-03-

716 81 23
                                    

Jackson obudził się z komórką niemal przyklejoną do policzka. Nie miał pojęcia jakim cudem na poduszce znalazł się jego telefon, wiedział natomiast, że za pięć minut będzie miał próbę w swoim własnym garażu. I gdy już wyjmował ubrania z szafy, ktoś bez pukania wparował do jego pokoju. 

- Mamo, mówiłem, żebyś pukała zanim wejdziesz - powiedział zdenerwowany nastolatek. Bolała go szyja, do tego miał wyładowany telefon. Wtedy ktoś położył mu zimne dłonie twarzy, zakrywając chłopakowi oczy. Następnie nastąpił śmiech, tak dobrze znajomy Wangowi. 

- Śpiąca Królewno, za trzy minuty masz być na dole - oznajmił Mark, obracając przyjaciela w swoją stronę. Ten wyswobodził się z, jego zdaniem, krępującego go uścisku. 

- Przypominam, że to mój garaż - Jackson zdjął z siebie koszulkę do spania, w między czasie słysząc jakby... jakieś westchnienie? A może mu się wydawało. Gdy sięgał po czarny T-shirt, zauważył, że Tuan ma spuszczony wzrok. Pomyślał, że pewnie znowu zastanawia się nad tekstami piosenek. - JB już jest? - zapytał farbowany blondyn, znając odpowiedź.

- Nie... Powiedział, że za chwilę będzie - Mark obdarzył Jacksona jednoznacznym spojrzeniem. Obydwoje wiedzieli, że ich przyjaciel pojawi się najwcześniej za pół godziny. 

- W takim razie mamy jeszcze dużo czasu. Zjesz ze mną śniadanie? - zapytał Wang, wzdychając. 

  ★ ★★  

2 paź, 11:27

fendiman852: hej

fendiman852: tak, zasnąłem 

pepi_jy_: aż taki nudny byłem?

pepi_jy_: swoją drogą

pepi_jy_: dzień dobry

fendiman852: po co tak oficjalnie

pepi_jy_: żebyś się pytał

fendiman852: mówisz jak moja matka

pepi_jy_: fajną masz mamę w takim razie

pepi_jy_: dopiero się obudziłeś?

fendiman852: chciałbym 

fendiman852: tak właściwie to jestem teraz zajęty

fendiman852: ale mam pytanie

fendiman852: czemu do mnie napisałeś

pepi_jy_: a czemu miałbym nie napisać?

fendiman852: nie wiem ale to trochę dziwne

fendiman852: możesz być jakimś pedofilem czy coś

fendiman852: nie masz profilowego 

fendiman852: i w ogóle

pepi_jy_: ty też nie masz i nie wiem co to zmienia

fendiman852: w sumie racja

  ★ ★★

- Jeśli można spytać, to z kim ty tak piszesz? - w głosie Tuana dało się wyczuć niezadowolenie. W końcu mieli robić próbę, racja? Nie dosyć, że Jaebum pokazał się dopiero  pół godziny temu, to teraz ten jest całkowicie odcięty od świata. 

- Może wreszcie nasz wybredny Chińczyk raczył spojrzeć na którąś ze swoich fanek - Im nigdy nie ukrywał tego, że to Jackson jest najbardziej uwielbiany przez dziewczyny z ich całego trio. Może było to spowodowane częstym pokazywaniem mięśni brzucha podczas występów? Albo słodkimi uśmieszkami, które potrafiły rozczulić nawet heteroseksualnych chłopców? Nikt nie znał sekretu popularności blondyna. - Mam rację, Kayee? - zapytał, zaglądając mu w telefon od tyłu. Nie zastał jednak serduszek czy innych tego typu przesłodzonych wyrażeń. Do tego odbiorcą wiadomości od Wanga był chłopak. - Ostro, Jackson, ostro. Więc jednak przerzuciłeś się na płeć męską?

Mark niemal zakrztusił się wodą, którą powoli popijał, natomiast właściciel garażu cały poczerwieniał na twarzy. Szybko zablokował telefon, po czym odłożył go na pufę. Włączył muzykę i chwycił mikrofon, próbując skupić się na swojej partii. Nadal jednak myślał nad tym, co mógł mu odpisać Yugyeom, o ile tak ma na imię jego znajomy, a raczej nieznajomy, z Instagrama. 

  ★★★  

Jinyoung leżał znudzony na kanapie w salonie. Jego matka miała wrócić dopiero za trzy godziny, więc do tej pory musiał siedzieć sam. A przynajmniej tak mu się wydawało, bo po chwili dobiegł go dźwięk pukania do drzwi. W wizjerze zauważył sylwetki dwóch postaci - Yugyeoma, a za nim - Kunpimooka. Szybko wpuścił ich do domu.

- Cześć - Yu zdjął buty w przedpokoju, po czym obdarzył swojego kuzyna radosnym spojrzeniem. Miał wyjątkowo dobry humor, czego nie można było powiedzieć o Tajlandczyku. Chłopak, również zdjąwszy buty, stał w cieniu i wyjątkowo milczał. Zwykle to on był najgłośniejszy, to on wszystkich (czyli Jinyounga i Yugyeoma, czasami też Youngjae) rozbawiał. Teraz wyglądał,  jakby sam potrzebował kogoś, kto przywróci mu dobry nastrój. 

- Hej - mruknął pod nosem Kunpimook, patrząc w podłogę. Usilnie lustrował kremowe płytki z zaciętym wyrazem twarzy. Nie wiedział, czego chce od niego Kim. Dlaczego musi go męczyć tą całą szopką, skoro wiadomo, że już nie ma żadnych szans?

- Ktoś umarł? - zapytał Park, prowadząc swoich gości do salonu. Szczerze mówiąc, nawet ucieszył się na widok tej dwójki. Przynajmniej nie będzie musiał siedzieć sam. 

Nagle komórka bruneta zawibrowała, oświadczając, że dostał powiadomienie. Zdziwił się, gdy zobaczył, że jest to odpowiedź od... Jak on się nazywał? Kayee? Tak, chyba tak. Spodziewał się, że Chińczyk po prostu go olał i zaniechał dalszej rozmowy z natrętnym nieznajomym. Park nie ukrywał, że był mile zaskoczony. 

- Wręcz przeciwnie - oznajmił Yugyeom, wygodnie moszcząc się w fotelu. Była to oczywiście odpowiedź na przed chwilą zadane pytanie.

- Czyli ktoś się urodził? - Jinyoung niezbyt skupiał się teraz na słowach kuzyna. Wolał odpisać na wiadomość. 

- Rozmawiałem wczoraj z taką jedną dziewczyną - pochwalił się Kim, jakby był to wyczyn porównywalny do wspięcia się na Mount Everest. 

- Gratuluję - powiedział gospodarz domu, zastanawiając się, czym może być zajęty jego rozmówca. Lubił obserwować ludzi i zbierać o nich informacje. Czy to dziwne?

- Ma na imię... Nie pamiętam, ale nie ważne - machnął ręką Koreańczyk, ciągle uśmiechając się jak głupi do sera. Wyglądał na bardzo rozmarzonego. Bał się jednak, że może jego nowa znajoma podała mu zły numer telefonu. - Ale jest bardzo ładna. Prawda, BamBam? - Kim zwrócił się w stronę niemal białowłosego nastolatka.

- Przeciętna - burknął w odpowiedzi, tym samym zwracając na siebie uwagę Jinyounga. Coś było nie tak. Dlatego z westchnieniem wyłączył Instagrama i skupił się na otaczającym go świecie. 

- Zrobić wam herbaty? 

  _____________________________________________  

Udanych wakacji życzę xx

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonWo Geschichten leben. Entdecke jetzt