18

7.4K 378 24
                                    

Dobra, czas na ogłoszenie warunków maratonu. Po pierwsze, jeśli chcecie maroto to do jutro do 15 macie dobić 10 gwiazdek pod tym rozdziałem. Po drugie maraton będzie polegał na tym, iż każdego dnia będę dodawać po jednym rozdziale no, chyba że pod rozdziałem będzie co najmniej 15 gwiazdek, w tego tego samego dnia dodam kolejny rozdział, bądź następnego. Także wy możecie decydować o ilości rozdziałów, ale tylko przez tydzień.


Usłyszałam jedynie bzdeg, a potem widziałam, jak mężczyzna cofnął się do tyłu trzymając prawą dłoń na czole w miejscu uderzenia. Dobrze mu tak.
Chociaż to i tak zamarło.
Na moich ustach zagościł uśmiech, lecz na krótko. Kiedy mężczyzna spojrzał na mnie jego oczy były czarne niczym otchłań. Kurwa, chyba go trochę zezłościłam. Jego klatka piersiowa poruszała się szybko, tak jakby nie umiał złapać powietrza.

— Jak śmiesz. Ty ludzkie ścierwo. - powiedział, ale jego głos trochę się zmienił, był bardziej ostry. Hmm, czyżbym znalazła jego limit? Ja jedynie uśmiechnęłam się krzywo i zacisnęłam dłonie na patelni, by być w stanie gotowości. Ten jedynie ciężko dyszał i cały czas patrzył na mnie. Jakby ktoś teraz by wszedł do środka natychmiast by wyszedł, ponieważ by się pewnie przeraził.
Chciałam coś powiedzieć jednak jedynie co wydobyło się z mojego gardła to pisk, albo raczej osoba, której właśnie przywali w gardło. Mogłam poruszać ustami, ale nie wydałam żadnych dźwięków.

Widząc mój nieudany dialog, mężczyzna jakby się trochę uspokoił. Ares podrapał się po karku, a jego twarz nagle stała się kamienna. Ja jedynie przycisnęłam patelnię do klatki piersiowej na wszelki wypadek. Nagle mężczyzna spojrzał na mnie po czym gdzieś wybiegł, bardzo szybko. Okej? Tego się nie spodziewałam, ale jak sobie poszedł to już nie mój interes. Najpierw mi grozi, potem zabiera wolność, najlepszą przyjaciółkę, prawie by mnie nie zabił. Hmm, pominęłam coś jeszcze?

Moje rozmyślania przerwał zapach spalenizny, cholera moje jedzonko. Szybko odłożyłam mój miecz na blat, po czym ściągnęłam tą drugą z ognia. Kurwa mać! Przez tego idiotę moje jedzonko poszło się palić i to dosłownie. Wzięłam głęboki wdech po czym wypuściłam powietrze. Trzeba coś z tym szybko zrobić. Nie chwila wróć to nie moja patelnia więc czym ja się przejmuję, gdy Aga mnie uratuje, choć nie wiem, jak ona tego dokona, będę miała to gdzieś. Ale szkoda jedzonka. Spaloną patelnię odłożyłam do zlewu, po czym ponownie spojrzałam do lodówki, może znajdę coś innego do jedzenia. Mój wzrok stanął na kartonie mleka, szybko chwyciłam opakowanie i je wyciągałam. Dobra, gdzie mogą być płatki? Spojrzałam na górne szafki, trochę wysoko, jak dla mnie, ale co tam. Wspięłam się na blat, moje nogi strasznie się trzęsły podemną. Powoli otworzyłam jedną z szafek same przyrządy do pieczenia. Następna trochę ciężko się otworzyła, o mały włos bym nie zleciała. Drugiej też nic. Natomiast do trzeciej był się już o wiele ciężej dostać. Pozdeo dla niskich. Podtrzymując się ścianek zaczęłam się przesuwać w prawo. Jednak nie przemyślałam tego, iż będzie tutaj trochę tłusto.

To trwało kilka sekund, zanim dotarłam, że się poślizgnęła już leciałam na ziemię, nawet zamknęłam oczy i przygotowałam się na ból. Ból, który o dziwo nie nadszedł? Dziwne, zamiast zimnej podłogi czułam czyjeś zimne ręce, oprócz tego dziwny i przyjemny prąd. Szybko otworzyłam oczy i przygotowałam się na kolejne kazanie białowłosego, jednak coś był nie tak. Teraz był szatynem?

— Nic ci nie jest? - zapytał zatroskanym głosem, ja już wiem co się tutaj dzieje. Tak. On chce zmylić moją czujność, a kiedy się poddam wbije mi nóż w plecy. Szamotałam się niespokojnie w jego objęciach, po to, aby mnie puścił. Chłopak ze dziwieniem w oczach mnie wypuścił. Kiedy mnie puścił oddaliłam się od niego na trochę. – nic ci się nie stało? To było niebezpieczne. - powiedział troskliwym głosem, a kiedy chciałam coś powiedzieć wyszło jak wcześniej. Chłopak skrzywił się trochę po czym, podrapał się szyi. – zaczekaj tutaj na chwilę. - powiedział po czym znowu zniknął. Kolejny raz mnie opuścił, ale coś nie dawało mi spokoju.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now