5

8.7K 350 25
                                    

— Dobry wieczór. Ja i moja przyjaciółka chciałybyśmy się zapytać, czy mogłybyśmy wejść do środka. - powiedziałam, na co kobieta zrobiła minę jakby była smutna, lecz po chwili powiedziała.

— Wjedźcie dzieciaczki. - powiedziała słodkim głosem. Po czym posunęła się po to byśmy mogły wejść do środka. Jako pierwsza oczywiście weszła Aga, a zaraz za nią i jej bagażem weszłam ja. Z zewnątrz ten dom wydawał się dość przytulny. Całe ściany i podłoga były wyłożone drewnem bodajże dębowym. - zdejmijcie buty i chodźcie za mną. - powiedziała radośnie kobieta. Bez zbędnych pytań ze strony mojej i mojej przyjaciółki, co mnie bardzo zdziwiło, ściągnęłyśmy buty, po czym udałyśmy się za kobietą. Do chyba kuchni, ale nie byłam do końca pewna, ponieważ pomieszczenie było ogromne i posiadało chyba masę sprzętów do kuchni, czego na większość z nich w życiu nie było by mnie stać.

Oprócz tego w pomieszczeniu znajdował się wielki dębowy stół, do którego zmierzała brunetka. Kiedy była już przy stole odsunęła dwa krzesła.

— Usiądźcie. - wskazała na krzesła. Dziwnie jakoś się poczułam. Może w Norwegii przyjmowanie obcych do domu jest normalne? Sama nie wiem. Aga usiadła jako pierwsza, lecz ja się lekko wahałam. Za dużo chyba się na oglądałam anime i teraz w głowie nasuwają mi się dziwne pomysły.

— Nie chcemy być dla pani ciężarem. - powiedziałam zdejmując kurtkę i czapkę, po czym spojrzałam na moją towarzyszkę, która już siedziała w samym swetrze, a tuż obok niej, gdzie ja miałam usiąść wisiały jej ubrania. No co za. Spojrzałam na nią spod byka, lecz ona tylko się uśmiechnęła i pokazała język. - i przepraszamy, że panią obudziliśmy o tej godzinie.

— Nie macie za co.-machnęła dłonią. - i tak nie mogłam zasnąć. Dlatego ja powinnam wam podziękować.

— Za co podziękować? - zapytałam lekko zdezorientowana.

— Ponieważ jestem sama w tym wielkim domu. - powiedziała, wyjmując z szafki kubki. - mój mąż wyjechał, a moi synowie mieszkają daleko. - powiedziała z wyczuwalnym smutkiem.

— A ile pani synowie mają lat, jakbym mogła spytać? - zapytała Aga, w czasie, kiedy kobieta podstawiła czajnik na wodę. Następnie odwróciła się do nas twarzą.

— Hmm. Najstarszy ma dwadzieścia osiem lat, a najmłodszy osiemnaście. - kiedy to powiedziałam, aż się prawie nie zadławiłam. Skoro jej najstarszy syn ma prawie trzydzieści to ona powinna mieć coś około szedziesięciu lat. Nie tylko ja nie musiałam się zdziwić, ponieważ kiedy pojrzałam na Agate ta miała minę zdziwioną i szokowaną. W ty czasie czajnik zaczął gwizdać niszcząc te trochę niezręczną ciszę. – a właśnie co dwie młode dziewczyny robią same o tej porze na dworze? – zaczęła zalewać kubki z herbatą. Po czym podała nam na stół kubki z ciepłą cieczą, a sama następnie usiadła. Nie czekając dłużej też usiadłam naprzeciw przyjaciółki.

— Przyjechałyśmy tu z Nowego Yorku. - odpowiedziała Aga upijając łyka herbaty.

— Na początku w planie miałyśmy tutaj przyjechać na pewnie Iwent, który znalazła moja przyjaciółka w Internecie. Zaraz po przylocie miałyśmy udać się do hotelu, gdzie miałyśmy spać, jednak jak widać pogoda zepsuła nasze plany. - powiedziałam jej w skrócie po co tutaj jesteśmy, jednak kobieta była lekko zdziwiona.

— Wybaczcie kochane, ale nigdy tutaj nie było żadnych iwentów, z oczywistych powodów. - wskazała na pogodę szalejącą na zewnątrz. Jej wypowiedz mnie zszokowała. Spojrzałam na przyjaciółkę, która miała równie zdziwioną minę. Cholera by to. Pcham się do innego kraju, gdzieś na zadupie po to by usłyszeć, że na darmo. Nie no teraz to mnie wkurzyła Aga, a mogłam sobie teraz siedzieć w domu pod kołdrą i oglądać owari no seraph, ale nie zachciało jej się wyruszać. No dobra kiedyś jej mówiłam, że chce przeżyć przygodę taką jak w mangach.

— Nie wiedziałyśmy. Gdy tylko pogoda się polepszy to będziemy się zbierać z powrotem do domu. – powiedziałam spokojnie.

— Niestety szybko pogoda się nie poprawi. Ponieważ sypać może tak przez dobra kilka godzin. - podrapała się kobieta po głowie. - o już wiem może zostaniecie, do czasu aż się nie poprawi, a jutro poproszę kogoś by was odwiózł na lotnisko.

— Jestem za. - powiedziała Aga podnosząc rękę do góry.

— Dziękujemy bardzo pani.

— Dobrze jak tylko wypijecie, pokaże wam pokój, w którym będziecie mogły spać. - klasnęła w dłonie kobieta.

Coold { w trakcie poprawek}Where stories live. Discover now