-20-

505 59 80
                                    

Jinyoung powoli popadał w paranoję. Tak bardzo chciał odpisać internetowemu przyjacielowi, jednak wiedział, że nie może. Był zamknięty w klatce, do której sam siebie wpędził. Nie był już pewien słuszności podjętej przez siebie decyzji, nie było już jednak odwrotu. Skoro powiedział A, musi powiedzieć B. Mimo to nie miał odwagi nawet wejść na Instagrama. Nic nie lajkował, żeby nie dawać znaku życia. Jedyne, co robił na tym portalu społecznościowym, to kontaktował się z Youngjae i Jaebumem.

Chłopak siedział przy biurku, spoglądając tępo w notatki. Robił to od ponad godziny i chociaż próbował się uczyć, nic mu nie wchodziło to głowy. Ciągle myślał o tym, że o tej godzinie zwykle pisał z Kayee. Westchnął, po czym poddał się. I tak nic z tego nie zrozumie. Miał nadzieję, że nie zostanie wezwany do tablicy. Inaczej skoczy z mostu. To była nawet miła alternatywa. Teraz jedyne, czego chciał, to zniknąć.

★★★

Park niemal skradał się szkolnymi korytarzami, bojąc się konfrontacji z Jacksonem. Co z tego, że biedny blondyn nawet nie wiedział, kim naprawdę jest tajemniczy Yugyeom, który opuścił go z dnia na dzień? Strach nadal pozostał. Youngjae co prawda nie rozumiał, dlaczego jego przyjaciel się tak zachowywał, jednak mimo to był przy nim i starał się zachowywać się tak samo. Z marnym skutkiem, ponieważ od zawsze nie umiał czegoś udawać, a teraz musiał grać, że również się czegoś boi.

Po lekcjach jak zawsze wracali razem do domu. Pomimo, że był już listopad, powietrze było wyjątkowo ciepłe, a chmury nie zasłaniały przyjemnych promieni słońca, które ogrzewały ciała nastolatków. Na początku trwali w ciszy, którą jednak po paru minutach postanowił przerwać młodszy z przyjaciół.

- Dlaczego ostatnio jesteś taki... inny? - zapytał, nie wiedząc czy dobrze dobrał słowo, określające zachowanie bruneta. Martwił się o niego jak o brata. Obydwoje nie mieli rodzeństwa, dlatego traktowali siebie nawzajem jako rodzinę. Dbali o siebie jak tylko mogli.

- Inny? - Jinyoung lekko zagryzł dolną wargę. Zawsze był dobrym kłamcą, wierzył, że nadawałby się na aktora. Teraz jednak cała jego umiejętność oszukiwania nagle zniknęła, a zastąpił ją strach. Bał się, że przez przypadek ktoś się dowie o tym, jaki jest beznadziejny.

Dlaczego w ogóle wtedy do niego napisał? Czy naprawdę nie mógł trafić na kogoś z innego miasta, najlepiej jak najdalej położonego od jego miejsca zamieszkania? Chyba tylko on mógł mieć takiego pecha, żeby trafić akurat na osobę ze swojej szkoły, do tego na nie tylko piosenkarza, ale i przyjaciela Jaebuma. To wszystko go przerastało. Chciał nawiązać jedynie niezobowiązującą rozmowę z kimś nieznajomym, a zaprzyjaźnił się z aż za bardzo znajomym Jacksonem. Gdzie uciekło mu to "nie"? (a/n. nieznajomym - znajomym brzmi jak powtórzenie, jest to jednak duże nawiązanie do tytułu) Jednak najgorzej czuł się z myślą, że zranił Kayee. Przywiązał się do Parka, z wzajemnością, a ten go wystawił. Jak ostatnia świnia. Usprawiedliwiał się myślą, że tak będzie lepiej. Tak, to najlepsza opcja.

- Po prostu źle się czuję - odparł, przymykając oczy. Nie okłamał Youngjae. Naprawdę źle się czuł, jednak nie fizycznie, a psychicznie. - A ty? Byłeś dzisiaj mniej przybity niż parę dni temu.

- Chyba pogodziłem się z Jaebumem - odparł szatyn, nie do końca usatysfakcjonowany odpowiedzią osiemnastolatka.

- Byliście skłóceni? - zapytał Jinyoung, przystając nagle. Czyli jednak obydwoje go nie posłuchali. Bo przecież, żeby się pokłócić, trzeba najpierw porozmawiać. Ale kim on był, żeby czegokolwiek im zakazywać? Po tym co zrobił nie miał zamiaru mieszać się w żadne relacje międzyludzkie. Jednak jeśli Im skrzywdzi Youngjae, lub na odwrót, to nie będzie kolorowo. Brunet był mściwy.

(ɴɪᴇ)ᴢɴᴀᴊᴏᴍʏ ─ jinsonNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ