Rozdział 17

487 26 2
                                    

Długo myślałam o wczorajszych wydarzeniach. Gdy przebrałam się dostałam ataku drgawek i padłam na łóżko. Nie ustawały dłuższą chwilę. Nagle poczułam silne ręce, które mnie przytrzymały.

-Już spokojnie. Nic ci nie zrobił wczoraj.-pogładził mój polik i wpatrywał się jeszcze chwilę-Chodźmy już obowiązki wzywają.

Zeszliśmy na dół, dziewczyny przygotowały śniadanie. Przepraszałam je długo za moje nie wywiązanie się z obowiązków.

-Zejdźcie z niej... Offender ją dorwał wczoraj.
-To wyjaśnia te ślady po mackach-wskazała Jane na moje nadgarstki.
-Dlaczego....
-Offender to taki typ co lubi gwałcić wszystko co żywe i chodzi na dwóch nogach. Nas też to spotykało ale Slender nam pomagał wtedy. Zwykle ofiarami są młode dziewczyny. Szczególnie tak urokliwe jak ty.-wyjaśniła Jane
-Rozumiem... Hoodie... dziękuję za wczoraj...-przytuliłam go lekko-Powinnam stąd odejść...
-Nie mów tak dziewczyno!-złapał mnie za poliki-Zostajesz tu. A z nim zaraz pójdę się rozprawić.

Odsunął się i udał do innego pomieszczenia. Udałam się do kuchni i pozmywałam naczynia po czym siadłam w salonie zmęczona jakoś wszystkim.

-Młoda... w porządku?-zapytał Helen siadając obok
-Chyba tak. Teraz czuję, że gardło sobie zdarłam.
-Zrobię ci lekarstwo na to.-dodał Jack i wyszedł.

-Ajjj młoda. Tak się martwiłem jak Hoodie zaczął jeszcze strzelać wtedy...
-W porzadku już Helen. Było minęło. Mam nadzieję, że nic złego nie zrobiłam...
-Przestań dziewczyno. Gdybyś widziała Hoodiego wczoraj jak powalił ich. Jak na jednego z proxies jest silny.
-Nie zaprzeczę ten pokaz był cudowny.-z sufitu zleciał jakiś ciemno szary chłopak ze złotymi niciami
-Pupet, chociaż ty bądź rozsądny i nie dokuczaj jej.-westchnął Helen
-Nie mam zamiaru. Może i ma ideał na marionetkę lub lalkę, ale nie tknę jej. Wolałbym nie oberwać tak jak tamci wczoraj.

-Czy tylko ja zauważyłem, że Hoodie się zmienił przez te pare dni?-dodał Jack podając mi kubek z mlekiem i miodem-To pomoże, pij do końca.
-W sumie... coś w tym jest. Odkąd tu pojawiłaś się Hoodie jest inny.-dodał Pupet
-Sama nie wiem. Ja tylko chciałabym odszukać mojego brata. Z każdą chwilą gdy tu jestem tracę nadzieje i pewnego dnia zakocham się w którymś z tu obecnych w domu...-posmutniałam
-Nie mów tak. Znajdzie się. Z resztą ten wisiorek chyba coś znaczy prawda?
-Chyba tak... przepraszam was za wszystko. Same ze mną kłopoty.-odstawiłam kubek i skuliłam się.

Nagle ktoś przyszedł po głosie poznałam, że to Hoodie.

-Rose... zabieram ciebie stąd. Wyjedziesz ze mną i resztą proxies na trening w góry. Tam pomożemy ci przywrócić kondycję i zdrowie.
-Nic mi już nie pomoże sam widziałeś moje blizny! Wyglądam strasznie! Możecie mówić sobie co chcecie, że jestem śliczna itp. Brzydze sie sobą, nie znosze tego ciała, które za dużo wycierpiało. Jedyna osoba, która to rozumiała... nie ma jej.. nie znajde go. A ten wisiorek i data...nic nie znaczy!-zerwałam wisiorek i wybiegłam z domu

. . .

Biegłam gdzieś przed siebie, w końcu trafiłam do tego samego młyna, udałam się wzdłuż rzeki, aż do urwiska. Stałam w pobliżu jego krawędzi. Przysiadłam na skraju i wpatrywałam się na zachodzące słońce. Nie wiedziałam, że tak szybko czas zleciał.

-Jaka ja głupia jestem. Chciałam ciebie tylko odszukać bracie. Dlaczego mi to utrudniasz...

-Co tutaj robisz?-zapytał jakiś głos za mną
-Nie chcę z nikim rozmawiać. Jestem przekleństwem tego świata.
-Aj dziewczyno.... -przysiadł obok mnie jakiś wysoki chłopak, dobrze umięśniony ubrany w czarno czerwone ciuchy-Jesteś z willi Slendera prawda?
-Tak...
-Powiem ci jedno. Niedługo znajdziesz odpowiedź. Zaufaj swojemu sercu niech cię ono poprowadzi. Tak w ogóle nazywam się Zalgo. Jestem władcą piekła.
-Oh...miło mi Rose jestem.
-Zatem Rose, powinnaś wracać. Martwią się o ciebie. Odprowadzę ciebie ale najpierw... -złapał mnie za podbródek i skierował ku sobie-Wyrzuć z siebie wszelki strach i smutek. Bądź taka jak kiedyś, beztroska i szczęśliwa. A teraz chodź.-wstał i podniósł mnie przysuwając do siebie

******
Hejooo kochani ^-^
Udało mi się napisac dziś przedostatni rozdział.
Oznacza to, że wyrobiłam się terminowo ze wszystkim. Jeśli się uda skończyć mi epilog jutro to powstawiam do końca pozostałe rozdziały. Zapraszam do czytania dzisiejszego maratonu ^-^

You Belong To Me My DarlingWhere stories live. Discover now