chciał wziąć prysznic, wiesz gdzie łazienka-
-Tak, dziękuję-
-Dobranoc Shade, i jeszcze raz dziękuję za to, że tu przyjechałeś-podeszłam do niego i pocałowałam go w policzek.
-Zawsze możesz mnie liczyć-
Udałam się do swojego pokoju i się położyłam, i znowu wszystkie wspomnienia zaczęły do mnie wracać. Nie wiem kiedy zaczęłam płakać. Starałam się być cicho, żeby Shade tego nie słyszał, nie chce żeby się martwił o mnie, i tak widziałam jak bardzo poruszył go moje dzisiejsze wyznanie.

My Dream✔️ [Two Souls I] Where stories live. Discover now