Rozdział 9

228 20 0
                                    

 RON POV

Dzisiaj zaczynam budować wioskę. Na pierwszy ogień idzie mój nowy dom. Mam projekt teraz pozostaje tylko się go trzymać. Mam nadzieję, że pójdzie mi sprawnie. Mam pomoc Violetti i może innych smoków.

KAYLA POV

Dzisiaj wstaliśmy skoro świt. Smoki poleciały na ryby, a ja spakowałam rzeczy. Po szybkim śniadaniu i założeniu rzeczy na smoki polecieliśmy. Jesteśmy poza archipelagiem, więc nie martwię się o to, że mogą mnie znaleźć. Tutaj nie dadzą rady. Poza tym jeszcze nigdy nikt z Saari nie wypłyną tak daleko. Ludzie z wyspy są raczej bardzo zachowawczy i uprzedzeni. Ja niestety jestem inna. Nie mam uprzedzeń i nie boję się nowych rzeczy. W zasadzie to byłam pierwszą dziewczyną jaka przełamała stereotypy i nie poszła do domu uczyć się zajmowania ogniskiem domowym. Mnie nigdy do tego nie ciągnęło, ja zawsze wolałam walczyć. Walczyć o siebie, o swoje zdanie, ale i po prostu walczyć fizycznie. Moja kondycja od zawsze była nie najgorsza, a po treningach dorównywałam i nawet pokonywałam chłopców. Walka dużo mnie nauczyła. Potrafię się dobrze bronić i zawsze jestem bardziej czujna. Moje zmysły śpią tylko kiedy czuję się naprawdę bezpieczna. Dodatkowo nieraz musiałam iść z samą sobą lub z innym członkiem grupy do Yrtti. W ten sposób nauczyłam się trochę o ziołach, ranach i chorobach, oraz jak sobie z nimi radzić. Peto zużył trochę ziół, które miałam dlatego w trakcie lotu rozglądam się po wyspach. Może znajdę tu gdzieś to czego potrzebuję. No niestety przed nami jak na razie tylko bezkresny ocean.

RON POV

Minęło pół dnia, padam z nóg, ale została jeszcze tylko dach i dzisiaj będę mógł nocować pod dachem. Co prawda nie mam jeszcze nawet łóżka, ale mogę spać na ziemi. Ważne, że mam już dach nad głową dla mnie i Violetti. Teraz pozostało jeszcze dokończyć dach i zbudować cała resztę wioski. Ttttiiiiaaa, właśnie sobie zdałem sprawę, ile jeszcze czeka mnie pracy. Ktoś mógłby pomyśleć, że teraz żałuje swojej decyzji o opuszczeniu rodzinnej wyspy, ale paradoksalnie sam tego chciałem. Nie żałuję, że odleciałem. Wiedziałem, co mnie czeka i że będę zdany na siebie, ale dopiero teraz czuję, że tego mi brakowało. Teraz ćwiczę bez skrepowania i nikt nie patrzy na nie z pogardą, bo nie ma kto patrzeć. Nie przeszkadza mi takie życie. Mogę się rozwijać. No nic, trzeba iść i wziąć się za ten dach jeśli chcę skończyć do świtu.

KAYLA POV

- Tam lądujemy!- wydałam polecenie i wskazałam na małą wysepkę. Smoki zniżyły lot i po chwili mogłam rozprostować nogi.- Zostaniemy tu na noc, bo liczę, że nie chcemy powtórki z nocnym lotem.- smoki zdały się popierać mój pomysł, dlatego poszłam do lasu. Nazbierałam dość dużo drewna na ognisko i znalazłam trochę ziół, o których uczyłam mnie Yrtti. Mam nadzieję, że nie będą przydatne i nie będę musiała ich używać, ale wolę je mieć przy sobie. Wróciłam do smoków i zdjęłam z nich cały bagaż. Powili rozpakowałam wszystko co było mi potrzebne do przenocowania na dzikiej wyspie. Rozłożyłam koc i trochę innych rzeczy, zdjęłam wszystko co mi nie potrzebne i rozłożyłam się na trawie. Uwielbiam patrzeć na zachód słońca, zawsze to lubiłam, ale teraz kiedy jestem wolna mam czas na to by leżeć na trawie i albo podziwiać ten piękny widok z lotu ptaka, w siodle smoka. Zastanawiam się czy kiedyś mi się to znudzi, ale jak na razie nie ma lepszych rzeczy dla mnie niż walka i latanie. W walce tak samo jak w lataniu jest jakaś hipnotyzująca i wciągająca niepewność. Nigdy do końca nie wiadomo, co się za chwilę stanie. Jaki będzie wynik, czy uda się coś osiągnąć i do kąt nas to zaprowadzi. Zawsze odpowiadała mi ta niepewność, teraz do tego wszystkiego dochodzi to, że nie mam określonego celu i lecę gdzie mi wygodnie, ale podoba mi się to. Jeśli gdzieś zostanę to tylko w miejscu, które mnie urzeknie, które będzie dla mnie wyjątkowe. Może to będzie miejsce, gdzie znajdę miłość, albo inną rzecz,której nigdy na Saari bym nie znalazła, a od zawsze mi tego brakowało. To jedyna z rzeczy na które nie znam odpowiedzi. Ale chyba nawet nie chcę znać. Teraz słońce powoli znikło za horyzontem, a na niebie zaczęły powoli pojawiać się gwiazdy. Powoli zbliża się czas nocnego lotu z Tulii. Przygotowałam stos na ognisko, a Isa dała ognia. Smoki poszły nałapać ryb, a ja zostałam i grzałam się przy ognisku. Nie wiem jak to się dzieje, ale smoki zawsze wracają w zastraszająco szybkim tempie. Dostałam swoją rybę, którą upiekłam nad ogniskiem i doszłam do wniosku, że jeśli nadarzy się okazja muszę wstąpić na jakiś targ, chociażby po chleb. Nie wiem kiedy to się stanie, ale teraz Tulii domaga się nocnego szybowania po niebie, a tego nie potrafię jej odmówić.

RON POV

Skończyłem budować dach. Już myślałem, że się nie wyrobię, ale udało się zdążyć. Głównie dzięki pomocy mojej kochanej Violetti udało się skończyć na czas. Teraz idę jeszcze na klif pomyśleć nad jutrem. Klif zawsze przypomina mi o Kayli. To na klifie zawsze rozmawialiśmy, to na klifie doszło do naszej walki i to tam Kayla zaczęła mnie szanować i w ogóle zauważać. Lubię to miejsce za wszystkie miłe wspomnienia jakie wiążą się dla mnie z klifem. Lubię tu siedzieć ze spuszczonymi nogami, patrzeć w gwiazdy i rozmyślać nad nadchodzącym jutrem. Tym razem jednak moje myśli odbiegły nie w przyszłość, a w przeszłość. Myślałem o Kayli. Nigdy jej nie zapomnę i nigdy nie przystanę jej kochać. Nigdy nawet jeśli ona będzie kochać kogoś innego, na zawsze pozostanie w moim sercu. Z tą myślą wróciłem do mojego świeżo wybudowanego domu i zasnąłem na podłodze.

KAYLA POV

W trakcie lotu przypomniał mi się Ron. Ciekawe co u niego? Zazwyczaj podczas takich lotów myślałam nad przyszłością, ale tym razem było inaczej. Wróciła do mnie przeszłość, ale ta przyjemna przeszłość. Myślę, że nigdy go nie zapomnę i nigdy nie przestanę go kochać. Nawet jeśli będę z kimś innym on zawsze pozostanie gdzieś na dnie mojego serca. Zawsze.  

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now