3 !

9.7K 365 20
                                    

Zajęcie przez nas wyznaczonych miejsc na pokładzie samolotu, zajęło nam trochę, dość sporo czasu, ponieważ masa ludzi pchała się do wejścia. Ja czasami nie rozumiem takich ludzi, pchają się na chama byle by być pierwszym, ale i tak muszą siadać w wyznaczonym miejscu. Takich ludzi to chyba nikt nie zrozumie, no może oni sami.

Więc postanowiliśmy z moją przyjaciółką poczekać chwilę, by nie zostać stratowanym przez tłum, aż przypominają mi się czarne piątki w sklepach. Kiedy tylko się uspokoiło razem z przyjaciółka zajęliśmy swoje miejsca, na nasze szczęście były to siedzenia dwuosobowe, dzięki czemu nie mieliśmy najmniejszego problemu z ustaleniem, gdzie kto siedzi. Ja usiadłam tuż przy oknie, oczywiście mam zamiar spać przez cały lot, a Aga jak to ujęła będzie czuwać nad nami, czyli znając życie będzie mi robić zdjęcia dokładnie to mi, kiedy śpię. Z skąd ja to wiem? Po prostu, ja znam doskonale moją przyjaciółkę, a poza tym ostatnio jak pojechałyśmy gdzieś na wycieczkę to dzień później na jej Instagramie znalazłam masę swoich zdjęć z tej wyprawy i to niezbyt przyjemne zdjęcia z ukrycia. Tak, posiadać taką przyjaciółkę to naprawdę skarb. Ach, ta ironia losu. Kiedy usiadłyśmy na swoich miejscach, pierwsze co odłożyłyśmy podręczne bagaże do góry i usiadłyśmy z powrotem, następnie zapięłyśmy pasy.

— Okej to ja się zdrzemnę, obudź mnie, kiedy będziemy lądować. Tylko obudź. - powiedziałam, tym samym zamykając oczy i wygodnie się rozsiadając. - i tym razem powstrzymaj się od robienia mi zdjęć. W szczególności takich jak ostatnio. - oddałam. Jedynie z jej strony usłyszałam lekkie westchnienie, a sama zaczęłam zamykać oczy.

— No dobrze. - powiedziała od niechcenia. Jej słowa były ostatnimi jakie usłyszałam, zanim dosłownie odleciałam.

— Niki. - usłyszałam czyjś głos. - Obudź się. - znowu ten sam głos tylko że tym razem, ktoś mną zaczął potrząsać. - Weź się w końcu obudź! - powoli zaczęłam otwierać oczy, kiedy je otwarłam ujrzałam swoją przyjaciółkę, która miała założony sweter oraz czapkę zimową. Przez pierwsze sekundy nie wiedziałam o co chodzi, jednak po chwili dotarło do mnie, że jesteśmy na miejscu.

— Lądujemy? - zapytałam zaspanym głosem, tym samym pocierając jedną ręką oczy, a następnie przeciągając się w siedzeniu.

— Już wylądowaliśmy. - gdy tylko to usłyszałam to szybko się zebrałam z siedzenia. - Jesteśmy na miejscu już jakieś dziesięć minuty. Większość ludzi już poszła, także może my też. - wskazała palcem na wyjście, przy którym stała młoda, wysoka kobieta ubrana w mundur służbowy. Ja jedynie przytaknęłam głową na znak, a następnie zdjęłam z góry podręczny bagaż, w którym miałam ubrania zimowe specjalnie na te wyprawę. W szybkim tępię się przebrałam, zaspana spojrzałam na Agatę.

— Dlaczego mnie wcześniej nie obudziłaś? - zapytałam Agi, tym samym biorąc swój plecak. Po czym obydwie wyszłyśmy szybko. Pierwsze co nas spotkało to pustka. Szybkim tępię ruszyłyśmy po odbiór bagaży.

— No wiesz, budziłam cię, ale ty spałaś w najlepsze. – podrapała się po karku. Odzywając się po dłuższej chwili ciszy moja przyjaciółka. - No dobra zostawmy to w końcu, przecież musimy znaleźć transport do naszego hotelu. Z tego co czytałam lepiej nie przemierzać Norwegii nocą. - powiedziała to z powagą biorąc tym samym swój bagaż z taśmy, długo tez nie musiałam czekać, ponieważ mój bagaż był tuż za jej. Następnie wróciliśmy do rozmyślań nad transportem, fakt faktem, że jest już prawie noc, dlatego na lotnisku jest bardzo mało ludzi, ale chyba dlatego że jest początek weekendu, a poza tym jest tu bardzo zimno. Naprawę zimno, nawet w pomieszczeniu, gdzie powinno być ciepło o dziwo jest zimno.

— Może najpierw, złóżmy coś cieplejszego, bo zaraz mi nos zmarznie, a później poszukamy jakiejś taksówki lub autobusu. – mówiąc to zaczęłam wyciągać grubsze ubrania z walizki, a następnie zaczęłam je zakładać.

— Niki ja ci mówię, do hotelu mamy jakiś kawałek piechotą wiec po co nam taksówka, poza tym penie i tak o tej porze nie będą jeździły. Dlatego będziemy musiały iść ten kawal przez las. - powiedziała lekko przestraszona. – wiem mi też ten pomysł nie leży, ale uwierz mi lepiej iść na piechotę niż czekać na lotnisku, w którym jest dużo dziwnych ludzi. – o fajniej, że siebie bierze pod uwagę. Wzięłam głębszy wdech po czym spojrzałam na przyjaciółkę.

— No dobra, ale musimy się przyszykować, dokładniej to ubrać się cieplej. I dzięki czemu będziemy w stanie poruszać się na tym mrozie bez problemu. – puściłam w jej stronę oczko. Ta jedynie przewróciła oczami i westchnęła. Dziewczyna szybko się przebrała w grubsze ubrania, po czym wyszłyśmy na dwór. Piżdzieć, piżdziało i to bardzo, cholernie bardzo. Kiedy ja zrobiłam kilka kroków do przodu usłyszałam moją przyjaciółkę.

— No dobrze, a jeżeli coś lub ktoś nas zaatakuje? – zatrzymałam się po czym odwróciłam się do niej. Chwila, czyżby ona właśnie się poddawała? A ponoć jest na wszystko przygotowana.

— Od czego mamy walizki, a poza tym masz przed sobą mistrza sztuk walk. Posiadanie ojca wojskowego i dwie starsze siostry do czegoś zobowiązuje co nie. - powiedziałam dumna, krzyżując ręce na pierwsi.

— A co, jeśli zabłądzimy? - z kieszeni kurtki wyciągnęłam swój telefon.

— Mamy nawigacje przecież. – pomachałam telefonem, na co ona westchnęła. – a, rzekomo to ty jesteś z nas najbardziej przygotowana i to ty jak pamiętam mnie zachęcałaś byśmy jechali.

— A co, jeśli...- przerwałam jej, bo dość tego miałam, jeszcze trochę i będę chciała wrócić do domu.

— To twój był pomysł na wyjazd, a teraz łapiesz cykora? No, nie załamuj mnie. No chodź im szybciej ruszymy tym szybciej będziemy w ciepłym hotelu. - na myśl o ciepłym łóżku aż mi się miło na duchu zrobiło. - dobra a teraz podaj mi adres tego hotelu.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now