Rozdział 3

339 25 0
                                    

KAYLA POV
Wstałam i zaczęłam rozmyślać nad tym co muszę przygotować. Oczywiście jedzenie i broń. Zapas broni to nie problem. Mam z czego wybierać, ale co z jedzeniem? Po szperałam po pokoju i znalazłam trochę monet. Mogę coś kupić. Nie będzie tego jakoś dużo, ale wystarczy. Później i tak będę musiała radzić sobie sama. Z rybami nie ma problemu, bo wezmę wieczorny i poranny przydział za jednym razem. Ubrania jakieś tam mam. Sprawdzę jeszcze co się nadaję, a najwyżej coś pozszywam. Jedynym problemem stanowią leki. Mam tylko połowę przydziału, ale postaram się coś wymyślić. Zniknę nocą tak by nikt nie zauważył, a kiedy się zoriętują będę już daleko. Mam plan, schodzę do kuchni i co? I jak zwykle nic.
- Córcia dzisiaj masz stawić się w domu przed obiadem. Mamy kilka propozycji na męża dla ciebie.- a miało być tak pięknie. No cóż trzeba się sprężać z zakupami. Wyszłam jak najszybciej mogłam. Przeszłam bocznymi uliczkami i kupiłam trochę jedzenie. Zaniosłam je do smoków.
- Hej, mam coś, ale to nie dla was. Dzisiaj w nocy uciekamy na poszukiwania. Odpocznijcie.- i wyszłam. Teraz do Yrtti po zioła.
- Witaj Kayla. Co cię sprowadza?
- Yrtti skończyły mi się zioła.
- Jak to przydział dostałaś niedawno.
- Wiem, ale na arenie trochę dużo się ostatnio działo i wszystko mi wyszło.
- Dobra, czekaj chwilę.- Yrtti wróciła z potrzebnymi ziołami, a ja jak gdyby nigdy nic podziękowałam i wyszłam. Miałam wszystko czego potrzebowałam z wioski. Zostały rzeczy, które są w domu. I tu mam problem, bo nie mogę najzwyklej w świecie wejść do domu. Weszłam przez okno i zaczęłam przygotowania. Zostało mało czasu. Ubrania były, broń w większości też, ale topór po wczoraj nie wyglądał najlepiej. Wpadłam na pomysł, że naostżę go zanim wylecę. Ron pokazał mi jak to się robi. Wszystko gotowe.

RON POV
Wstaję rano i co widzę? Minę zawiedzionego ojca. Wspaniały początek dnia.
- Synu, dziś po południu pójdziesz do domu Kayli i staniesz do selekcji.
- Jakiej selekcji?
- Na męża Kayli. Wiem, że szanse są małe, ale masz się stawić.- Kayla wczoraj mówiła prawdę. Nie ma lekko.
- Tak jest. Zjawę się, ale nie mam nadziei.- wyszedłem. Ujrzałem Kaylę na targu. Moment Kayla na targu?! I wszystko jasne, czyli ucieka. Dobrze robi. Będzie mi jej brakować, była jedyną osobą, która miała do mnie szacunek, ale tak będzie lepiej.

KAYLA POV
Wróciłam do domu i zastałam nową suknię. Czyli jednak to prawda. Nawet nie jadłam obiadu. Matka przyszła i zaczęła mnie szykować. Dla mnie to było bez różnicy. Moim planem było odrzucać każdego z ochotników. Najpierw mają rozmawiać ze mną sam na sam, a później ze mną i rodzicami. Kolejka zaczęła się powoli ustawiać. Przyszedł nawet debil Kris, ale w trakcie rozmowy rodzice wywalili go za próg. A w zasadzie to ja miałam przyjemność go wy kopać. Wieczór zastał już na dobre, a kolejka jakby nie miała końca. Przyszedł nawet ktoś kogo się nie spodziewałam.
- Ron? Ty tutaj?
- Ojciec mnie przysłał. Nawet nie wiem po co.
- Jak to po co?
- Proszę. Żaden ojciec nie zgodzi się na takiego zięcia.
- No już nie marudź, tylko chodź do nich. Chcę mieć to za sobą.- mówiłam dość obojętnie, ale w głębi wiedziałam, że jeśli już to no i nikt więcej. Nigdy.
- Kayla, nawet o nim nie myśl. Nie ma mowy.
- Dlaczego?
- Bo nie. Jest tylu lepszych kandydatów, a on syn kowala. Chudy, rudy, i nie potrafiący obronić chodź by siebie, nie mówiąc o rodzinie. Już koniec dyskusji. Kto następny?
- Przepraszam, ale ja chyba byłem ostatni.
- Ja sprawdzę.- wyszłam razem z Ronem. Co za szczęście, że to już faktycznie koniec.
- Przepraszam cię za nich. Jeśli o mnie chodzi wcale tak nie myślę. Dla mnie jesteś całkiem spoko.
- Mówiłem, że tak będzie. Poza tym przywykłem. Kiedy uciekasz?
- Nie wiem tak do końca.
- Rozumiem. Ja uciekam.- wróciłam do domu i już trwała dyskusja.
- Córcia idź zrób sobie coś do jedzenia.- ja mam farta. Zrobię sobię prowiant. Udało mi się wynieść rzeczy na górę. Zdjęłam z siebie tą okropną suknię i schowałam ją do szafy. Prawdopodobnie już nigdy więcej jej nie zobaczę. Do mojego bagażu zapakowałam jeszcze jedyną lubianą suknię. Tak na wszelki wypadek. Teraz pozostało już tylko czekać.

RON POV
Wróciłem do domu i spotkałem na swojej drodze ojca. Lepiej być nie mogło.
- I jak?
- Co i jak?
- No jak ci poszło?
- Ojciec Kayli prawie mnie wyrzucił. Myślę, że gdyby nie jej obecność faktycznie by to zrobił.- ojciec nic nie odpowiedział tylko odwrócił się ze zmarnowaną miną i wyszedł. Prawdopodobnie poszedł w stronę karczmy. Ja nie mam zamiaru spać. Muszę odreagować, dlatego poszedłem do kuźni.

KAYLA POV
Czekałam chyba do drugiej w nocy. Nie chciałam zostać nakryta. Rodzice prowadzili dyskusję gdzieś do pierwszej, ale nie chciałam ryzykować. Zabrałam resztę rzeczy, których nie zdążyłam zanieść do smoków. Zamknęłam drzwi do pokoju na klucz. Rodzice wiedzą, że jeśli czuję się bezpieczna to śpię jak zabita więc zyskam trochę czasu niż przyjdą zobaczyć przez okno. Niestety w takim wypadku musiałam tym oknem wyjść. Nie był to dla mnie problem, bo korzystałam z tego okna za każdym razem kiedy uciekałam polatać. Zabrałam rzeczy i zaczęłam wychodzić. Bardzo ostrożnie podeszłam po smoki, a potem do kuźni, która na szczęście znajduje się na uboczu. Ostrożnie weszłam do środka i zaczęłam pracę. Na moje nieszczęście nie dało się tego zrobić bezszelestnie. Za sobą usłyszałam głos.
- Kayla, co ty robisz?- o nie. I konspirację szlak trafił. Odwróciłam się w pełnej gotowości, by móc ogłuszyć przybysza do nieprzytomności. Już miał dostać, kiedy to stał przede mną Ron.
- Ty nie śpisz. Jest jakaś druga w nocy?
- Nie śpię, a jeśli można co ty robisz?
- Uciekam.
- Czyli jednak. Życzę powodzenia.- już chciał odejść, ale go zatrzymałam.- Proszę, nie mów nikomu.
- Spokojnie, ale ty wiesz, że będą cię szukać?
- Nie znajdą. Rano będę już za daleko by mnie dogonili. Dzięki za wszystko.
- Będzie mi ciebie brakować. Byłaś jedyną osobą, która na mnie nie najerzdżała. Powodzenia w lepszym świecie.
- Dzięki. Może tobie też kiedyś uda się stąd wyrwać.- przytuliłam go na pożegnanie. Skończyłam ostrzyć topór i poleciałam w nieznane, szukać miejsca dla siebie. Uciekłam.
,

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now