eighty three

3.5K 525 134
                                    

– Taehyung kurwa, ile ty ważysz? – sapnął, taskając ledwo kontaktujące ciało chłopaka po schodach.

Jego ubrania przesiąknięte były zapachem alkoholu, a z ust co chwile wychodził mu jakiś niemrawy bełkot, przeplatany odbijającym się winem. Czerwonowłosy na każdym stopniu potykał się o własne stopy i jęczał, że jeśli brunet natychmiast nie przestanie nim tak trząść to zwymiotuje prosto na jego koszulę. Całe szczęście, że nie zdążył zrobić tego w taksówce.

Wniósł go do mieszkania, obijając się boleśnie kilka razy o futrynę.

– Siadaj, muszę zdjąć ci buty – mruknął, usadawiając Taehyunga na drewnianym krzesełku, a sam klękając przy jego stopach.

– Rozbierz mnie ze wstydu! Oh, Jeonggukie rozbierz mnie ze wstydu! – zaśpiewał, a raczej wydarł się na cały głos, głaskając młodszego po włosach. – Jakie one są milutkie – mówił, zaciskając palce na jego brązowych kosmykach. – Czuję się jakbym dotykał chmurki – wymamrotał, opierając plecy o ścianę.

Jeongguk odłożył jego czarne lakierki do półki, by chwili samemu ściągnąć te swoje, po czym chwycił Taehyunga pod pachy, próbując go podnieść.

– Nigdzie nie idę, dobrze mi tu – szepnął, wydymając wargę i przechylając głowę na własne ramię.

– Chodź, położę cię do łóżka – zaśmiał się, na ten uroczy widok. – No dalej. – Złapał go pewniej i jednym ruchem podciągnął do góry.

Ruszyli chwiejnym krokiem w stronę sypialni, a kiedy już do niej dotarli, Jeongguk rzucił wręcz nieprzytomnym ciałem Taehyunga na sprężysty materac, przez co chłopak odbił się od niego i upadł niczym trup na twardą posadzkę.

– O boże – jęknął wystraszony brunet, podchodząc do niego od razu. – Taehyung, nic ci nie jest? – zaczął potrząsać jego ramionami.

Cisza, przerywana tylko odgłosami przejeżdżających ulicą samochodów, uderzyła w niego, przez co jeszcze bardziej się wystraszył.

– To nic Jeonggukie, należało mi się – wymamrotał po chwili, przymykając lekko oczy.

– Każdemu się zdarza czasem więcej wypić, ale to nie znaczy, że musisz—

– Jestem kłamcą – dodał szybko, marszcząc nos.

– O czym ty mówisz? – zdziwił się, patrząc niezrozumiale na ledwo kontaktującego Kima.

– Przeczytałem twój pamiętnik, tej nocy, w której staliśmy na balkonie. Przeczytałem wszystkie strony, każdy wiersz i wiesz co? – zatrzymał się na chwilę, przekręcając głowę na drugą stronę. – Niczego nie żałuję. Czułem jakby były pisane do mnie, a nawet inaczej. Jestem pewien, że były pisane do mnie. – Otworzył lekko powieki, patrząc nieobecnym wzrokiem na słuchającego go uważnie nieruchomego Jeongguka. – Wiem, że mnie lubisz. Wiem, że lubisz mnie nawet bardziej niż może mi się wydawać, ale ja nie zasługuję na twoją miłość Jeonggukie. Nie jestem ciebie wart, nigdy nie potrafiłem kochać, a to co czuję ostatnimi czasy, przebywając obok ciebie, jest mi kompletnie obce. Nie marnuj na mnie czasu, nie marnuj czasu na kogoś, kto nigdy nie będzie w stanie dać ci tego na co zasługujesz – mówił, a brunet poczuł, jak powoli zaczyna walczyć ze łzami, które pchały mu się do kącików. – Nie zapomnę, kiedy pierwszy raz zobaczyłem cię na klatce. Dopiero co się wprowadziłem, a ty zbiegałeś po schodach, spiesząc się na jakieś spotkanie. Rozmawiałeś przez telefon, głośno przy tym kląc. Rzuciłeś mi tylko przelotne spojrzenie, a ja pomyślałem sobie "Ten dzieciak na pewno będzie nieznośny". I faktycznie tak było, do niedawna, kiedy zacząłem widzieć w tobie więcej niż tylko wkurzającego bachora. Powtórzę to, ale nie jestem ciebie wart – popatrzył na rozmywającą się w ciemnościach twarz bruneta, wyciągając do niego rękę. – A teraz mnie pocałuj, bo czuję, że zaczynam trzeźwieć i będę tego żałować – powiedział całkiem poważnie, mrużąc na niego oczy.

Jeongguk tylko uśmiechnął się przez łzy, nie potrzebując już niczego więcej.

Może straszy powiedział to wszystko tylko i wyłącznie przez wpływ alkoholu, może jutro nie będzie tego pamiętał, ale może to i lepiej, bo przynajmniej brunet nie dostanie w twarz, po tym jak bez wahania, pochylił się nad Taehyungiem, łącząc ich usta w spragnionym, przepełnionym smaku czerwonego wina pocałunku, którego obaj w tym momencie tak bardzo potrzebowali.














kochacie czy nie kochacie?

unbearable ♡︎ taekookWhere stories live. Discover now