42

4.8K 208 14
                                    

— Nazywam się Col i ja jestem Królem wampirów. – powiedział pewny siebie chłopak.

— No dobra, a dlaczego wyglądacie bardzo podobnie. Nie mów, że masz brata bliźniaka. - spojrzałam na białowłosego.

— Na moje szczęście nie. Jest on moim wujkiem. – powiedział Col. Chwila wujkiem? Czy ja o czymś nie wiem?

— Czyli jesteście spokrewnieni? A miałeś mi mówić wszystko. - powiedziałam oburzona a następnie wstałam z ziemi. Kiedy wstałam otrzepałam się z niewidzialnego kurzu. Oczywiście chłopcy równocześnie wstali tuż za mną. No, okej.

— I powiedziałem, lecz on jest po części moją rodziną, chociaż wstydem mi nazywać takiego świeżarka członkiem rodziny. – powiedziała Ares, a na jego słowa Col syknął. Chwila jak to, są częściowo rodziną?

— Co masz przez to namyśli? – spojrzałam na białowłosego, który zbliżała się w moją stronę, aż w końcu przytulił mnie. Jednak ta chwila przyjemności długo nie trwała.

— Kto ci pozwala ja dotykać. – wtrącił Col, odciągając mężczyznę ode mnie. Tak, jak zwykle olać mnie i udawać, iż nie było pytania.

— Ponieważ ona jest moją bratnią duszą. Poza tym nie muszę ci się tłumaczyć. – odpowiedział wkurzony białowłosy stając naprzeciw chłopaka, który był w jakimś lekkim szoku.

— To nie możliwe. – powiedział bardziej do siebie. – bo przecież ona jest moją bratnią duszą. – powiedział wskazując na mnie. Okej nie wiem co się tutaj właśnie odwaliło.

— Ciszej, trupy możecie zbudzić. – wtrąciła szatynka, która właśnie wyszła z pokoju, a więc jednak po lewej, był ich pokój. Musze to zapamiętać. Dziewczyna spojrzała to na mężczyzn to na mnie, była chyba tak zdziwiona, że aż musiała przetrzeć oczy zdumienia. – o ja pierdole. - powiedziała dziewczyna. No też bym była w szoku. – ja chyba mam nadal śpię, uszczypnijcie mnie. – dwa razy nie trzeba było mi mówić. Uszczypałam dziewczynę w ramie, a ta pisnęła i odskoczyła w bok.

— Mówisz i masz. – powiedziałam neutralnym głosem, po czym wzruszyłam ramionami.

— Nie wiesz co to jest sarkazm. – powiedziała ocierając bolące miejsce. Chwilę później tuż za dziewczyną stał Jackson, który był jakby zdezorientowany tym co się dzieje.

- to jest dziwne. – wskazała Jul na dwóch identycznych mężczyzn. Teraz jak tak patrzę to Col jest chudszy od Aresa, ma tylko zarys mięśni. Może to wina genów.

— Ja pierdole. – powiedział, Jackson.

— Wiem, mocne. – czułam na sobie wzrok obydwu mężczyzn. – jak w jakiś horrorze. Brakuje. - nie dokończyłam, ponieważ szatynka zakryła mi dłonią usta.

— A ni mi się wasz cokolwiek mówić. Prze ciebie miałam kiedyś schize, że ktoś mnie śledzi. A ja kurwa byłam na łące. – oznajmiła szatynka, a ja na jej słowa wzruszyłam tylko ramionami. No co ja poradzę, że moja fantazja wariuje, ale w jednym przypadku miałam racie.

— Nie pytam, dlaczego jest ich tutaj dwójka, ale przed chwilą ktoś dzwonił z twojego telefonu. – brunet podał urządzenie do rąk dziewczyn.

— To Mal. – powiedziała zwracając się w moja stronę. – musza już być niedaleko. Szybko musimy cię jakoś ubrać, bo chyba w piżamie się im nie pokażesz.

— To przecież moi rodzice wiec. – próbowałam się usprawiedliwić.

— Nie ma więc, idziemy szybko się przyszykować a ty. – wskazała na białowłosego. – masz się idealnie prezentować, bo pierwsze wrażenie jest najważniejsze, a tą całą sprawę załatwimy później. A ty. – wskazała na Cola. – Masz się nie pokazywać do końca wizyty. Czy to jasne. Jak tak to my już będziemy się zbierać. Tyle do zrobienia.

— Z tego co widzę jesteś już prawie przyszykowana. – powiedziałam w stronę Jul, ta na moje słowa zaczęła cmokać i kręcić przecząco głową.

— Mikuś, ale ja mówiłam o tobie, trzeba cóż z tym zrobić. – pokazała dłonią na całą mnie. Super, jak ja nienawidzę się stroić. Przyjaciółka szybko chwyciła mnie za ramie i ruszyłyśmy w drogę. – Jackuś mógłbyś przynieść z auta moją kosmetyczkę. – powiedziała przesłodzonym głosem do chłopaka, po czym złożyła na jego ustach pocałunek.

— Dla ciebie wszystko. - powiedziała i już po chwili go nie było. Tak jak teraz patrzę od słów Jul Ares i Col gdzieś zniknęli. Coś czuje ze złe się to skończy. A teraz czeka mnie kara boska.

— Może najpierw umyjemy ci włosy, potem je jakoś ułożymy. Może sukienka i do tego lekki makijaż. I będziesz cudownie wyglądać. – oznajmiła uradowana. Chwilę temu Jackson przyniósł Jul walizkę. – no to czas się brać do roboty, a mamy mało czasu. Miejmy nadzieję, że ten cały twój chłoptaś będzie jakoś wyglądał. A poza tym nie wiedziałam ze jest ich dwóch. – szatynka zaczęła grzebać w walizce.

— Uwierz mi ja też nie wiedziałam, z tego wynika, iż mało go znam. Ale ci powiem, że są jakby dalece spokrewnieni. – powiedziałam siadając na łóżku.

— To dar od losu. – powiedziała wyciągając szkatułkę z walizki, a następnie kładąc ja na łóżku. Po czy, podeszła do drugiej z skąd wyciągnęła błękitny materiał.

— Co masz na myśli?

— Przez całe, życie nie miałaś żadnego chłopaka, aż myślałam, iż nie będzie dla ciebie nadziei. A tu nagle los zsyła ci nie jednego a aż dwóch facetów. Do tego oboje są twoimi bratnimi duszami, czyż to niecudowne.

— Czy ja wiem, do Cola zbytnio nic nie czuje. A Ares. – zawahałam się na chwilę.

— To gbur, a może to właśnie z tym drugim miałaś się spotkać, a nie z tym białowłosym. Może to moje przypuszczenia, ale coś jest w tym dziwnego. – powiedziała, wyciągając szampon i ręcznik. Teraz dało mi to do myślenia. Jak to możliwe, chyba że coś jest nie tak ze mną. To wszystko jest dziwne, może tak naprawdę to Col jest mi przeznaczonym. Czy dać mu szanse, ale zaś Ares po mimo swojego charakteru jest uroczy, jak dziecko, albo jego wredny charakter, choć z zewnątrz jest okropny to w głębi duszy czuję iż jest jak niewinne dziecko, które zostało skrzywdzone i coś we mnie chyba to bardzo lubi i chce mu pomuc. Na samo wspomnienie togo co zaczęliśmy w pokoju, aż cała się zrobiłam czerwona. Boże. – no dobra idziemy wymyć te twoje kłaki.

— Chwila, ja mam krótkie włosy wiec co ty chcesz z nimi zrobić? – zaczynam się jej bać powoli.

— To już zostaw mnie. – uśmiechnęła się. A ja zaczęłam się bać.

Wybaczcie, że tak dług, ale sesja się zaczęła, ale jeszcze w tym tygodniu może uda mi się dodać kolejny rozdział. A wy jak myślicie dać szanse Colowi? Czy to może tak naprawdę on jest jej przeznaczonym? Wiec w takim wypadku co łączy Aresa z Nikki? W czasie czekania zapraszam do przeczytania innych moich książek, które was wciągną.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now