10

8.4K 358 15
                                    

- A ty dokąd się wybierasz.- powiedział, tym samym przyszpilając mnie do ściany. Z jego oczu można było wyczuć obojętność i chłód. - nigdzie nie idziesz. - powiedział.

- A kto mi zabroni.- powiedziałam tym samym próbując się wydostać. - z tego co wiem jestem wolnym człowiekiem i mogę robić co mi się żywnie podoba. - moje słowa najwyraźniej mu nie przypadły do gustu, ponieważ zaczoł warczeć. Nachylił się tuż nad moje ucho po czym swoim ochrypłym głosem zaczoł mówić.

— Należysz tylko do mnie i to ja zdecyduje co z tobą zrobię ludzki śmieciu.- powiedział, z jednej strony zaczęłam się bać o sama siebie, ten gościu był jakiś psychiczny. I dlaczego nazwał mnie ludzkim śmieciem przecież jakby nie patrzeć on także jest człowiekiem, chyba. Pewności nie mam czy takie osoby można nazwać ludźmi.

— A gówno możesz mi zrobić, jebany psycholu. Nie jestem niczyja zabawka, a ja należę  tylko do samej siebie. - powiedziałam, a raczej wyrzucałam mu to prosto do ucha. Cholera nie miało to tak wyjść. Jedynie z go strony usłyszałam pomruk z powodu mojego czyny, ale po chwili jakby wrócił do niego rozsądek. Mężczyzna gwałtownie chwycił mnie za gardło po czym walną mną o ścianę cały czas ściskając rękę na mojej krtani. Mężczyzna był wściekły i to bardzo bo można było to wyczytać z jego twarzy. Jego oczy nabrały czarnego koloru, a gdzie nie gdzie zaczęły wychodzić mu czarne jak nic żyły. Jego żeby zaczęły robić się coraz ostrzejsze. Ale on nadal nie puszczał, wręcz przeciwnie on coraz mocniej mnie ściskał za gardło. Powoli zaczęłam widzieć mroczki przed oczami. Kurwa, czy to tak miał wyglądać mój koniec. Zginę z rąk jakiegoś niezrównoważonego faceta.

Kiedy zaczęło mi już brakować tchu, jego ręka nagle zniknęła dzięki czemu mogłam zaczerpnąć powietrza. Kochanego powietrza. Jednak nie byłam w stanie stać dłużej na własnych nogach i jak tylko mnie puścił upadłam na ziemię. Przez jakiś czas próbowałam wrócić do siebie.  Nagle usłyszałam jakieś głosy, nie za bardzo wiedziałam jakie głosy, ani nawet co mówili, byłam zbyt oszołomiona. Nagle poczułam na ramieniu czyjąś dłoń. I to nie była jego dłoń, a jakiejś kobiety, z skąd to wiem, a stąd że była to drobna i delikatną dłoń. Podniosłam wzrok ponad podłogę. Choć jeszcze wzrok był zamazany.

—.... Patrz co żeś do cholery zrobił.- usłyszałam głos, który z skądś kojarzyłam. Był on pełen gniewu jak i współczucia. - jak mogłeś ja tak potraktować. Wzrok zaczoł mi już powoli wracać. Tuż przed mną klęczała czarnowłosa kobieta, która była obrócona do mnie tyłem.

— To jej wina.- odezwał się mężczyzna, który odpowiadał za mój obecny stan. Wyglądał na w kurzonego, nerwowo chodził w te i z powrotem po pomieszczeniu.

— To twoja, dobrze wiesz że ludzie nie są tacy jak my. - próbowałam coś powiedzieć jednak nie byłam w stanie. Kiedy chciałam wydać z siebie jakiś dźwięk, moje gardło zaczynało strasznie boleć. Przez mój bełkot, a raczej cos co go miało przypominać wszystkie oczy skierowały się prosto na mnie.   - spokojnie kochanie, nie mów na razie nic, dobrze. - spojrzała na mnie łagodnym wzrokiem. - choć zabiorę cię do lekarza. - powiedziała zatroskanym głosem, po czym pomogła mi powoli wstać. Nadal nogi miałam jak z waty ale przynajmniej teraz byłam w stanie jakoś chodzić. Spojrzałam na białowłosego, który cały czas mnie obserwował, a jego wzrok wyrażał żal, złość i troskę. Kiedy chciał się do nas zbliżyć kobieta powstrzymała go ruchem dłoni. — Nie dość już zrobiłeś.- była wkurzona na niego.

— Ale ja.- zawiesił się po czym podrapał w głowę. Widziałam jak jego złość wzrasta. Nie chciałam być blisko tego psychopaty nie znowu.

Kiedy tylko wyszliśmy z pokoju, poczułam ulgę.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now