Rozdział 10

262 24 4
                                    

KAYLA POV

Rano wstałam bardzo szybko i  nie miałam zamiaru marnować dnia na siedzenie. 

-Smoki! Wstajemy, musimy ruszać dalej!- smoki nie ruszyły się zbyt chętnie, ale ja z kolei wiedziałam, że przydałoby się wyruszyć szybciej niż później. Zjadłam z bestiami szybkie śniadanie, spakowałam wszystkie rzeczy i  załadowałam wszystko na smoki. Nie było tego dużo. Dwa koce, trochę zapasowych ubrań, puste kosze na ryby i broń, której nie miałam akurat założonej. Isa i Peto radzili sobie z tym doskonale i z tego co zrozumiałam nie skarżyli się, za to Tulii "taszczyła" mnie na swoim grzbiecie. Nie wiedziałam gdzie dokładnie jestem, ale  byłam stanowczo poza archipelagiem. Słońce świeciło i  ogrzewało mnie oraz smoki. Czułam wiatr we włosach, słońce na twarzy i przyjemną chłodną bryzę. Nie mogłam chcieć więcej. Powoli zastanawiam się czy znaleźć miejsce, żeby się osiedlić czy raczej prowadzić tryb życia nomady. Lubiłam to,  ale jak na razie robiło się to męczące, a życie stało się rutyną. Tego akurat nie chciałam, nie uciekałam po to by popaść w rutynę. 

Na rozmyślaniu minęła mi większość dnia. Słońce było wysoko na niebie i powoli z niego schodziło, ale do nocy było jeszcze daleko. Zobaczyłam jak coś majaczy mi na horyzoncie. Pierwsza myśl to była oczywiście wyspa na nocleg, ale im byłam bliżej tym "wyspa" zmieniała kształty. Potem oderwała się od wody, a ja jeszcze nigdy nie słyszałam o latającej wyspie. Pełna mieszanych uczuć leciałam dalej.  Zobaczyłam na horyzoncie jakąś grupkę.  Po chwili wiedziałam,że to oni. To była moja szansa. To byli Jeźdźcy Smoków! Pośpieszyłam smoki, bardzo chciałam ich zobaczyć, może poznać. To było moje marzenie, które miało szansę się spełnić.

CZKAWKA POV

Razem z drużyną lecieliśmy z akcji ratunkowej. Po pokonaniu łowców robiliśmy jeszcze mały patrol.

- Czkawka, wszystko gra?

- Nie wiem Astrid. Widzisz te smoki? Lecą tutaj, ale coś mi nie gra, wyglądają jakby miały coś na sobie.

- Wyraźnie lecą w naszą stronę. Poczekamy.

KAYLA POV

Leciałam na smoku poznać Jeźdźców Smoków. Nigdy nie wierzyłam, że jest to w ogóle możliwe, a tu proszę. Jeszce tylko kawałek.

CZKAWKA POV

Smoki zbliżały się. Teraz to byłem nieźle wystraszony, bo były to Śmiercipieśnie, ale nie śpiewały. Po chwili widziałem, że są one jakby objuczone bagażami, a na pierwszym leciała DZIEWCZYNA?!

- Astrid, czy ty też widzisz, że to Śmierci pieśnie?- spytałem ze strachem w głosie.

- Tak- opowiedziała mi dość niepewnie.

- A widzisz, że na grzbiecie tego pierwszego leci postać?

- Tak i trochę to dziwne.- w tym momencie znaleźliśmy się bardzo blisko. Smoki zawisły w powietrzu. Wpatrywałem się z niedowierzaniem. Po chwili dziewczyna otrząsnęła się  i obleciała nas dookoła. Nie wyglądała jak łowca czy inne zagrożenie dla smoka.

- NIE MOGĘ W TO UWIERZYĆ! JEŹDŹCY SMOKÓW, MOJE MARZENIA SIĘ SPEŁNIAJĄ!!- dziewczyna szalała ze szczęścia.

- Kim jesteś i co robisz na smoku?

- Jestem Kayla, nie mam złych zamiarów. Żyję ze smokami w zgodzie. Te trzy są moje, a wy jesteście moimi idolami.- tyle wypowiedziała spokojnym tonem, a potem zasypała każdego z nas masą pytań, które dla mnie były nie zrozumiałe. Wymieniłem porozumiewawcze spojrzenie z Astrid i już wiedziałem co robić.

- Hej, spokojnie. A może chcesz polecieć z nami na Koniec Świata?

- Na prawdę  mogę?- pokiwałem głową- Jasne, że chcę.

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now