13

8K 360 47
                                    

Uwaga mogą pojawić się błędy ale nie patrzcie na nie.

— Wybacz za spóźnienie, matko. - odezwał się mój oprawca. Boże ja chcę do domu, żeby to był tylko sen nic więcej. Czemu ja się dałam namówić na te cholerną wycieczkę. Próbowałam się wydostać z całych sił, a kiedy mi się to udało oddaliłam się od niego jak najdalej. Nie wieże, ja zaraz zostanę zabita. – niekoniecznie. - odezwał się tym swoim lodowatym głosem.

— Ares. - powiedział do niego kobieta mierząc go wzrokiem. Jednak on sobie z tego nic nie robił.

— Jak masz na imię? - zapytał już bardziej delikatniej. Chciałam mu coś powiedzieć nawet otworzyłam usta, ale przypomniałam sobie, że nie mogę i to przez niego. – Mów, bo inaczej.

— Ares, masz w tej chwili przestać. - stanęła tuż przede mną tym samym zasłaniając mnie swoim ciałem.

— Matko nie wtrącaj się, jeśli ona mi nie okaże szacunku to.

— To co, znowu ją podusisz jak wcześniej. Uwierz mi ona i tak już przez ciebie cierpi. Zauważ może dlaczego ona nie może się odezwać. – skrzyżowała kobieta dłonie na pierwsi po czym spojrzała na niego gniewnie. Chłopak patrzał to na mnie to na kobietę, po czym wzioł głęboki wdech.

— Gdyby nie próbowała uciec to, by się inaczej to potoczyło.- czyli to moja wina. No jak mnie zaraz coś trafi. Niech się cieszy że nie mogę nadwyrężać gardła bo gdyby mogła powiedziałabym wszytko co sobie o tym myślę. A nie jednak jest jakaś szansa. Szybko podbiegłam po zeszyt i długopis, po czym wróciłam do nich z powrotem. Oni że zdziwieniem się na mnie parzyli, a ja natomiast zaczęłam pisać.

Ty, jebany sukinsynie. Ja nie jestem zabawką, a uwierz mi pożałujesz. Jak tylko znajdę moją przyjaciółkę wracam pierwszym lepszym samolotem. - pokazałam im to co napisałam, widać po ich minach że próbowali to przeczytać. Fakt zaczynam dziwnie pisać miechy jestem zła, w tedy zapomina pisać starannie i wyraźnie. Kiedy jak sądzę przeczytali moją notkę spojrzeli się na mnie, trochę zdziwieni

— Ja się podaje. Nie wiem co ty tu napisałaś.- podniosła ręce w geście uległości kobieta. Ares, chyba dobrze to zapamiętałam dalej przyglądał się mojej zagatce.

— Chcesz jedbawny szal?- powiedział drapiąc się po brodzie. Ja pierdole jaki szal. Przywaliłam sobie w czoło. Co bolało i to bardzo. Ten tylko się na mnie spojrzała. - Jednak nie. - podniosłam kciuki w górę, może coś jeszcze kima. - czy tak? - mężczyzna wyglądał na skołowanego. O ja pierdole, czy można byc takim niedojebem. Nagle warknoł, jakby coś mu się nie podobało. Jakby czytał mi w myślach. Chwila moment. Z tego co czytałam z komiksów wampiry mogą czytać w myślach, albo mówić. Tego do końca nie pamiętam. - bingo skarbie.- powiedział, a mnie zdziwiło. Najpierw mnie straszy, przydusza, a teraz skarbie. Ja pierdole czy jestem w jakiejś komedia czy co?

— Co powiedziała? - podeszla do mnie czarnowłosa poczym oparła się o mój bark. Nie powiem jest ciężka. Ale wróćmy do tematu, o czyta mi w myślach?

—  Tak, ponieważ jesteś moją. - powiedział wypinając dumnie klatę. Hmm narcyz się znalazł. Ale o co mu do cholery chodzi z tym moja? - z tym że jesteś moją mate.- powiedział. Chwila, mate to zupa, czyli on jednak chce mieć zjeść. Zrobiłam krok do tyłu i spojrzałam na niego z ukosu. Nie dam się zjeść po mimo że jestem smakowita, to nie dam się zjeść. - oj skarbie zjadłbym cię ale w inny sposób. - uśmiechnął się cwaniacko. Ja pierdole.

— Dość tych amorów, teraz powiedz mi o cookies jej chodziło. - odezwała się niecierpliwa kobieta.

— Nie wszystkie, ale część jej myśli słyszę. - odezwał się białowłosy.

— Eh to twoja wina. A miało być tak miło. Znalazłeś ja, potem miało być oznaczenie, ślub i dzieci. - kobieta chwyciła mnie za ramię, tak samo chwyciła swojego syna i pociągnęła nas ku sobie. Tak że teraz dzieliły nas centymetry. - tyle lat czekałam na wnuki i liczę na dużą gromadę. Jasne. - powiedziała nazbyt poważnie. Trochę się jej wystraszyłam i pod wypływem impulsu przytaknełam, po czym zdałam sobie sprawę z tego co zrobiłam.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now