-01-

1.6K 103 71
                                    

Jinyoung po raz kolejny tego dnia przewracał oczami, słuchając jak jego o rok młodszy przyjaciel z ławki zachwyca się zbliżającym się koncertem szkolnego zespołu z okazji rozpoczęcia turnieju koszykarskiego między liceami z Seulu. Park nie mógł zrozumieć tego całego podekscytowania. I chociaż starał się skupić na tablicy, po której nauczyciel zapisywał daty różnych wydarzeń historycznych, w pewnej chwili nie wytrzymał. Ścisnął dłoń w pięść i odwrócił się twarzą w stronę szatyna. 

- Youngjae, przysięgam, że jeśli zaraz się nie zamkniesz, to wylecisz przez okno - chłopak wskazał na szybę, przy której umiejscowiona była ich ławka. Z twarzy siedemnastolatka znikł uśmiech. Pochylił głowę i zaczął coś rysować na marginesie swojego zeszytu. 

- Przepraszam - mruknął pod nosem, nie śmiąc nawet podnieść wzroku znad kartki. Wziął głęboki oddech po czym niepewnie zadał pytanie. - Mógłbyś pójść na ten koncert ze mną? Nie chcę iść tam sam. 

Jinyoung, pomimo niechęci do tego typu imprez, nie miał serca odmówić przyjacielowi, którego głos był teraz niemalże niesłyszalny. Ponownie westchnął i spojrzał na skruszonego Choi. Nie wiedział, co jego matka miała w głowie, by puścić go do szkoły o rok wcześniej niż powinien. Przecież to jeszcze dziecko. 

- Zgoda. - wydusił z siebie brunet. Następnie spojrzał w stronę nauczyciela, który patrzył na niego zdenerwowanym wzrokiem. Złota zasada na zajęciach historii z panem Lee - nigdy nie rozmawiaj podczas lekcji. Dlatego nastolatek szybko pokiwał głową i zaczął przepisywać daty z tablicy do błękitnego zeszytu w kwiatki. Nie mieli innego w sklepie. 

Kątem oka spojrzał na uśmiechniętego Youngjae. Park chyba nigdy nie przestanie go traktować jak młodszego brata. Jednak kto ma się nim opiekować, jak nie on?

  ★ ★★

W garażu państwa Wang siedziało trzech nastolatków. Jeden z nich, najstarszy, siedział na pufie, która swoim wyglądem miała imitować piłkę do gry w nogę, z odchyloną do tyłu głową i ze zmrużonymi oczyma. Właściciel pomieszczenia zapisywał coś w swoim notesie, w którym zwykle powstawały teksty piosenek. A co robił trzeci?

- Idę - powiedział Jaebum, podnosząc się z płytek. Chociaż wielokrotnie mama powtarzała mu, że od siedzenia na zimnym "dostanie wilka", ten nigdy nie stosował się do jej prośby. Najwyżej to on będzie miał potem problemy, racja? 

- Gdzie znowu? - powiedział nagle ożywiony Jackson, jak mówiła na niego cała szkoła. Nawet rodzice już zrozumieli, że ich jedyny syn wyparł się swojego prawdziwego imienia na rzecz amerykańskiej godności. Było to dla nich idiotyczne, jednak nie zamierzali kłócić się o to z synem. Liczyli, że z wiekiem zmądrzeje. - Mieliśmy jeszcze zrobić próbę. Niedługo mamy występ. 

- Daj spokój - powiedział Tuan, nie otwierając oczu. - I tak nie posłucha. Krzyżyk na drogę, JB. 

Jaebum puścił uwagę kolegi mimo uszy i opuścił wyciszone pomieszczenie. Pomimo, że był to garaż, nigdy nie stały w nim żadne samochody. To było raczej coś w stylu prowizorycznego studia. Zawsze robili tam próby. Im nie wiedział, jakim cudem jego przyjaciel ubłagał rodziców, by oddali mu garaż, jednak jak widać musiał być bardzo przekonujący. Może zagroził, że się zabije? Nie, to niemożliwe. Wtedy jego ojciec skakałby z radości i w życiu nie spełniłby prośby syna. 

Nagle jego telefon zaczął wibrować. Szybko odebrał połączenie od jego prywatnego korepetytora a zarazem sąsiada. 

- Jinyoung? - zapytał dla upewnienia, chociaż wiedział, że nikt nie mógłby się włamać na telefon jego znajomego. Miał pancerną blokadę złożoną z odcisku palca i jakiegoś dziwnego do odgadnięcia hasła. Czasami Im zastanawiał się, co takiego do ukrycia ma niepozorny Park. Podobno cicha woda brzegi rwie, więc kto tam go wie? - Tak, zaraz będę. - to było oczywiście kłamstwem. Pomiędzy domem Jacksona i Jinyounga była dość duża odległość, jednak jeśli nawet spóźni się te piętnaście, może trzydzieści minut, to nic się nie stanie. 

  ★ ★ ★   

Jaebum pomylił się w obliczeniach i u swojego sąsiada był dopiero godzinę później. Park jednak przyzwyczaił się już do tego typu spóźnień ze strony kolegi, dlatego bez słowa wpuścił swojego rówieśnika do domu. Następnie przeszli do pokoju Jinyounga, gdzie już leżały rozłożone książki od matematyki i koreańskiego. Nastolatek jęknął niepocieszony, przejeżdżając wzrokiem po podręcznikach. Padł na łóżko, wiedząc, że jego właściciel nie będzie miał nic przeciwko. Znał się z nim od dziecka i szczerze mówiąc żałował, że w szkole średniej nie mogą chodzić do tej samej klasy. Co prawda dzięki temu mógł poznać Mark'a i Jacksona, ale to nie to samo. 

- Nie mam dzisiaj nastroju na naukę - oznajmił gość, po dostaniu ciosu zeszytem od matematyki w głowę. 

- To po co tu przyszedłeś? - zapytał bezpośrednio Park. Nie należał do szczególnie miłych osób, zwłaszcza do osób, z którymi czuł się swobodnie. Do tego śmiech Ima upewnił go w przekonaniu, że nie uraził swoimi słowami Koreańczyka. 

- Z nudów - było to oczywiście całkowitym kłamstwem. W tym czasie mógłby się przygotowywać do koncertu, który miał się odbyć za kilka dni. Wolał jednak ten czas spędzić w towarzystwie spokojnego Jinyounga, którego charakter całkowicie różnił się od jego znajomych z zespołu. - Będziesz na rozpoczęciu turnieju? - zapytał po chwili JB, siadając na miękkim materacu. 

- Niestety tak - odpowiedział Jinyoung, zajmując miejsce na fotelu obrotowym. Nie chciało mu się stać przez godzinę wśród tłumu zbieraniny ludzi z różnych szkół. Poza "ich" zespołem występowali również młodzi artyści z innych liceów. Czego się jednak nie robi dla przyjaciela?

- Dobrze się czujesz? Mam zawołać twoją mamę? - zapytał Im, udając przerażonego. Po chwili jednak sobie odpuścił, widząc poważny wyraz twarzy sąsiada. Uśmiechnął się do niego, by załagodzić sytuację. - Co nakłoniło cię do zmiany decyzji? 

- Młodszy brat - odparł bez zastanowienia Jinyoung. 

I chociaż Jaebum dobrze wiedział, że jego kolega nie ma rodzeństwa, wolał przemilczeć sprawę. 

_____________________________________________

To moje pierwsze ff o tematyce k-popowej, także jest kijowe. 

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonWhere stories live. Discover now