-50-

435 57 109
                                    

Jinyoung wstał tego dnia z samego rana. Nie mógł spać z podekscytowania, które co chwilę tłumaczył sobie tym, że za parę godzin stanie się o rok starszy. Przecież ta nieznana mu radość nie miała nic wspólnego z dzisiejszą imprezą, wcale. A już na pewno nie z pewnym blondwłosym Chińczykiem.

Jak się okazało, wyprzedził nawet swoją matkę. To była jego jedyna okazja do zemsty, dlatego podszedł do jej łóżka najciszej jak tylko mógł, po czym bezlitośnie zepchnął ją na podłogę. O dziwo kobieta nawet nie mruknęła, tylko nadal spała kamiennym snem. 

- To niesprawiedliwe - burknął osiemnastolatek, po czym, z lekko zepsutym humorem, poszedł pod prysznic. Dopiero teraz zaczynał się stresować. A co jeśli się tam nie odnajdzie? W końcu nie pasuje do tego typu wydarzeń. Powinien spędzić sylwestra w domu, z rodzicami, świętując nowy rok butelką brzoskwiniowego Piccolo. Mógł się jeszcze wycofać. Nie było za późno. Wystarczy powiedzieć, że źle się czuje... - Nie zrobię mu tego - powiedział sam do siebie, mając na myśli nikogo innego, jak Jacksona. Wiedział, jak jego koledze, przyjacielowi czy kimkolwiek byli, zależało na tym, by spędzić tę noc wspólnie. Dlatego brunet postanowił wziąć się w garść i stawić czoła temu, co miało go czekać.

★★★

- Youngjae, przecież dobrze wiesz, że nie umiem robić makijażu - jęknął Park, opierając się o szafę. - Nawet nie miałbym czym cię pomalować.

- To zadzwoń po Bambama, on się na tym zna - poprosił młodszy, uśmiechając się szeroko. Zależało mu, by tego wieczora wyglądać jak najlepiej. 

- Zapomnij, nie mam najmniejszego zamia- - w tej chwili zadzwonił telefon osiemnastolatka. - Kto tym razem? - burknął pod nosem, po czym zrobił oczy jak pięciozłotówki. - Hej Bambam, akurat o tobie rozmawialiśmy... Mhm... Tak tak... Będziesz za dwadzieścia minut? Świetnie, Youngjae na pewno się ucieszy... No to do zobaczenia - Koreańczyk przerwał połączenie, a następnie spojrzał na przyjaciela, kręcąc głową. - Mówisz i masz. Bambam niedługo tu będzie.

- Po co dzwonił? - zapytał się szatyn, jeszcze raz przyglądając się swojemu ubiorowi. Było już parę minut po osiemnastej, impreza miała zacząć się za niecałe dwie godziny. 

- Powiedział, że chce się z nami spotkać przed tym całym cyrkiem, żeby wiedzieć, jakich ma szukać ubrań w tłumie - Jinyoung wzruszył ramionami, po czym usiadł na fotelu obrotowym. - Twoi rodzice wiedzą, gdzie jedziesz?

- Można powiedzieć, że tak - odpowiedział Choi, poprawiając wygniecenie na jasnej koszuli. - Na pewno nie powiedziałem im niczego, co nie jest prawdą.

- Czyli?

- No, powiedziałem, że jadę na sylwestra do twojego kuzyna jako osoba towarzysząca - oznajmił młodszy.

- Przecież Junmyeon nie jest moim kuzynem - Park zaczął się zastanawiać, czy może nie powinien napisać do Jacksona by potwierdzić, czy aby na pewno go ze sobą weźmie. - A do tego nie jesteś moją osobą towarzyszącą.

- Ale jest kuzynem twojego kuzyna, więc na jedno wychodzi - siedemnastolatek nadal nie mógł dopatrzyć się kłamstwa w swojej wypowiedzi. - A poza tym, nie powiedziałem, czyją będę osobą towarzyszącą, prawda?

- Ostatnio zrobiłeś się sprytniejszy - Jinyoung z uznaniem pokiwał głową, po czym podszedł do przyjaciela i zmierzwił mu włosy. - Jednak Jaebum ma na ciebie dobry wpływ. Jak na razie.

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz