Rozdział 14

187 21 0
                                    

KAYLA POV

Zostałam brutalnie obudzona, a sprawczynią całego zajścia była Astrid.

- Dziewczyno ja ci wczoraj nie budziłam wcale.- powiedziałam zaspana i przewróciłam się na drugi bok.

- Wstawaj bo polecimy bez ciebie, a w tajemnicy ci powiem, że to ty jesteś powodem dla którego lecimy. Czkawka chce cie trochę sprawdzić i zastanowić się czy nadajesz się na jeźdźca.

- Serio chcecie mnie przyjąć?

- Jak by na to nie patrzeć będzie o trzy smoki więcej, a ty jesteś niezgorsza wojowniczką z fajnym charakterem. Ale nikomu ani słowa, że wiesz, a teraz wstawaj bo się spóźnimy.- bez zbędnego przeciągania wstałam i przygotowałam wszystko do wylotu. Smoki objuczyłam już w domku, bo tam mam je i wszystkie rzeczy. Jedyne czego mi brakowało była broń, ale na to już nic nie poradzę. Gotowa wyszłam ze smokami i poszłam w stronę lądowiska.

Na miejscu wszyscy robili coś przy smokach. Dołączyłam do tego harmidru i poszłam po ryby. Smoki musiały mieć w końcu siłę by lecieć myślę, że kawała drogi.

- Gdzie jest Kayla?

- Stoję tu od dobrych 15 minut i karmię smoki.- chyba na prawdę jestem niezauważalna.

- A tak faktycznie. Czy wszyscy mają wszystko?- nikt nie pofatygował się odpowiedzieć, tylko każdy jeszcze raz obejrzał dokładnie zawartość swojej torby.- Czyli rozumiem, że wszystko mamy. Na smoki ludzie i ruszamy!- nikt nie kwapił się na myśl zostania na wyspie samemu, dlatego wszyscy ruszyli za Czkawką.

Lecieliśmy już z dobre 2 godziny. Ja i moje 3 bestie trzymałyśmy się raczej na tyłach. Przypominały mi się wszystkie te dni spędzone w podróży. Były to dla mnie piękne wspomnienia i niezapomniana przygoda. W trakcie rozmyślań na horyzoncie pojawiła się majacząca wyspa. Nikt poza mną chyba jej nie zauważył. Jeśli ja nie zwrócę na to uwagi, polecimy tak w nieskończoność. Przyspieszyłam i zniżyłam lot na Tulii tak oby ominąć jeźdźców i znaleźć się pod nimi. Kiedy wyminęłam wszystkich z powrotem wróciłam na poziom wszystkich i chyba wyrosłam jak z pod ziemi, bo Astrid się wystraszyła, a Czkawka nawet mnie nie zauważył.

- Czkawka!- myślałam, że chłopak spadnie ze smoka. Zaniosłam się donośnym śmiechem.- Przeprasza, ale tam jest jakaś wyspa i nikt poza mną chyba jej nie zauważył, więc postanowiłam to zameldować.

- Masz niezły wzrok i perfekcyjnie cicho latasz na smoku. Wyrosłaś jak z pod ziemi, a raczej oceanu. Faktycznie wygląda ładnie, możemy ją sprawdzić. Drużyna za mną!- wszyscy zaczęli skręcać, a Tulii znowu zniżyła lot i wkrótce byłam na szarym końcu razem z Isą i Peto.

Lecieliśmy jeszcze przez jakieś pół godziny, a mi przypomniały się słowa Astrid. Byłam ciekawa czy oni faktycznie myślą o tym żeby i ja została jeźdźcem. To byłoby spełnienie moich marzeń. Od zawsze chciałam być jednym z nich, ale ja miałam mieć inne życie. Teraz naprawdę trudno jest mi uwierzyć w to, że to nie sen i faktycznie znajduję się w tym miejscu. Naprawdę pragnęłam zapytać czy to prawda co rano wypłynęło z ust mojej koleżanki, bo myślę że mogę ją tak nazwać, ale nie mogłam tego zrobić, bo zdradziłabym i ją i siebie.

- Lądujemy!- rozległ się krzyk zielonookiego lidera i wszyscy poczęli kierować smoki na ziemie. Wyspa była piękna. Miała malownicze jeziorko na środku polany, a drzewa szczelnie otaczały soczyście zieloną polankę. Zauważyłam w trawie zioła, które znałam, a których zapasy były raczej marne. Z lotu ptaka można było ocenić, że wyspa a raczej wysepka jest niezamieszkana przez człowieka. Było raczej wcześnie, bo słońce wskazywało na południe.

- Tu jest bosko. Kto ostatni w wodzie ten rozstawia obóz!- w ślad za Sączysmarkiem poszły od razu bliźniaki. Śledzik popatrzył na Czkawką, ale taż odrzucił hełm i wskoczył do wody. Na brzegu zostałam ja, Astrid, Hedera i Czkawka. Zaczęła się walka z czasem. Szybko zdjęłam buty, spódniczkę, futro zawiązane na rękach pełniące rolę karwaszy i metalową narzutkę. Zostałam w bluzce i leginsach. Czym prędzej wskoczyłam do wody. Równo ze mną wskoczyła Astrid, a po chwili dołączyła do nas Hedera. Ostatni był Czkawka, ale było widać, że nie przejmuje się zbytnio wyzwaniem rzuconym przez Smarka. Zabawa w wodzie, w ich towarzystwie bardzo mi odpowiadała, a im również chyba pasowała moja obecność

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now