Rozdział 31

132 15 2
                                    

KAYLA POV

Ze spokojnego snu w jednej z chat u Berserków wyrwały mnie krzyki, że jestem potrzebna. Zerwałam się od razu i razem ze smokami, które były pobudzone i niespokojne wybiegłam na zewnątrz. Widział tylko znikające mi z przed oczu tak znajome sylwetki moich przyjaciół. zerwałam się za nimi biegiem, aby ich dogonić. Poszukiwania zaprowadziły mnie do twierdzy, która była naprawdę okazała. Stanęłam w miejscu i przyglądałam się starannie wykonanym detalom. Musiało to kosztować sporo pracy. Misternie wykute wzory tak typowe dla naszej kultury i płaskorzeźby przedstawiające podobizny bogów i innych scen były wykute z najdrobniejszymi detalami. Z rozmyślań wy wybudził mnie zgrzyt zamykanych drzwi. Skoro mnie wołali to raczej powinnam tam wejść. Weszłam powoli po schodach i delikatnie, jak na mnie pchnęłam grube drewniane drzwi. Wszyscy zwrócili na mnie uwagę.

- Na reszcie jesteś, Dagur znalazł soczewkę.- Czkawka i Śledzik byli podekscytowani, jak zresztą zawsze, gdy chodzi o takie rzeczy. Ja natomiast kontem oka obserwowałam moje rozdrażnione smoki. Tak nie powinno być. Były czujne i spięte, nieskłonne do zabawy. Dokładnie jakby czuły coś czego mu nie jesteśmy w stanie. I miały rację. Podłoga się zatrzęsła, a ludzie na zewnątrz zaczęli krzyczeć w panice. Wybiegliśmy tak szybko jak się dało, a naszym oczom od razu ukazały się statki z, dla mnie jeszcze nieznanymi wzorami.

- Łowcy smoków....- usłyszałam z boku szept.

- I Krogan ze swoimi ludźmi.- mężczyzna na paszczogonie starał się podlecieć jak najbliżej, ale jego smoki się buntowały, tak jakby wyspę chroniła jakaś niewidzialna tarcza.

- Trzeba szybko coś wymyślić!- Hedera wskazała na ludzi Viggo, który w małych łodziach podpływali do brzegów wyspy.

- Ludzie powinni się schować, zapanuję na porządkiem. Kayla, Czkawka i Śledzik niech zajmą się tą soczewką, a reszta w niebo, bronić wyspy. Nie było chwili do stracenia. Każdy ruszył za rozkazami Dagura. 

Czkawka rozpracowywali smocze oko, a ja starałam się zapanować nad smokami, którym nie wiem co się działo, ale wiedziałam, że takim nam się nie przydadzą.

- Kayla, zapanuj nad nimi na tyle, żeby rozpracowały soczewkę. 

- Tulli, jesteś potrzebna. Musisz dać trochę ognia i zapalić oko, inaczej nici z wszystkiego.- wiedziałam, że  moja mała mnie zrozumie i wykona polecenie poprawnie. Na ścianie wyświetliła się mapa. Chłopaki od razu zabrali się za rozszyfrowywanie tekstu i rysunków. Ja natomiast dalej starała się zapanować nad smokami, ale już nie tylko moimi. Sztukamieć i Szczerbatek również nie były spokojne i wymagały uspokojenia. Nie radziłam sobie z tym zadaniem idealnie, ale nie było źle. Kiedy miałam chwilę i spojrzałam na pracujących z mapą Czkawkę i Śledzika oszołomiło mnie. 

- Czkawka, jakie moce ma Król Smoków?

- Kayla, proszę cię nie teraz.

- Ty nic nie rozumiesz. Po prostu odpowiedz na pytanie.

- Ugh, podobno potrafi kontrolować smoki umysłem.

- To jest to. Teraz wszystko ma sens. Tulli chodź!- spotkałam się z niezrozumiałym spojrzeniem Czkawki, ale wybiegłam z twierdzy. Poleciałam prosto do Dagura.

- Dagur, macie na wyspie jakieś podziemne jaskinie?

- Jasne, że tak.

- Super. A gdzie jest jakieś wejście?

- Tam na wzgórzu, ale po co ci to?

- Dzięki!- odkrzyknęłam naprędce i poleciała we wskazanym kierunku. Kiedy tam doleciałam miałam jasny cel, chronić to miejsce i czekać, aż reszta zrozumie, że Król Smoków mieszka pod wyspą.  Nie dane jednak było mi czekać w spokoju. Kiedyś ludzie Krogana musieli się przebić i przylecieć tutaj. Broniłam się, ale z dwudziestką ludzi nie miałam najmniejszych szans. Pojmali mnie i trzymali nóż pod gardłem. Tulli też odpowiednio się zajęli. Nie miałam wyboru. Wtedy właśnie zjawiła się Isa i Peto. Z zaskoczenie sprzątnęli wszystkich, który stanowili dla nas zagrożenie. Chwilę później pojawił się Czkawka.

- Teraz już rozumiem o co ci chodziło.

- Cieszy mnie to, a teraz idź. Ja będę osłaniać jaskinię.- Czkawka poszedł do Króla, a ja miałam za zadanie sprzątnąć każdego, kto ma odwagę zbliżyć się do wejścia do jaskini. Wychodziło mi to bardzo dobrze. Wygrana była po naszej stronie, ale miała nieodparte przeczucie, że powinnam zajrzeć do środka jaskini. Postanowiłam za nim podążyć, bo ostatnio też mnie nie zawiodło. Korytarz jaskini ciągnęły się w nieskończoność i schodził coraz głębiej pod ziemię. Byłam szczęśliwa, że się nie rozwidla tylko jest jeden i nie muszę się główkować, w którą stronę teraz. Na końcu była ogromna komnata pokryta soplami lodu. Jednak nie miałam czasu na zachwyty, bo Czkawka potrzebował pomocy w walce z nieznaną mi osobom. Widziała, że chroni jajo i spodziewałam się, czyje to jajo jest. Biedak nie miał zbytnio możliwości ruchy. Wpadłam w wir walki. Z niemałą szybkością natarłam na przeciwnika i rozpoczęłam walkę. W tym czasie Czkawka miała czas na ucieczkę, jednak nie zostawił mnie samej. Wtedy właśnie kiedy, nie miałam już szans i nikt nie mógł mi pomóc, leżałam na ziemi i starała się coś wymyślić. Za mną była przepaść. Wpadłam na pomysł jak to wykorzystać. Chwyciłam oprawcę za ręce i pociągnęłam  do siebie, wyciągnęłam zgiętą w kolanie nogę. Mój przeciwnik spadła w przepaść. Nie mógł tego przeżyć, to za wysoko. 

Czkawka, kiedy zauważył co się stało, podbiegł do mnie natychmiast.

- Wszystko w porządku?  

- Tak, dzięki. Jak jajo?

- Dobrze, ale trzeba go z tond zabrać.

- Też tak uważam.- podał mi rękę i pomógł wstać. Między ścianami z lodu było za wąsko, aby smok zdołał się tu zmieścić, dlatego kiedy tylko wyszła moja mała rzuciła się na mnie z jęzorem. Nie mogłam jej odmówić, z reszta Czkawka miał to samo, tylko z tą różnicą, że ja razy trzy. 

Kiedy wyszliśmy z jaskini wszyscy już czekali.

- I jak?- bliźniaki nie kryły zafascynowania

- Ten człowiek nie wiem jak się nazywał.....

- Johan- Czkawka pomógł mi złożyć składną wypowiedź.

- A więc Johan spadłą w przepaść. Nie ma możliwości żeby przeżył. A jak u was?

- Rayker i Viggo zostali złapani i pewnie trafią do więzienia. Myślę, że wyspa Łupieżców to dobre miejsce, a Krogan niestety odleciał. Nie wiemy gdzie.- Astrid jak to Astrid zdała rzeczowy raport.

- Trudno, ale musimy coś zrobić z tym.- Czkawka pokazał wszystkim jajo.

- Czy to jajo Króla Smoków?- Śledzik był strasznie podekscytowany.

- Raczej Królowej.

- Masz rację. Znam kogoś kto dobrze się nim zajmie.- Dagur zabrała jajo, a wszyscy podążyli za nim. No prawie wszyscy. Czkawka i Astrid zostali. Brat Hedery krzyknął

- Idziecie czy nie?- ale kiedy zobaczył jak ta para się całuje oniemiał. Całą reszta paczki, włącznie ze mną ucieszyła się kiedy spojrzeli na nas lekko zażenowani sytuacją. Czkawka próbował się tłumaczyć, ale wszyscy przytuliliśmy ich na znak, że rozumiemy i cieszymy się ich szczęściem. Odeszliśmy od tego feralnego miejsca, a para zakochanych trzymała się za ręce. Był to naprawdę wspaniały widok. Pomyślałam, że kiedyś też będę taka szczęśliwa, ale wtedy kiedy o tym zdecyduję, a nie kiedy rodzice mi karzą. 

Skrzydlaci PrzyjacieleWhere stories live. Discover now