-17-

463 61 104
                                    

Jackson chodził korytarzami szkolnymi, delikatnie zagryzając wargę i rozglądając się dookoła. Miał dziwną nadzieję, że znajdzie pośród tłumu swojego internetowego przyjaciela, co było oczywiście idiotyczną myślą. Nawet nie wie, jak wygląda. Kiedy ta smutna myśl w końcu do niego doszła, stanął w miejscu i zrobił minę smutnego szczeniaczka. Chłopak pełen sprzeczności - niby największy przystojniak w liceum, a mimo to potrafi wyglądać jak dziecko. Urocze dziecko.

Nagle w tłumie wyłapał znajomą twarz. Uśmiechnął się i już miał pobiec do bruneta czytającego jakiś podręcznik, gdy nagle jakaś dziewczyna dotknęła jego ramienia. Dołączyły do niej dwie inne, po czym uśmiechnęły się do blondyna, który nawet nie znał ich imion.

- Heeej - powiedziały chórem, a Wang już wiedział, że spotkał kolejne fanki. Powinien odwzajemnić uśmiech i być miły, jak to zawsze robił w takich sytuacjach. Teraz jednak jedyne co chciał, to porozmawiać z Jinyoungiem, bo... Bo tak.

- Jestem Nayeon! - wielkooka szatynka zamachała mu dłonią tuż przed nosem.

- A ja Dahyun! - nastolatka z blond-różowymi końcówkami obdarzyła go szerokim uśmiechem, zamykając przy tym oczy.

- Sana - dodała dziewczyna, z lekko różowym ombre.

Kayee widział je pierwszy raz w życiu, dlatego lekko zmrużył oczy i zrobił minę, jakby nie do końca rozumiał o co im chodzi. Tak też było. Do jego mózgu nie dotarła informacja, że to kolejne fanki i że byłoby im miło, gdyby chociaż im coś odpowiedział. Jednak usłyszał dzwonek, a siedemnastolatki nagle zniknęły z jego pola widzenia.

- Pieprzona sława - burknął pod nosem i skierował się w stronę swojej klasy. Obejrzał się jeszcze przez ramię, ale Parka już nie było.

★★★

Youngjae miał za zadanie zanieść jednej z nauczycielek biologii jakieś papiery. Bał się, że może się zgubić przez nieuwagę - zwykle to Jinyoung wszędzie go prowadził. Dał jednak radę i bez większych problemów dotarł pod odpowiednią salę. Wziął głęboki wdech, by następnie delikatnie zapukać w drzwi. Gdy usłyszał stłumione proszę, otworzył je i przekroczył próg.

- Dzień dobry, pani Jung kazała mi to pani przekazać - podał starszej kobiecie plik kartek, po czym zrobił krok w tył. Kiedy nauczycielka pokiwała głową, szatyn obrócił się i już zmierzał w stronę wyjścia, gdy usłyszał czyjeś ciche wołanie.

- Youngjae - szepnął Jackson, po czym pomachał zdziwionemu siedemnastolatkowi. Ten po chwili zrobił się czerwony, gdy dotarło do niego, że trafił do klasy Jaebuma, który siedział w ławce z Wangiem. Przestraszonym wzrokiem spojrzał na bruneta, w którego oczach ujrzał jedynie zimną obojętność.

Głupi, głupi Youngjae! Co ty sobie wyobrażałeś? Że niby taki ktoś jak Im mógłby zwrócić uwagę na takiego nieudacznika jak ty? Był miły tylko z uprzejmości. Ubzdurałeś sobie nie wiadomo co więc teraz cierp.

- Chłopcze? - głos pani Jung doszedł do jego uszu, przeszywając go niczym sztylet. On nadal tu stał i nadal gapił się na bruneta o pięknych oczach.

- Zaciął się - powiedziała jakaś dziewczyna.

- JB, chyba się komuś spodobałeś - inny chłopak trącił w ramię wspomnianego nastolatka.

- Wiemy, że nasz Jaebum jest piękny, ale bez przesady - zewsząd było słychać śmiechy uczniów, których jedynym zajęciem było nękanie biednego Choi.

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz