20

7.4K 303 8
                                    

Drugi rozdział maratonu.

— To twoja wina. - wykrzyczałam mu to prosto w twarz. — Kto normalny o zdrowych zmysłach robi coś takiego. Chłopak jeszcze przez kilka minut patrzył na mnie tymi swoimi czerwonymi ślepiami. Co się tutaj do chuja dzieje?

— Coś ty mi do cholerny zrobiłeś! - złapałam za gardło. – Co w tym było? To jakaś trucizna?

— Możesz, na chwilę się uspokoić. - powiedział masując swoje skronie. – to nie była trucizna, tylko jak już wcześniej powiedziałem to tylko lek na przyspieszanie regeneracji. Nawet jeśli bym chciał to i tak nie mogę cię zabić. - to ostanie bardziej wyszeptał.

— CO? O co ci znowu chodzi. Ja, chce wrócić do domu. Mam już dość tego. – tupnęłam nogą. Miałam już tego dosyć, mogłam teraz siedzieć sobie wygodnie w domu, oglądając jakiś film Marvella albo grać w gry na konsoli. A zamiast tego jestem tutaj na jakimś zadupiu z psychopatą, który jest jakimś jebanym wilkiem, ale coś podejrzewam, że to są jego urojenia. Widziałam, jak jego oczy znowu zmieniają kolor, dobra nie chce powtórki z rozrywki. Wzięłam głęboki wdech. - no dobra. – wypuściłam powietrze, po czym spojrzałam na Aresa. – może na spokojnie o tym wszystkim porozmawiamy. Okej? - wskazałam na stół, który znajdował się niedaleko. Ktoś tutaj musi pokazać swoją dojrzałość. Może uda mi się jakoś obejść to, że mam tutaj zostać, albo chociaż wrócić na studia, a co jakiś czas wracać tutaj. Zawsze idzie znaleźć jakieś wyjście.

Biało włosy jedynie skinął głową, a następnie zajęliśmy miejsca przy stole, oczywiście ja zajęłam krzesło naprzeciw niego, przez co on zawarczał i patrzył na mnie groźnie, tak jakbym zrobiła coś okropnego.

— No dobra, oboje jesteśmy dorośli, jak oni porozmawiajmy. - tak, wyszło to zajebiście, przybiłam sobie mentalną piąteczkę za ten monolog. Ah te uwielbienie. – to może zacznijmy od samego początku. Okej. - podparłam łokcie o stoli, a następnie podparłam głowę o dłonie. Boże jak mi brakowało mojego cudnego głosu, a teraz to trochę brzmię jak mój psycholog z gimnazjum. Co jest trochę niepokojące.

— Już ci chyba mówiłem. - zaczął rozmasowywać skronie.

— Chyba raczej twoja matka. -uśmiechnęłam się na swoje słowa.

— Jak już wiesz jestem w połowie Wilnołakiem, więc posiadam duszę wilka, a ten posiada coś takiego jak bratnia dusza. A w tym przypadku ta bratnia dusza jesteś ty.- wskazał na moją osobę. Coś o tym słyszałam.

— Więc?

— Więc, chcemy czy nie jesteśmy na siebie skazani w moim przypadku jest to kilka lat twojego życia. Jak w połowie wampir jestem nieśmiertelny, także będę żył długo, a ty za kilka lat umrzesz.

— Taa. Ale to pocieszające. Ale chwilę skoro żyjesz dłużej ode mnie to może mnie uwolnisz, a następnie poczekasz sobie kilka lat i może trafi ci się inna kobieta. Bo skoro żyjesz ileś tam lat to pewnie już miałeś inne. - nie wiem dlaczego ale moje słowa tak bolał, jednak to nie miał zbytnio znaczenia, ja chce być wolna. Mam całe życie, plany a nie chce być jakąś kurą domową.

— W zasadzie to jesteś pierwszą, moja bratnią duszą jaka spodkałem. - westchnął, a następnie zaczął się mi dokładnie przyglądać. Co było straszne, ale jak to powiedział poczułam pewnego rodzaju ulgę. Boże co się ze mną dzieje.

— Aha. - brawo tylko tyle na ciebie stać Niki. No brawo.

— Więc jesteś moją pierwszą bratnią duszą, dlatego możesz czuć się wyjątkowo.

— Taa, jestem normalnie zaszczycona, twoim wyróżnieniem. - powiedziałam ironicznie. - No dobra to kontynułuj. - pomachałam dłonią aby dokończył, co chyba go trochę wkurzyło.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now