-49-

430 67 138
                                    

Jinyoung starał się iść od Wanga w takiej odległości, by przepadkiem ich ręce się nie zetknęły. Czuł się co najmniej niezręcznie i chciał jak najwcześniej wrócić do domu. Jednak gdy nastolatkowie przechodzili obok toalet, Jackson zaciągnął towarzysza do tej z trójkątem na drzwiach. Na jego szczęście, nikogo nie było w pomieszczeniu.

- Dlaczego mnie ignorujesz? - zapytał, przyciskając bruneta do ściany. - Przecież nic się nie stało. Poleciałeś na mnie, rozu-

- Wcale, że nie! - osiemnastolatek niemal krzyknął. 

- Ale co nie? 

- Nie lecę na ciebie - poinformował go Jinyoung, czując, jak zaczynają mu się pocić ręce.

- Ja nie w takim sensie to mówiłem - sprostował Kayee, uśmiechając się pod nosem. Zestresowany Park był w pewien sposób uroczy. - Przewróciłeś się i wylądowałeś mi na kolanach. Normalna sprawa, takie rzeczy się zdarzają. 

- Wiesz, nie codziennie obmacuję się z chłopakami w przymierzalniach - rzucił Jinyoung, spoglądając na towarzysza. Nadal było mu bardzo niezręcznie, głównie przez niewielką odległość jaka ich dzieliła.

- To dobrze - Wang pogłaskał osiemnastolatka po policzku. - Inaczej mógłbym być zazdrosny.

- Nie mógłbyś - warknął Park, po czym odepchnął rękę niższego. - I weź te łapy. Musimy jeszcze poszukać czegoś dla mnie.

★★★

- Jak jeszcze raz mi wbijesz do przymierzalni, wracam do domu na pieszo - warknął Park, po raz enty wypychając blondyna z niewielkiego pomieszczenia. - Rozumiem, że ci się podobało, ale trzeba mieć jakieś granice.

- Ty też mi wchodziłeś bez pytania - odpowiedział Jackson, przewracając oczami.

- Ale nie jak przymierzałeś spodnie! - krzyk młodszego zwrócił uwagę starszej kobiety, przechodzącej obok. Pokiwała głową z niesmakiem, po czym, unosząc wysoko głowę, wyminęła Chińczyka.

- Kurtka, spodnie, co to za różnica? - starszy przewrócił oczami, na co osiemnastolatek zamknął mu drzwi przed samym nosem. - Cnotka niewydymka się znalazła - parsknął pod nosem.

- Słyszałem to!

★★★

- Już nie żyjesz, Park Chanyeolu! - krzyknęła Sooyoung, zbiegając po schodach. Złapała brata za przedramię, po czym uderzyła go w bark. - Swoją drogą, gdzie ty się szlajałeś? Od kilku dni cię w domu nie było.

- Za co to? - syknął dwudziestolatek, masując obolałe miejsce. - Pomagałem Baekowi w nauce. 

- Ciekawe, w jaki sposób - siedemnastolatka uniosła jedną brew, zakładając ręce. - Czyżby nasz mały Byun miał jakieś zaległości w anatomii? A może spał na temacie o rozmnażaniu? 

- Od kiedy taka bystra jesteś? - student strzelił siostrze pstryczka w czoło, śmiejąc się przy tym. - Nadal mi nie powiedziałaś, za co oberwałem. 

- Suho wyprawia sylwestra? - dziewczyna nie miała zamiaru od razu powiedzieć, o co jej konkretnie chodzi.

- Tak, a co? 

- Rozmawiałeś może ostatnio z Markiem? - nastolatka kontynuowała swoje podchody.

- Z którym? Tuanem czy Lee? - Park nadal nie wiedział, do czego zmierza ta rozmowa.

- Tuanem.

- No rozmawiałem - chłopak zmrużył oczy, a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. - Już wiem w co bijesz. Chcesz, żebym go poprosił, żeby z tobą poszedł na tą imprezę?

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonWhere stories live. Discover now