Rozdział 21

456 27 0
                                    

Następnego dnia rano spakowałam kilka rzeczy i wraz z dziewczynkami zeszłyśmy na dół. Czekali już na nas. Z jednej strony bałam się jak nigdy dotąd z drugiej zaś... nie wiedziałam jak mam się zachować.

-Toby bierzesz rzeczy dziewczynek.-wydał rozkaz masky-Twoje zadanie to pilnować dziewczynek i w razie potrzeby nosić je.-spojrzał na mnie-Ja i Hood reszte ekwipunku nosimy.

Ruszyliśmy w drogę, pozostali stali na werandzie i patrzyli tylko.
Po kilku godzinach drigi mieliśmy przerwę na posiłek.

-Przynieś trochę chrustu i gałęzi potem rozpal ogień i przygotuj nam obiad.-odezwał się Hood-My idziemy rozejrzeć się, a i pilnuj dziewczynek.
-Jasne...-odparłam cicho biorąc się do roboty.

Nie mogłam pokazywać, że aż taka ze mnie niedojda. Zebrałam trochę gałęzi na rozpałkę i z pomocą odrobiny suchej trawy i zapalniczki rozpaliłam ogień. Po czym zmontowałam z grubszych gałęzi konstrukcję na mini kociołek, gdzie zrobiłam zupę. Dziewczynki siedziały grzecznie i czekały. Dałam im od razu jedzenie. Odeszłam kawałek zobaczyć czy już wracają gdy się odwróciłam siedzieli i jedli swoje porcje. Nie obeszło się bez dokładek. Westchnęłam cicho.

-Jak długo teraz będziemy szli?
-Przed zmierzchem powinniśmy dotrzeć na miejsce. Nie myśl, że odpoczniesz. Od razu musisz kolację zrobić i wykąpać dziewczynki.-odpowiedział Masky
-Rozumiem... w porządku.-wstałam i przygasiłam do reszty ogień i spakowalam potrzebne rzeczy i ruszyliśmy dalej.

Kilka godzin później

W trakcie tej drogi dziewczynki były obie zmęczone. Jedną wzięłam na plecy  i podwiązałam aby nie spadła, drugą zaś niosłam na rękach. Obie zasnęły na resztę drogi. W końcu dotarliśmy do jakiegoś niewielkiego domku z jednym piętrem i strychem. Weszliśmy do środka pierwsze co zauważyłam to dużo kurzu i świec. Chłopaki gdzieś poszli a ja zostałam z dziewczynkami w środku. Podeszłam do jednej ze świec przypalając ją zapalniczką po czym wzięłam do ręki i przeszłam się rozpalając pozostałe. Udałam się na górę aby sprawdzić co tam jest. Nagle ocknęła się Sally.

-Tam są pokoje chłopaków, nie chódź tam proszę. Martwię się o ciebie.-wpatrywała się we mnie przeszklonymi oczyma
-Spokojnie, to mój test... nie mogę okazać lęku.

Poszłam w głąb rozglądając się. Wszędzie dużo kurzu było. Wiedziałam, że nie obejdzie się jutro bez sprzątania. Przeszłam do pokoju gdzie dziewczynki miały spać. Sally odstawiłam na podłogę wraz z Lazari, która też się obudziła. Zawiązałam im chustki na twarzach i kazałam okna pootwierać szeroko. Po czym zaczęłam trzepać pościel przez okno i inne rzeczy. Gdy skończyłam zamiotłam tylko pogłogę.
Zeszłyśmy na dół, gdzie czekali chłopcy przy schodach.

-Jutro naprawimy światło w domku.-skwitował Tobiasz
-Rozumiem. Gdzie mam wykąpać dziewczynki...?-spojrzałam niepewnie na nich
-Za domkiem jest małe gorące źródło. Nie zapomnij o kolacji też.
-Gh... wiem...

Popedziłam dziewczynki do źródełka, szybko rozebrały się i wskoczyły radośnie do wody. Zaśmiałam się zostawiając je na chwilę by przygotowac kolację.
Kuchnia również była zakurzona. Postarałam się jak mogłam i zrobiłam kanapki i ciepłą herbatę. Posprzątałam stół i nakryłam do niego zostawiając kanpki i dzbanek herbaty. Wrócilam do dziewczynek i pomogłam się im wytrzeć i przebrać w suche rzeczy.

-Siadajcie i jedzcie. Muszę na chwilke wyjść.

Gdy wszyscy siedzieli tam, ja wyszłam przed domek aby zapalić. Może i nałóg mam ale to mnie na chwile uspakajało. Westchnęłam cicho puszczając chmurę dymu.

-Jaki spokojny wieczór.-spojrzałam na rozgwieżdżone niebo-Pora wracać...-szepnęłam do siebie i wchodząc do środka zastałam uroczy widok

-Zasnęły przy stole. Ehh no nic idź je zanieś do łóżek i ogarnij tutaj.
-Jasne...

Zrobiłam jak mi kazano. Czułam się dziwnie ale musiałam przywyknąć do tego trybu życia. Gdy dziewczynki spały już posprzątałam ze stołu i udałam się po ręcznik i w stronę źródełka. W pokoiku gdzie mogłam zostawić ubrania rozebrałam się i zawinęłam w jeden z kilku ręczników i przeszłam dalej. Przysiadłam na brzegu ostrożnie mocząc wpierw stopy a potem całe nogi, aby przywyknąć do ciepła.

******
Witajcie kochani. Prawdopodobnie to ostatni dzien dzisiejszego maratonu. Ale nie martwcie się wstawiam dziś wszystko czyli jeszcze trochę rozdziałów będzie moi drodzy.
Wstawiać kolejne rozdziały będę od 9.00.
Do zobaczonka za godzinę ^-^

You Belong To Me My DarlingWhere stories live. Discover now