Rozdział 13

525 33 10
                                    

-Coś ci słabo to wychodzi Jeff.
-Ghhh nie dam się tak łatwo pokonać jakiemuś idiocie w kominiarce.
-I mówi to kretyn co wypalił ryj wybielaczem.
-Wkurwiasz mnie Hood.

Rzucili się na siebie jak dzikie zwierzęta. Bili się pięściami jeden przez drugiego. Do czasu aż krew się polała. Masky z Tobiaszem tylko patrzyli niewzruszeni. Wydawałoby się, że to walka na poważnie, jednak.. Hoodie podobno potrafił lepiej walczyć niż to co teraz widzimy.

-Hoodie jest wytrzymały, nie powinien łatwo paść na glebę. Jeśli o Jeffa chodzi to zaraz padnie. Jako typowo amatorski zabijaka po domkach, jedyna kondycja jaką ma to w sumie żadna.-powiedział Jack
-Wow... wygląda i tak co najmniej ciekawie.
-Racja. Jednak z czasem i ty będziesz musiała przystępować do treningu na siłe... tylko musisz coś z zrobić z tym ciałem. Jesteś zbyt krucha do walki w ręcz. A większej broni jak pistolet nie użyjesz.
-Jakbym nie wiedziała....

Nim się spostrzegliśmy Jeff przybił do ziemi Hoodiego. Z przerażeniem patrzyłam się na całą sytuację. Miałam nadzieję, że to nie koniec a ja nie będę musiała spędzać czasu z wariatem.

-Śmieszny jesteś Jeff... na prawdę.

Hoodie nagle odwinął się z sytuacji i powalił Jeffa na ziemię przydeptując mu plecy oraz rzucił nóż tuż przed jego twarzą.

-Wygrałem...-odsunął się

Zirytowany Jeff poderwał się i złapał za nóż, po czym rzucił w Hoodiego. Udało mu się złapać ostrze w dwa palce i wbic w drzewo.

-Jeff sprzątasz przez tydzień kible i wynosisz śmieci.-dodał Masky i oddalił się w stronę willi

Podszedł do nas Tobiasz i Hoodie.

-Gratulacje panowie!-krzyknął Helen
-Tsaaa teraz nie mogę nic zrobić sobie jeść do końca dnia.-posmutniał Toby
-Em.. teoretycznie mogłabym coś wam upichcić...-zaśmiałam się nerwowo będąc otoczona przez same wysokie osoby
-Na prawdę?!-spojrzał Toby mając gwiazdki w oczach
-Mhm. Tylko co byście chcieli?
-Zobaczymy co w ogóle jest. Dziś powinien ktoś iść robić zakupy.-dodał Jack
-Emm... to też moja robota hehe.

Nagle ktoś pociągnął mnie do tyłu i przytulił. Po dłoniach poznałam, że to Jane.

-Idziemy po zakupy. Możesz zrobić póki co gofry. Jak wrócimy bierzemy się za obiad maleńka.-pocałowała mnie w polik i odeszła

Zarumieniłam się ze wstydu i zakryłam poliki dłoniami. Odwróciłam się i ruszyłam pospiesznie do willi.
Przemyłam ręce i twarz po czym wytarłam w rękawach buzię i zabrałam się za ciasto na gofry. Zrobiłam więcej masy aby starczyło na każdego.
Z drzwi dobiegł śmiech chłopaków. Przyszli do kuchni i siedli do stołu.

-Widzieliście jego nerwice. Zabawnie wygląda wkurwiony Jeff ze swoim sztucznym uśmiechem.-śmiali się dalej
-Coś w tym jest. Własnie nie potrzebna ci pomoc czasem?-zapytał Tobiasz stając obok mnie
-Ch..Chyba nie.-zająkałam się

Przy nalewaniu do gofrownicy czułan jak ręka mi drży. Znowu miałam te dziwne drgawki. Odłożyłam spowrotem chochlę do miski i złapałam się za ramiona ściskając kurczowo rekawy bluzy.

-Młoda co się dzieje?-zapytał Helen zmartwiony
-W porządku... to tylko drgawki zaraz mi przejdzie...-zaśmiałam się nerwowo i po chwili wyjmowałam i robiłam kolejne gofry już płynniej
-Powinienem ci przygotować kilka strzykawek z lekiem na te drgawki.-dodał Jack i wyszedł z Helenem.

Westchnęłam cicho i robiłam kolejny talerz pełny gofrów. Nakryłam do stołu dla pozostałych domowników i ustawiłam na środku kilka talerzy z goframi. Toby zawinął jeden i poszedł do salonu. Zostałam w kuchni myjąc naczynia. Poczułam na karku jak ktoś chuchał na mnie.

-Ghi!-dreszcze przeszły moje ciało. Znowu fala drgawek, owinęłam się rękami jak wcześniej i oparłam biodrem o kant blatu.-N..nie rób tak!-pisłam i spojrzałam na oprawcę
-Nie wiedziałem, że aż tak wrażliwa jesteś. To utrudni mi twoje szkolenie.
-Nie strasz mnie tak Hoodie!-pisłam znowu odsuwając się w bok
-Gdzie już uciekasz?
-Chciałabym odpocząć....jeśli można.
-Hmm.... racja siadaj tam na kanapę.

******
Wybaczcie kochani jeśli jakieś rozdziały zostały pominięte w publikowaniu czy coś, jakaś dziwna awaria mi się zrobiła niestety.
Za chwilę powstawiam kolejne 3 rozdzialiki do dzisiejszego maratonu. Mileby było gdybyście zostawiali gwiazdki pod rozdziałami.
Do zobaczonka niedługo ^-^

You Belong To Me My DarlingWhere stories live. Discover now