Rozdział 28

184 11 1
                                    

 KAYLA POV

Wróciliśmy na Koniec Świata tak naprawdę w nocy. Wszyscy byli zmęczeni do tego stopnia, że nakarmiliśmy tylko smoki i poszliśmy spać. Tak naprawdę pamiętam wszystko jak przez mgłę. Byłam na prawdę zmęczona, a wszystko przez to, że uwielbiam z nimi latać. Całą drogę wszyscy świetnie się bawiliśmy w powietrzu. Jak się okazało nie tylko ja jestem powietrzną akrobatką. Dziewczyny mają to we krwi.

Obudziłam się następnego dnia rano i czułam się świetnie. Myślałam, że wstałam idealnie żeby poćwiczyć. Kiedy byłam gotowa zorientowałam się, że tak naprawdę jest prawie południe. Wyszłam z chaty i z tego co słyszałam Astrid też dopiero wstała. Weszłam do domku klubowego żeby coś zjeść. Jak się okazało byli tam prawie wszyscy. Każdy siedział i wpatrywał się w miskę z zupą. Miaczyk nawet zasypiał, a Szpadka go tylko szturchała żeby nie wylądował twarzą w potrawie.

- Cześć wszystkim. Kto gotował?

- Hedera. Bierz- podali mi miskę.

- Dzięki. Jak widzę każdy się nie wyspał.

- Tak, a trzeba się dzisiaj zająć smokami.

- Racja, a nie mam na to ani siły ani ochoty.

- Jak każdy.- zajęłam się jedzeniem i rozmyślaniem.

Wszyscy przychodzili po kolei, ale nikt nie miał ochoty na rozmowy czy cokolwiek innego. Po śniadaniu każdy powlekł się do stajni. Nie szliśmy tylko wlekliśmy się w kierunku stajni.

Smoki również spały i oddawały nasze nastroje. Były ospałe i wlekły się tak samo jak my. Dzisiaj nie mamy zamiaru ich męczyć, a sami też nie mamy na nic ochoty. Myślę, że spróbuję dzisiaj pomóc Śledzikowi w uzupełnianiu Księgi Smoków. Ciekawe czy się zgodzi?

Nikomu nie chciało się kompletnie niczego i był w swoim świecie. Smoki były czyszczone intuicyjnie i w zasadzie wszystko robiło się z przyzwyczajenia. Sama nie zwracałam zbytniej uwagi na to co robię i smokom w zasadzie też to nie przeszkadzało. Ktoś mógłby nawet pomyśleć, że śpią.

- Śledzik?

- Tak?

- Będziesz dzisiaj zajmował się księgą?

- Myślę, że tak.

- Będę mogła ci pomóc?

- Jeśli chcesz.

- Super.

- Kayla?

- Tak Czkawka?

- Mogłabyś dzisiaj wieczorem wpaść do mnie?

- Oczywiście.

Po skończonej pracy smoki wróciły do swoich boksów i pozwijały się w kłębki. Wyglądało to uroczo, a ja po tej pracy czułam się trochę bardziej rozbudzona. Poszłam prosto za Śledzikiem po Księgę Smoków. Szliśmy piechotą, bo nie chcieliśmy katować smoków. Wystarczająco się ostatnio namęczyły.

Cały dzień spędziłam ze Śledzikiem na uzupełnianiu i studiowaniu księgi. Dowiedziałam się wielu interesujących rzeczy o smokach. Śledzik był wdzięczny za moją pomoc, bo sama trochę o nich wiedziałam i podzieliłam się z nim wiedzą, którą wyniosłam z Saari. Później zaszliśmy na trochę inne tematy. Okazało się, że jest naprawdę interesującym człowiekiem, wartym poznania. Może i nie lubi bijatyk i bitew, ale jest mądry i wrażliwy. Pomimo wszystko jednak to nie mój typ, ale na pewno jest wspaniałym przyjacielem i osobom godną zaufania. Po spędzeniu z nim całego dnia wiem, że jest kompletnie inny niż go sobie wyobrażałam. Owszem jest delikatny i wrażliwy, ale również stanowczy i potrafi dopiąć swego. Nie potrzebuje siły fizycznej, bo działa taktyką i dobrocią. Ma ogromne, złote serce które jest otwarte na każdego. 

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now