ninety nine

3.3K 429 188
                                    

Kolejny tydzień potoczył się dosyć chaotycznie.

Zaczęło się od dobrej, wtorkowej nowiny; ostateczna wersja książki trafiła do druku i w najbliższym czasie pierwsze egzemplarze miały pojawić się już na sklepowych półkach.

Ich radość nie miała końca i tym sposobem następne kilka dni spędzili na świętowaniu swojego małego sukcesu, przez co ich żołądki (w przeciwieństwie do ich portfeli) dosłownie pękały w szwach od nadmiaru wizyt w drogich restauracjach.

W końcu jednak nieprzyzwyczajony do tego brzuch Jeongguka sprzeciwił się mu, na skutek czego cały weekend spędził leżąc blady w łóżku i z plastikową miską przy twarzy. Kawior na dokładkę chyba jednak nie był dobrym pomysłem.

Taehyung oczywiście był przy nim cały ten czas, wspierając swojego chłopaka w chorobie, przytrzymując jego przydługą grzywkę, kiedy resztki niestrawionego pokarmu opuszczały boleśnie jego usta.

– Nie patrz na to, to obrzydliwe.

– Przestań, dla mnie jesteś słodki nawet rzygając.

Nie obyło się bez biegania po aptekach, kiedy tylko Jeongguk usnął zmęczony ciągłym wymiotowaniem, w poszukiwaniu wszystkich niezbędnych lekarstw w tym elektrolitów, by przypadkiem młodszy mu się nie odwodnił. Poczucie winy zżerało go od środka, w końcu to on namówił bruneta na to całe restauracyjne szaleństwo, rozrzucając zarobione pieniądze dosłownie na prawo i lewo.

Przechodząc jedną z alejek (a tak właściwie to pędząc przez nią w stronę domu, machając reklamówką we wszystkie strony) kątem oka coś zwróciło jego uwagę, zmuszając go do zatrzymania się w półkroku i wrócenia się tyłem do wystawy sklepu jubilerskiego.

Uśmiechnął się pod nosem, patrzą na wyróżniającą się spośród innych błyskotek rzecz. Już wiedział jak zrekompensuje Jeonggukowi to całe cierpienie.

– Jestem! – wydusił z siebie zmachany, jednak oprócz chrząknięcia i głośnego bulknięcia, nie otrzymał niczego w odpowiedzi.

Tak jak się domyślił, Jeongguk siedział na łóżku, trzymając na podkurczonych kolanach miskę ze zwieszoną nad nią głową.

– Mam dość – wymamrotał, ocierając brudne usta. Poczuł jak materac ugina się obok niego, a ciepła dłoń, pocierająca troskliwie jego plecy, dodała mu trochę otuchy.

– Przepraszam – powiedział, rzucając mu smutne spojrzenie. – Niepotrzebnie tak naciskałem na to wszystko – dodał, odwracając wzrok w bok, kiedy Jeongguk znowu zanurkował w misce. – Ale mam coś dla ciebie – uśmiechnął się klepiąc jego bark.

Młodszy popatrzył na niego lekko przytłumiony. Cały świat wirował mu właśnie przed oczami, łącznie z jego czarnymi włosami, kwadratowymi ustami i tą reklamówką, którą trzymał w rękach.

– Daj rękę – nakazał, wystawiając do niego swoją dłoń, na co brunet chętnie ją złapał. – Jak to zobaczyłem, od razu pomyślałem o tobie – powiedział, wyjmując z torby niewielką, ozdobną folię.

A serce podskoczyło Jeonggukowi do gardła, gdy Taehyung wyciągnął z niej srebrną bransoletkę, którą od razu założył mu na nadgarstek. Jeon spojrzał na niego zszokowanymi, przepełnionymi wdzięcznością oczami. Nagle jakby wszystkie bóle brzucha ustały, a na jego twarz znowu wkradły się kolory.

– Dziękuję – zaczął, przyglądając się jej bliżej – ale dlaczego ósemka? – zapytał, obracając w palcach błyszczącą cyferkę.

– Jaka tam znowu ósemka głuptasie – zaśmiał się straszy, przybliżając się do niego. – Źle patrzysz – powiedział, obracając zawieszkę. – To liczba nieskończoności. Nasza ulubiona liczba – dodał, krzyżując z Jeonggukiem swoje spojrzenie.

I Jeongguk nie potrzebował już niczego więcej do szczęścia. Te słowa odcisnęły piętno, na już i tak przepełnionym uwielbieniem do Kima sercu. Piętno szczerości, zaufania, ale przede wszystkim piętno wiecznej miłości.

– Kocham cię – wydukał tylko z siebie, na co w tej całej euforii wywołanej przez reakcję Jeongguka na jego prezent, Taehyung nie myśląc zbyt wiele przycisnął swoje wargi do tych lekko uchylonych młodszego.

Nie trwało to jednak długo, bo po chwili Jeon odepchnął go gwałtownie od siebie, łapią czym prędzej miskę i nachylając się nad nią w ostatniej chwili.

– Znowu ci gorzej? – zapytał zmartwiony tym nagłym ruchem, rzucając się zaraz do niego i wygrzebując z reklamówki butelkę wody.

– Nie – zaczął, spoglądając na niego ukradkiem. Uśmiechnął się słabo pod nosem i przejął od Kima napój. – Po prostu tak źle całujesz.

















wow wow wow

dziękuję z całego serca za 100k wyświetleń, nigdy nie przypuszczałabym, że te moje wypocinki zdobędą takie zainteresowanie, a każdy rozdział będzie miał po około tysiąc wyświetleń... dziękuję ♡

i na 500 follow otwieram szampana i pijemy kochani, tak?

unbearable ♡︎ taekookWhere stories live. Discover now