Rozdział 12

532 32 6
                                    

-Dobra panowie koniec opierdalania się. Na trening każdy marsz.-rozkazał ten w białej masce

Wtle rozległo się jednogłośne "nie chce mi się". Powoli podniosłam się aby przyjrzeć się sytuacji. Poprawiłam swoke ubrania i wyszłam na taras siadając na werandzie. Po chwili wyszli już pozostali przed budynek. Prawdopodobnie ten w białej masce to Masky. Rozkazał rzucić wszystkie bronie na bok i podobierać się do walki w ręcz a wygrani będą miedzy sobą rywalizować.

-To w takim razie zakład kto wygra spędza dzień z nową dziewczyną!-krzyknął Jeff z radością

-Debile....
-Heh coś w tym jest Helen. Nie sądziłam, że z mojego powodu może być tyle szumu tutaj.
-Wprowadziłaś i tak już zamieszanie ponad rok temu. A im bitka wyjdzie na zdrowie bo jeszcze nikomu innemu nie przyszło się mierzyć z którymś z proxies. Czyli tamta trójka. Zwykle wygrywali i walczyli między sobą tylko, że na broń.
-Ciekawie. I to bardzo.
-Fakt. Z tobą prawdopodobnie będzie ćwiczyć Toby, ten w goglach. Jako, że sam ma tiki nerwowe itp to powinniście się dogadać.
-Rozumiem wydaje mi się, że i ty powinieneś tam iść.
-Wolałbym jeszcze chwilę tutaj postać i popatrzeć jak Jeff dostaje wpierdziel od całej trójki.
-Doprawdy.... a co jeśli wygra dzień ze mną?-zaśmiałam się
-No to zaczniemy ci kopać grób w ogródku.
-Bardzo śmieszne...-uderzyłam go w ramię
-Heh. Słodkie to było. Niby waleczna ale siły już takiej nie posiadasz moja droga.

-Helen nie ma tak oszukujesz!-bulwersował się Jeff-Nie ma rozmowy z nagrodą i stania tak po prostu obok niej!
-Otis...-spojrzał w naszą stronę Masky.
-Dobra dobra już idę. A ty się trzymaj i powodzenia młoda.-dał mi buzi w łepek i poszedł

Chłopaki od razu zaczęli się bić, a raczej Jeff z Helenem. O dziwo udawało mu się jakoś, ale furia jaką miał Jeff, sprawiła, że powalił Helena. W kolejnym etapie powalił kogoś tam jeszcze ale nie znałam imion wszystkich tutaj domowników. Jak było mi woadome niektórzy wyprowadzili się do braci Slendera ale mają za kilka dmi przyjechać tutaj na Halloween.
Westchnęłam cicho opierając się o jeden z filarów werandy i patrzyłam tak na ich potyczki, aż w końcu zaciekawiło mnie dzienne niebo. Chmurki pływające i słonko cieplutkie. Z rozmyśleń dobiegł mnie głośny krzyk i chyba szok?

-Nie możliwe.... Jeff powalił Tobiasza.-skwitował Helen
-Auć...-syknął leżący Tobiasz

Podbiegłam tam szybko do nich i powoli podniosłam go do siadu.

-W porządku?
-Czy ja trafiłem do gofrowego nieba a przede mną pochyla się moja boginy gofrów i słodkości różnych?
-Uf... jednak żyjesz.-próbowałam go podnieść ale był za ciężki. -Jeeeeez... ile to waży.
-Nie pytaj. Waży tyle ile taka kruszyna nawet nie przesunie.-zaśmiał się Helen
-Jejciu.-zastanowiłam się chwilę-No pomóżcie mu wstać!
-Sam niech sobie radzi...-burknął Masky
-Spokojnie... już wstaje-podskoczył i już był na równych nogach-A teraz idziesz ze mną a wy kończycie.
-A może ona chce widzieć jak wygrywam?!-krzyknął Jeff

-Wolałabym być daleko od ciebie niż wiedzieć to.-cofnęłam się kilka kroków aż wpadłam na kogoś. Poczułam dłonoe na ramionach. Gdy dostrzegłam charakterystyczne rękawiczki przeraziłam się.-Nie!-z piskiem wyrwałam się i kucnęłam
-Hm... zatem skoro jesteś pewien wygrany walcz ze mną na broń...
-Dobra.. ale ty nie używasz palnej.
-Jasne...-nagle obok mnie leżał pistolet

Chwilę potem kawałek dalej stał prawdopodobnie Hoodie i Jeff. Helen pomógł mi wstać na równe nogi.

-Młoda co ci jest?
-T...to nic... ja tylko... to było chwilowe...-wtuliłam się lrzerażona w Helena-Pozwól mi chwilę tak postać.
-Dla ciebie zawsze młoda...

W tle rozbrzmiał głos walki. Słyszałam krzyki wnerwionego Jeffa i śmiech Tobiasza. W pewnej chwili podszedł do nas Jack. Waczył z nim też ale przegrał.

-Jak twoje rany?-zapytał delikatnie odsuwając mnie od Helena
-Już lepiej. Lek działa bo nie czuje bólu.
-To dobrze. Jestem ciekaw końca tego starcia... Hood najwidoczniej robi mu po złości albo zależy mu.
-Wątpię... to Hoodie, rzadko kiedy bije się na poważnie.

******
No to tyle na dziś moi drodzy ^-^
Mam nadzieję, że się podobało.
Mile by było byście zostawili po sobie gwiazdki i komy pod rozdziałami.
Boo od jutra jak dziś pojawi się minimalnie po kilka gwiazdek w rozdziałach wstawiam jutro kolejne 4
Do zobaczonka i miłej nocy ^-^

You Belong To Me My DarlingWhere stories live. Discover now