Rozdział 27

155 13 0
                                    

 KAYLA POV

Każdy niestety musiał wstać wczesnym rankiem, a jak się okazała nawet szybciej niż powinniśmy, bo po wczorajszych zabawach nikt nie miał siły się pakować. Ja nie mam wielu rzeczy dlatego pakowanie zajęło mi niewiele czasu. Dodatkowym plusem dla mnie jest fakt, że doskonale wiem ile i jakie ubrania i inne rzeczy posiadam. Z dziewczynami natomiast było o wiele gorzej. Pełno krzątaniny, krzyków i lamentów, że nie wiedzą co majom ze sobą zabrać z rodzinnej wyspy. Pomaganie im wiąże się też z ryzykiem wielkiej kłótni, której wolałabym oczywiście uniknąć. Po spakowaniu się, czyli misji jak się okazało praktycznie niewykonalnej poszliśmy na ostatnie śniadanie w twierdzy. Minęło oczywiście w bardzo miłej atmosferze pełnej rozmów i śmiechu. Po skończonym posiłku zostaliśmy pożegnani w myślę, że dość honorowy sposób. Zjawił się Stiock, ale Czkawka jest jego synem dlatego też nie dziwę się, że przyszedł.

- Wracajcie jak najszybciej

- Postaramy się tato

- Kayla, ty też masz się jeszcze tutaj pokazać.

- Oczywiście- wsiedliśmy na smoki i polecieliśmy w kierunku Końca Świata .

Droga na naszą wyspę zajmuje około dwóch dni. Już na początku wiedziałam, że coś się stało Czkawce. Leciał zamyślony i nieobecny. Astrid częściowo przejęła jego obowiązki lidera i chwała jej za to, bo gdyby nie to powiem szczerze, że nie wiem czy dolecielibyśmy na miejsce. Żeby nie było była też w tym moja zasługa, bo gdybym nie zapytała, nie zauważyliby, że już dawno należało zmienić kierunek lotu.

Od dłuższej chwili przyglądałam się Czkawce i mogę ocenić, że chyba szykuje jakiś plan, który niezbyt mu wychodzi. Leciała zamyślony, ale strasznie niespokojny. Postanowiłam zapytać o co chodzi. Podleciałam bliżej.

- Czkawka, możemy pogadać?- wymownie pokazałam palcem w górę

- Co?Yyyyy.... tak jasne.- wzbliśmy się ponad chmury w kilka chwil.

- Kayla, o czy chciałaś rozmawiać?

- Co się z tobą dzieje, jesteś nieobecny, a Astrid zajęła się dowodzeniem całą grupą, bo chyba nigdy byśmy nie dolecieli?

- Wybacz, po prostu nie wiem co mam robić.

- A o co chodzi? Może pomogę.

- Chciałbym aby dowiedzieli się o moich tatuażach, ale nie chce też wejść do domku głównego bez koszulki.

- Wiesz, chyba mam pomysł.

- Jaki?

- Zatrzymajmy się na postój na jakieś innej wyspie niż zawsze, ważne żeby miała jeziorko. Sączysmark i bliźniaki pewnie znowu będą się ścigać kto pierwszy wskoczy do wody. Sprawdźmy czy czasem w wodzie nie ma paszczonów i chodźmy się kąpać. Teraz masz dwie opcje: możesz ściągnąć koszulkę do kąpieli, albo zdjąć ją do suszenia. Zrób jak wolisz.

- Kayla, jesteś najlepsza.

- Wiem o tym- oboje się zaśmialiśmy

- Idealny pomysł, dzięki.

- Nie ma za co. Następnym razem od razu się zgłaszaj.

- W porządku.

Wyrównaliśmy lot z powrotem do poziomu grupy. Teraz Czkawka się ożywił i przejął dowodzenie. Taki lot od razu wszystkim się bardziej podobał.

Czkawka musiał się nieźle namęczyć, bo wszyscy chcieli lądować na stałej wyspie, ale udało się lecieć dalej. Ja nawet nie wiem jakich argumentów użył, bo zamyśliłam się. Na szczęście wiedziałam, że Czkawka na mapie już dawno znalazł wyspę z sadzawką. Teraz kierowaliśmy się prosto na nią.

Na wysepce byliśmy późno, ale w zasadzie to i dobrze. Szybko zjedliśmy prowiant, który został nam wręczony jeszcze na Berk i poszliśmy spać.

Plan okazał się być idealny, bo po śniadaniu znaleźli sadzawkę. Czkawka ściągną koszulkę i wskoczył do wody. Oczy wszystkich były zwrócone tylko na jego plecy. Widziałam jak Astrid zaświeciły się oczy gdy zobaczyła czarne wzory na plecach jej „przyjaciela". Później wszyscy powoli się przyzwyczaili i zabawom nie było końca jak zwykle. Dlatego tak bardzo kocham te grupę. Są wspaniali i naprawdę miło spędza się z nimi czas.

Kiedyś trzeba było przerwać beztroskie harce w wodzie. Wszyscy powędrowali prosto do ogniska żeby się rozgrzać. Może faktycznie pływanie w zimie to nie był najlepszy pomysł.

- Czkawka, kiedy to sobie zrobiłeś?

- Na Berk w dzień świąt. To dlatego nigdzie nie potrafiliście mnie znaleźć.

- Piękne. Kto ci je robił?

- Gothi, trzeba przyznać, że staruszka ma talent.

- Tak to prawda. Będę musiała też kiedyś się do niej udać, aby zrobiła mi jaką pamiątkę z Berk.

- Ale projekt był mój.

- No to nieźle. Też masz talent.

- Dzięki.

Postanowiliśmy, że trzeba lecieć dalej, dlatego wpakowaliśmy wszystko z powrotem na smoki i ruszyliśmy na Koniec Świata tak żeby zdążyć jeszcze przed głęboką nocą.  

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now