46

4K 206 12
                                    

— Może to ta? – spytałam się chłopaka pokazując mu jakąś dziwną książkę po innym języku. Od jakiejś dobrej godziny przeszukujemy te bibliotekę i nawet ja mam już dość książek na jakiś czas.

— Nie. – powiedział odbierając ode mnie książkę, po czym zaczął ja dokładnie oglądać z różnych stron.

— A o czym jest? – zapytałam ciekawa.

— To sięga potworów. - powiedział pokazując mi jeden z obrazków. – opisuje, jak wy to nazywacie mityczne i legendarne stworzenia, ale dla nas są po prostu historycznymi stworzeniami. – Col zaczął przewijać stronę po stronie przeglądając zawartość stron. – pamiętam, jak się uczyłem o historii stworzeń magicznych, kiedyś istniało ich bardzo dużo, ale po wielkiej wojnie między wampirami, a wilkołakami, większość z nich stała się zbędnymi ofiarami. Po tej wojnie niedobitki z ras się schowały tak, aby nikt ich już więcej nie znalazł. Więc teraz są legendami. – powiedział uśmiechając się do mnie, po czym pokazał mi rysunek pół kobiety pół ryby, po czym zaczął powoli przerzucać strony.

— Chwila, a co to jest? – wskazałam na stronę pokazującą szczupłe stworzenie z pewnie ostrymi jak brzytwa i długimi paznokciami, ten potwór trochę przypominał mi potwora taką strzygę, tylko że to coś miało ogon i chyba kopyta. Za bardzo nie widziałam co to, ponieważ nie był to dokładny rysunek.

— Blooder. Mówią, iż to są demony we własnej osobie. Od tysięcy lat nikt ich nie widział, a to tutaj jest tylko zamysł autora. Nikt nigdy tych bestii nie widział, a nawet jeśli to nie dożył. Według legendy są diabelnie szybkie, szybsze od wampirów czy wilków. Silniejsze oraz ich skóra potrafi wszystko przeciąć, ich zdolność do regeneracji jest niesamowita. Kiedyś próbowałem znaleźć choć jednego, ale niestety okazało się, iż to tylko wymysł i przesąd. Wierzono kiedyś, iż te potwory zapoczątkowały ere wilkołaków i wampirów, ale to tylko mit. – powiedział po czym zamknął książkę, cholera przez niego chce się jeszcze o nich coś dowiedzieć. – Są one mitem tak samo jak święty Mikołaj, czy też jednorożce. - zaśmiał się pod nosem na ostatnie słowa.

— A jest jakąś wersja po angielsku. - zapytałam podchodząc do regału, mężczyzna za ten czas odłożył książkę do reszty przeczytanych, a następnie się zaśmiał.

— Jeśli chcesz to mogę cię nauczyć łaciny. Nie jest to trudne wystarczy odpowiednia motywacja. – posłał w moją stronę łobuzerski uśmieszek.

— Wole po angielsku, jestem leniwym człowiekiem, nawet mangi, jeśli są po japońsku szukam ich w necie po angielsku albo zaklejam dymki ze zdaniami i zastępuje własną wersją. – na samo wspomnienie, ile Yaoi w ten sposób przerobiłam, boże jak ja bym przeczytała jakiegoś yaoca. Chwila ja przecież wzięłam ze sobą jakieś mangi, tak to jest myśl na dziś.

— Co to mangi? – spojrzał na mnie Col, kiedy ja odkładałam kolejną książkę, która się nam nie przyda, na stosik. Na jego pytanie mnie, aż zatkało. O matko jak można nie wiedzieć co jest manga.

—Załamujesz mnie tym pytaniem. – powiedziałam kładąc prawą dłoń na piersi pokazując zranienie.

— Wiesz nie jestem tak stary jak mój wujek, ale w przeciwieństwie do niego ja lubię poznawać nowe rzeczy. – powiedział odkładając kolejną książkę.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now