ninety three

3.4K 449 148
                                    

Niepokój towarzyszył mu od chwili, gdy tylko wstał z łóżka. Miał złe przeczucia co do tego dnia, sam nie wiedząc do końca dlaczego. Przecież wszystko zapowiadało się idealnie. W końcu od bardzo, bardzo dawna, czuł się naprawdę szczęśliwy mając przy sobie taką osobę jak Jeongguk.

Uznał, że może to po prostu skutek zbyt wielu emocji, szarpiących nim od środka, dlatego postanowił to zignorować.

Wyciągnął z drewnianej szafki dwa kubki i ówcześnie wrzucając do nich po torebce zielonej herbaty, zalał je wrzątkiem, starając się za wszelką cenę nie przedobrzyć z wodą, jak to zawsze miał w zwyczaju. Ostrożnie podniósł je za uszy i z uśmiechem przeniósł się do sypialni, chcąc z powrotem zatopić się w białej pościeli.

Tylko jakie było jego zdziwienie, gdy z parującymi naczyniami w rękach, stanął na środku pokoju, nie dostrzegając w łóżku zaspanego Jeongguka.

Po chwili jednak zorientował się, że okno balkonowe jest otwarte, więc pomyślał, że brunet na pewno wyszedł na zewnątrz zapalić.

Pokręcił głową, odstawiając kubki na stolik nocny i już miał pognać do chłopaka nie zważając nawet na to, iż ma na sobie jedynie bokserki, kiedy zauważył swój telefon, na który wciąż przychodziły dziwne wiadomości.

Przypomniał sobie, że przecież wczoraj go wyciszył, nie chcąc aby nic ani nikt im tamtego wieczoru nie przeszkadzał.

Zmarszczył brwi, widząc powtarzające się na ekranie imię swojego brata, od którego miał piętnaście nieodebranych połączeń i sześć razy tyle nieodczytanych wiadomości.

Zaniepokojony wszedł w nie, a ręce zaczęły mu się dziwnie pocić. Serce przyspieszało bicia, kiedy czytał każdą następną linijkę o pogarszającym się stanie jego matki, jednak to nawet nie umywało się do poczucia, które zalało jego ciało, odczytując tą ostatnią ze wszystkich.

– Taehyungie, co jest? – Jeongguk wrócił do środka, od razu zauważając Kima stojącego w bezruchu z telefonem w rękach. Jego głowa była spuszczona, a wzrok utkwiony miał w ekranie. – Hej – zaczął podchodząc do niego szybko i obejmując jego czerwone policzki w swoje dłonie.

Taehyung od razu poczuł od niego zapach tytoniu, który w żadnym wypadku mu nie przeszkadzał. Uniósł na niego swoje oczy i westchnął ze smutkiem, kładąc swoją rękę na palcach bruneta.

– Moja mama nie żyje – szepnął cicho.

Jeongguk popatrzył na niego zszokowany, od razu łapiąc go w swoje ramiona i przyciskając do klatki piersiowej.

– Jeju, tak mi przykro Taehyung – mówił, gładząc jego roztrzepane włosy. – Jestem tutaj z tobą, nie płacz – powiedział, czując coś mokrego na własnym ramieniu. – Twoja mama jest teraz w lepszym świecie, tam nie będzie miała dostępu do alkoholu, nie będzie mogła zapijać się do nieprzytomności... – starał się go pocieszyć, co jednak nie przyniosło oczekiwanego rezultatu, bo starszy rozpłakał się jeszcze głośniej, wycierając nos w jego nagą skórę.

– Nie o to chodzi, nie znosiłem swojej matki – powiedział, odrywając się od niego. – Będę musiał spotkać się ze swoją pierdoloną rodzinką na pogrzebie! – zawył zrezygnowany, odchylając głowę do tyłu.

Jeongguk myślał, że na te słowa i widok pęknie ze śmiechu, jednak w ostatniej chwili powstrzymał się, przypominając sobie powagę sytuacji.

– No już, chodź do mnie – mruknął i przyciągnął go z powrotem do siebie. – Z wszystkim sobie poradzimy kochany, a jak ktoś za bardzo cię zdenerwuje, to wepchnę go w dół razem z trumną, tak? – Uśmiechnął się, pstrykając palcem jego czerwony nos. – No, a teraz chodź, bo herbatka stygnie.











i like the black humour

unbearable ♡︎ taekookWhere stories live. Discover now