Rozdział 30

143 13 0
                                    

KAYLA POV

Tej nocy nie spałam najlepiej. Śnili mi się rodzice i rodzinna wyspa. Nie były to sny złe, ale skłaniały do refleksji. Zaczęłam się zastanawiać czy na pewno dobrze zrobiłam zostawiając rodziców i wszystkich bez słowa. Chociaż niezupełnie bez słowa. Jedną z ważniejszych osób był przecież dla mnie Ron. Jemu powiedziałam, co się dzieje. Niestety nie powiedziałam wszystkiego, co mogłam powiedzieć. Nie wyznałam, że od zawsze się mi podoba. Teraz wiem, że faktycznie tak było. Pomimo tego, że spotkałam w trakcie mojej aktualnej przygody tylu wikingów nikt się mi nie podobał. Nikt nie był nim. Tej nocy Ron również mi się przyśnił. Przyśniło się mi nasze spotkanie i walka i późniejsza przegada noc. Rozmawialiśmy wtedy do jutrzenki. Na samo wspomnienie niekontrolowany uśmiech wkrada się na twarz. Bardzo miło go wspominam i nie ukrywam, że chciałabym go jeszcze kiedyś spotkać.

Jak się okazało wstałam jako pierwsza z dziewczyn, co nie oznaczało, że jako pierwsza z domowników. Rodzice Astrid już dawno byli na nogach. Jej mama właśnie pracowała w kuchni.

- Dzień dobry, pani.

- Dzień dobry....- jej twarz najpierw wyglądałam na bardzo zamyśloną, a później zawstydzoną. Domyśliłam się o co chodzi.

- Kayla- przedstawiłam się, z przyjaznym, ale i rozbawionym uśmiechem na twarzy.

- Wybacz mi, że nie zapamiętałam twojego imienia.- matka Astrid zdawała się być naprawdę przejęta zaistniałą sytuacją.

- Nic się nie stało. Jestem tutaj drugi raz, nie musi mnie pani pamiętać.

- Może coś zjesz?

- Jasne, z przyjemnością.- pani domu podałam mi miskę z owsianką. Pachniało pięknie i smakowało tak jak pachniało. 

- Smakuje ci?

- I to jeszcze jak. Jest naprawdę przepyszna. Dawno czegoś takiego nie jadłam.

- Mogę cię o coś zapytać?

- Jasne, jestem jak otwarta księga- powiedziała przełykając wielką łyżkę owsianki.

- Skąd jesteś i dlaczego przystałaś do jeźdźców?

- Pochodzę z wyspy Saari oddalonej o parę archipelagów od Berk.  Uciekłam z domu i jak na razie nie wróciłam. Kupcy zawsze opowiadali o wspaniałych dokonaniach jeźdźców smoków z Berk. Moim marzeniem było ich spotkać, ale rodzice nie pozwalali mi się oddalać,  czynnikiem, który przypieczętował mój los, był fakt, że dostałam trzy miesiące na znalezienie chłopaka, bo mam w wieku 20 lat wziąć ślub. 

- W zasadzie nie dziwię ci się. Widać, że znacznie bardziej wolisz smoki, podróże i przygody niż życie w domu.

- Tak to prawda. Jeszcze do tego wszystkiego jedyny chłopak jaki się mi podoba nie pasuje moim rodzicom, bo nie jest typowym wikingiem. Moi rodzice ogólnie nie są ze mnie zadowoleni

- Dlaczego? Jesteś przecież wspaniałą dziewczyną.

- Nie jestem taka jak inne. Zamiast gotować wolę walczyć, zamiast robić pranie wolę latać na smokach, zamiast spokojnego życia wolę ryzykować, zamiast być posłuszna wolę iść własną drogą, a taka nie powinna być kobieta na Saari. Powinna wykonywać swoje obowiązki i się nie wychylać, a ja tak nie potrafię, nie taka moja natura.

- Jesteś bardzo podobna do Astrid, ale u nas panują inne zasady. Nie ma tak mocno określonego podziału, zwłaszcza odkąd smoki do nas zawitały. A u was na wyspie jak traktuje się smoki?

- Spotkać smoka na Saari to prawdziwa rzadkość. Ludzie raczej ja omijają. Nikt poza mną nie pałał chyba zbytnim zainteresowaniem. Ja natomiast musiałam być inna. Rodzice jakimś cudem na nie przystali, a reszta mieszkańców chyba po prostu przyzwyczaiła się do ich obecności.

Skrzydlaci PrzyjacieleOn viuen les histories. Descobreix ara