Rozdział 37

20K 739 23
                                    

Josslin

Szłam właśnie przez kampus, miałam na sobie czarne spodnie sięgające do kolan i zieloną bluzę. Za chwilę miałam zacząć francuski, muszę się pospieszyć, żeby zdążyć, Pani Violin nie cierpi spóźnialskich.
Gdy byłam już przy drzwiach zobaczyłam, że Em z Mattem idą w moją stronę
-Hej Joss-powiedzieli oboje, po chwili Em dodała
-Tak się cieszę, że dzisiaj idziemy do klubu, pamiętaj że wpadnę do ciebie wieczorem żeby się przygotować-
Po chwili już ich nie było.
Ciekawe co to będzie wieczorem, nigdy nie byłam w żadnym klubie, trochę się boję. Na szczęście będzie tam ze mną Em i Drew, no i Shade. Mam nadzieję, że nikt nie będzie chciał ze mną tańczyć, choć jak znam Em będzie tak marudzić, aż w końcu ulegne.
**
Właśnie skończyłam zajęcia. Violin zadała napisanie referatu na dziesięć stron, dobrze że mam na to trzy tygodnie.
-Josslin zaczekaj-
To on, jego głos rozpoznam wszędzie.
-Hej Shade, coś się dzieje? -zapytalam od razu, bo jak dotąd nie rozmawialiśmy w szkole.
-Nic, chciałem tylko chwilę z tobą porozmawiać. Jak sie czujesz przed dzisiejszą imprezą? -
-Trochę się boję, nigdy nie byłam w klubie-
-Na pewno dasz radę, będę tam z tobą-
Kilka metrów od nas stali koledzy Shade, miałam wrażenie, że ciągle nam się przyglądają.
-Cieszę, że zgodziłaś się na wypad nad jezioro-
-Tak, ja też się cieszę-
-Redwalion chodź już, zaraz zaczynamy trening-krzyknął jakiś wysoki blondyn.
-Już idę-odpowiedział mu Shade.
-Jak chcesz to mogę przyjechać po ciebie przed imprezą-
-Nie trzeba, rano rozmawiałam z Em i mówiła że wpadnie do mnie i razem pojedziemy-
-To do zobaczenia na miejscu skarbie-po chwili przybliżył się i pocałował mnie w policzek i już go nie było.
Odwróciłam się i zobaczyłam Samanthe, patrzyła na mnie, wyglądała na wściekłą. Postanowiłam się tym nie przejmować.

**

Shade

Byłem w szatni i przebierałem się na trening.
-Redwalion a co to była za piękność, z którą rozmawiałeś? -zapytał Travis
-Nie twoja sprawa-nic mu o niej nie powiem, znam go i wiem jak traktuje kobiety, choć ja sam tak je często traktował. Ale tu chodzi o Josslin.
-Może zapoznasz mnie z nią? Co prawda była ubrana jak moja babka, ale nawet to nie ukryło tego ponętnego ciałka-
Byłem wściekły, ostatkiem sił powstrzymywałem się żeby nie dać mu w mordę.
-Nawet się do niej nie zbliżaj-warknąłem i wyszedłem z szatni zanim zmienię zdanie i jednak mu przywale.
Nie lubiłem Travisa, był w naszej drużynie od niedawna Zachowywał się jak cham w stosunku do większości osób.

******

Josslin

Byłam już w domu, nie dawno rozmawiałam z Amber, która dzwoniła się upewnić, że na pewno będziemy. Umówiliśmy się na 21. Po zakończonej rozmowie napisałam wszystkim o której mamy być w klubie.
Oczywiście Em będzie u mnie już o osiemnastkę. Czyli już nie długo.
**
Punktualnie o osiemnastej do mojego mieszkania wpadła Emily, za sobą ciągnęła wielką różową walizkę. Pewnie tam miała wszystkie rzeczy, sama jeszcze nie była gotowa.
-Joss nawet nie wyobrażasz sobie jak się cieszę na to wyjście-
Poszliśmy do mojej sypialni, była ona w kolorze jasnej zieleni, pod oknem stało łóżko.
Em od razu zaczęła grzebać w walizce
-Przyjechałam taksówką, odpuściłam sobie samochód bo nie byłam pewna czy będę pić-
-Nie ma problemu, pojedziemy do klubu taksówką, mamy tam być o 21, wszyscy badą czekać przy wejściu-
-Mam już, proszę Joss przymierz to-
Podała mi granatową sukienkę, już miałam odmówić, ale postanowiłam na nią spojrzeć. Była piękna. Przód miała zabudowany, natomiast plecy były prawie całe odkryte.
-Dobrze, przymierze-
Ściągnęłam do co miałam na sobie i założyłam sukienkę. Podeszłam do lustra żeby zobaczyć jak wyglądam
-Joss wyglądasz ślicznie, musisz w niej iść, nie ma innej opcji-
-No dobrze, zrobię to dla ciebie-
Rudowłosa że szczęścia podbiegła i mnie przytuliła.
-Teraz muszę sobie znaleźć jakąś sukienke-
Usiadłm na łóżku i czekałam aż coś znajdzie.
-Co sądzisz o tej kochana-pokazała mi różowa sukienkę bez ramiączek.
-Ładna-
-No nie wiem, nie jestem przekonana-
-A ta-teraz pokazała mi czerwoną sukienkę.Siegała jej mniej więcej do kolan, z boku miała wyciecie,które będzie odsłaniać prawie całą nogę.
-Zdecydowanie czerwona-
-Też tak sądzę-
Po chwili włożyła ja na siebie wyglądała w niej świetnie.
-Teraz czas na włosy, dobrze że wzięłam lokówka to zrobię Ci delikatne loki, będziesz wyglądać pięknie-

***

Byliśmy już w taksówkę, za chwilę będziemy na miejscu.
-Joss wyglądasz gorąco w tej sukience, a twoje nogi w tych butach wyglądają genialnie, powinnaś częściej takie nosić-
Miałam na sobie sześcio centymetrowe obcasy, po długich nawowach zgodziłam się na nie.
Właśnie dostałam wiadomość, była od Drew.

DREW:Jestem już przy wejściu, Amber też. Gdzie wy jesteście kobiety?

JA:Daj nam dwie minuty :)
**

Wyszliśmy z taksówki i od razu zobaczyłam Drew, Amber, Johnnego i Holly, ciekawe gdzie Shade.
-Tam są, chodź-pociagnełam Em w ich stronę od razu przedstawiam im Em, bo Drew już znają.
-Joss świetnie wyglądasz-powiedział Drew przytulaając mnie, później pocałował mnie w policzek.
-Dzięki, ty też-
-Możemy już wchodzić-powiedziała Holly.
-Jeszcze chwila, zaraz ktoś do nas dołączy-

**

Shade

Stałem pod klubem, są tu już znajomi Joss, kojarzę ich z Fly. Po chwili podszedł do nich jakiś facet.
Chwila..ja wiem kto to jest. To ten dupek co dotykał moją Josslin na stołówce. Co on tu robi? Widziałem, że pod klub pojechała taksówka i wysiadły z niej dwie kobiety, rozpoznałem Emily przyjaciółkę Joss. Ciekawe kim jest kobieta stojąca obok. Przecież miały przyjechać razem.
Po chwili nieznajoma się odwróciła a ja nie mogłem się ruszyć. To ona, wygląda pięknie, nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. To będzie ciężki wieczór, będę musiał trzymać ręce przy sobie, nie wiem jeszcze jak to zrobię.
Dziewczyny ruszyły w stronę grupki znajomych, po chwili Joss była w objęciach tego idioty. Byłem wściekły, ścisnąłem ręce, czułem że wbijam sobie paznokcie, ale mam to gdzieś. Jakiś dupek dotyka moją kobietę.
Ruszyłem w ich stronę, na szczęście już ją puścił, inaczej to mogło źle się skończyć dla niego.
Od razu podszedłem do Joss.
-Już jestem, przepraszam za spóźnienie-
-Ohh Shade myślałam, że nie przyjdziesz-
-Nie mógłbym tego odpuścić-
Joss przedstawiła mnie wszystkim. Ten dupek miał na imię Drew. Muszę się czegoś o nim dowiedzieć.
-Miło was poznać-
Szliśmy w stronę wejścia, na szczęście nie było kolejek.Szedłem z tyłu razem z Joss, reszta była z przodu.
Objąłem ją
-Wyglądasz pięknie skarbie-
-Dziękuję Shade-na jej policzkach od razu pojawił się rumieniec, uwielbiam to. Przyciagnąłem ją jeszcze bliżej i weszliśmy do klubu.
W środku było pełno ludzi, ale ja i tak widziałem tylko ją, poszliśmy za jej znajomymi do stolika.
Tak bardzo jej pragnę, chciałbym od razu zabrać ja do domu, ale muszę to wszystko rozegrać powoli.

###
##
#

My Dream✔️ [Two Souls I] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz