-10-

552 60 68
                                    

Jinyoung zapukał do drzwi swojego sąsiada. Użyłby dzwonka, gdyby nie to, że Im go niedawno zepsuł. Brunet wolał się nie zastanawiać w jakich okolicznościach do tego doszło. Poza tym, i tak zwykle pukał. Jednak nie tak nachalnie jak jego matka, która gdyby mogła, to rozwaliłaby przy okazji cały dom. Ale wracając. Park słyszał za sobą, jak jego młodszy przyjaciel głośno oddycha, przez co odwrócił się w jego stronę. 

- Przecież oni cię nie zje-

- O, już jesteście - powiedział Jaebum, który akurat otworzył drzwi. Zaśmiał się na widok czerwonego na twarzy szatyna. - Wejdźcie, Jackson jest w moim pokoju. 

Jinyoung skierował się w tamtą stronę, przekonany, że jego młodszy przyjaciel podążył za nim. Ten jednak został złapany za nadgarstek przez gospodarza domu, przez co na chwilę przestał oddychać. Ten brunet z przedwczorajszego koncertu go dotknął. Już może umrzeć w spokoju. 

- My się nie znamy - powiedział Im, uśmiechając się w stronę swojego gościa. - Jestem Jaebum, ale to już pewnie wiesz. Możesz mi mówić JB. Ty jesteś Youngjae, prawda? 

Siedemnastolatek przełknął ślinę, nagle tracąc głos. Myślał tylko o jednym - jak pięknie w ustach piosenkarza brzmiało jego imię. 

- T-tak, Choi Youngjae - odparł, a w odpowiedzi ponownie usłyszał śmiech swojego idola. Nie żałował, że jednak tu przyszedł. Dla tego dźwięku warto było się kompromitować. 

  ★★★

Jinyoung popchnął drzwi pokoju Ima. Na kanapie zastał Jacksona, przeglądającego coś na swoim telefonie. Brunet usiadł bez słowa na fotelu, znajdującym się w rogu pokoju. Miał zamiar przesiedzieć tam cały wieczór, a to, że nie został zauważony, tylko mu sprzyjało. Już miał sięgnąć po swojego smartphona, gdy nagle usłyszał głos blondyna. 

- Nie masz zamiaru się przywitać czy coś? - zapytał Wang, ze zdziwieniem spoglądając na sąsiada swojego przyjaciela. Wydawał się być dziwny. Miał przed sobą gwiazdę liceum, a zachowywał się tak, jakby siedział w pokoju z jakimś kujonem. 

- To Youngjae jest waszym fanem, nie ja - oznajmił Jinyoung, po czym przypomniał sobie o jednej ważnej sprawie. Mianowicie o Choim. - Gdzie on jest? - wstał, po czym rozejrzał się po pokoju, jakby szatyn był jakąś zabawką, która gdzieś się zapodziała.

- Spokojnie, nie zgubił się przecież - rzucił Kayee, z kpiną spoglądając na swojego rozmówcę. O ile tę krótką wymianę zdań można nazwać rozmową. 

- Po nim mogę się wszystkiego spodziewać - rzucił, ruszając w stronę drzwi. Był niemal przekonany, że chłopak mu po prostu uciekł. I gdy już szukał miejsca, w którym mógłby zakopać zwłoki siedemnastolatka, niemalże wpadł na niego w towarzystwie Jaebuma. Dlatego szybko wycofał się do swojego kąta. Myślał, że Im nie będzie zbytnio szczęśliwy z tego spotkania, a tu proszę. Cały się uśmiechał. To samo było z Youngjae. 

- Park, chodź tu - powiedział właściciel domu wskazując na kanapie miejsce obok Jacksona. Chłopak skrzywił się na te słowa. 

- Nie jestem twoim psem - warknął, na co usłyszał śmiech Wanga. Dla Jinyounga to wcale nie było śmieszne. - Mi jest tu wygodnie. 

- Wiesz gdzie to mam? Ja tam będę miał spotkanie fanowskie z Youngjae - odpowiedział, na co młodszy ponownie zrobił się cały czerwony. Osiemnastolatek pomyślał, że jeśli dalej tak pójdzie, to jego przyjaciel zamieni się w pomidora. 

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonWhere stories live. Discover now