-24-

503 59 71
                                    

Uśmiechnięty Jaebum przekroczył próg garażu, machając kluczykiem na styl rewolweru z tych wszystkich westernów. Pomimo, że przerwano mu niezwykle miłe spotkanie, nie był zły. Zbyt dobrze mu szło. Nie musiał uganiać się za Choi, ponieważ to on zainicjował spotkanie. Nie musiał robić z siebie napalonego idioty, który zachowuje się jak pedofil. Do tego przed klasą. Co nie zmienia faktu, że to były zdecydowanie piękne wspomnienia.

- Co tak zęby suszysz? - zapytał zmęczony życiem blondyn, przeglądając telefon. Stracił wiarę w to, że jeszcze kiedyś będzie miał przyjemność pisać ze swoim internetowym przyjacielem, dlatego postanowił po raz kolejny poczytać ich wspólne rozmowy. Zawsze przy tej czynności miał gulę w gardle, myśląc, co zrobił nie tak. W najśmielszych snach nie spodziewałby się takiego obrotu spraw. Jackson Wang, ten znany w całej szkole Jackson Wang został złamany w tak prosty sposób. To aż nie do pomyślenia.

- Nie twój interes - odparł pogodnie brunet, nie chcąc zapeszyć. Z takimi nieśmiałymi nigdy nic nie wiadomo. Poza tym - nie chciał wszystkim rozpowiadać o tym spotkaniu. Prawdę mówiąc, wolałby, gdyby to zostało między nim i Youngjae. Dlaczego? Ponieważ nie chciał, by ktokolwiek pomyślał, że uwiodłem kolejną osobę i to z szczególnym okrucieństwem - bo przecież szatyn jest chłopcem, a taka miłość nigdy nie ma prawa istnieć naprawdę. - Gdzie Mark?

- Zadzwonił przed chwilą, że będzie na czternastą - westchnął nastolatek, po czym poprawił się na czerwonej sofie, która była już trochę zniszczona, jednak mimo to niewyobrażalnie miękka i wygodna. Po dosłownie minucie do pomieszczenia wkroczyła jego mama z którą też grzecznie przywitał się Im. Zaprosiła chłopców na obiad, którym było ramen, jednak Jackson zaproponował, że przyniesie jedzenie dla niego i jego przyjaciela do garażu. Co prawda kobieta była do tego sceptycznie nastawiona, jednak zgodziła się. I tak też Jaebum został sam w pomieszczeniu. Wtedy też zauważył, że jego przyjaciel zostawił odblokowany telefon. Był ciekawską osobą, dlatego bez chwili zastanowienia dopadł do urządzenia.

Liczył, że włamie mu się na galerię, może też i na Facebooka i Instagrama, by wrzucić jakieś idiotyczne zdjęcia. Jednak zamiast tego zauważył, że blondyn przeglądał wspólne rozmowy z...

- Co ty robisz? - Jackson natychmiastowo wyrwał osiemnastolatkowi komórkę z rąk, po czym schował ją do tylnej kieszeni spodni. To właśnie po ten przedmiot się cofnął. Niestety, za późno.

- Pisałeś z Jinyoungiem? - zapytał Koreańczyk, spoglądając ze zmarszczonymi brwiami na swojego przyjaciela. - Jakim cudem znalazłeś go na Instagramie? Przecież nikomu nie podaje swojej nazwy.

- Co? - jasnowłosy był na tyle zdezorientowany, że zapomniał iść do kuchni po obiad, a dobrze wiedział, że to może się źle skończyć. - Musiało ci się coś pomylić. Ten chłopak nazywa się Yugyeom.

- Upewniłeś mnie w tym, że to na pewno Jinyoung - JB padł na sofę, odchylając głowę. Z Parka zawsze była sprytna osoba, która wolała trzymać się w cieniu. Był jak agent. O innych wiedział bardzo wiele, jednak on dla obcych był swego rodzaju tajemnicą. Dlatego jego sąsiad nie dziwił się, że nie podał swojego prawdziwego imienia. Zaskoczył go natomiast brak kreatywności. Yugyeom? Naprawdę? Był chyba bardzo zdesperowany, skoro nie umiał znaleźć innego imienia. Dzięki Bogu nie podał się jako Jaebum, bo wtedy to dopiero byłaby zabawa. - Jego kuzyn ma na imię Yugyeom.

- To może z nim w takim razie pisałem - oczy blondyna zabłysły. Czyżby go znalazł?

- Nie - zaprzeczył brunet, przewracając oczami. Czy do tego pustego łba nigdy nic nie może wejść? - To Jinyoung. Patrz - w tej chwili Im wyjął z kieszeni smartphona, który miał na sobie pamiątkę furii na Youngjae, po czym wszedł na Instagrama i pokazał część swoich rozmów z sąsiadem. Nie było tam nic kompromitującego, dlatego nie musiał się bać o zepsucie reputacji jego przebiegłego przyjaciela.

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonWhere stories live. Discover now